Tylko na pierwszy rzut oka między wczorajszym odsłonięciem tablicy a zakończeniem prac komisji hazardowej nie zachodzi ściślejszy związek poza czasowym. Tak odmiennych kwestii zadają się obie sprawy dotyczyć. Tyle, że oba przypadki łączy paralela niewątpliwa, w dodatku u zarania jednej i drugiej spraw z naciskiem podkreślana przez Donalda Tuska.
Kiedy na jaw wyszły, jak to ostatecznie zapisane chyba zostało, „naganne zachowania” prominentnych polityków PO, którzy zachowywali się jakby byli pikolakami na posyłki niesympatycznie wyglądających facetów od hazardu Premier zapowiedział, że wszystko będzie należycie wyjaśnione. Wyraził się wówczas, że i jemu i jego partii szczególnie musi na tym zależeć bo jest to oczywisty test przyzwoitości Platformy Obywatelskiej.
Kiedy doszło do smoleńskiej katastrofy nie musiał nawet tego mówić. Doniosłość tego, co zdarzyło się pod Smoleńskiem sama z siebie sprawiała, iż nie mogło być wątpliwości, ze tutaj margines błędu rządzących jest niemal równy zeru. Tu już nie chodziło o „test przyzwoitości” ale o wiarygodność całego państwa mającego dzisiaj twarz Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej.
Jak było dalej ze śledztwem wiadomo. Nie muszę chyba precyzować, ż mam na myśli i jedno i drugie.
Trudno nie odnieść wrażenia, że z działań, podejmowanych w obu sprawach zdecydowana większość nakierowana była wcale nie na rzetelne wyjaśnienie jednej czy drugiej ale na uparte odsuwanie od siebie odpowiedzialności. O ile w sprawie Smoleńska było to łatwe bo wystarczyło zasłonić się Rosjanami to w drugiej trzeba było iść na chama. I to od samego początku. Od momentu, gdy powoływano komisję, której skład gwarantował przyjęcie każdej tezy wygodnej dla PO i Donalda Tuska. Pewien jestem, że gdyby pan Sekuła otrzymał „sugestię” by obalić założenia kopernikańskiego przewrotu to jeszcze tego samego dnia, powagą komisji, słońce musiałoby zacząć zaiwaniać dookoła ziemi. Jak by to zrobiło to już jego sprawa.
Dość ciekawe w sprawie smoleńskiej jest to, że sam już zaczynam mieć wątpliwości kto dla kogo w niej gra. Oczywiście Rosjanie robią wiele by wyszło na to, że to oni w całej tej katastrofie są najbardziej pokrzywdzeni. Nie dość że nieba Polakom przed, w trakcie i po niej przychylili a teraz serce mają na dłoni to jeszcze się muszą tłumaczyć. Ale ta ich naturalna postawa polegająca na mieszaniu w śledztwie na tyle na ile się da jeszcze bardziej pasuje Tuskowi i jego ekipie. Mechanizm jest prosty skoro wpadł na niego dawno temu mój kuzyn, mający wtedy chyba cztery lata. Był dzieckiem dość żywym a przez to dokonującym chcący i niechcący całej masy działań zagrożonych kara lania. Kiedy więc dostał od rodziców psa, przy pierwszej sytuacji kwalifikującej się do lania, zapytany o sprawcę odparł „piesek”. I dalej już poszło póki nie przesadził obciążając nieszczęsne zwierzę odpowiedzialnością za coś, co ewidentnie wymagało posiadania przeciwstawnych kciuków. Kciuków w ogóle. Dostał wtedy nie tylko za to ale i za wcześniejsze oskarżenia co i w tej, opisywanej przeze mnie państwowej historii daje jakąś nadzieję na sprawiedliwość. W każdym razie Tusk i jego ludzie bez wahania mogą każdy poślizg w tym ważnym jak jasna cholera śledztwie zrzucać na pies.. znaczy na Rosjan.
Wracając zaś do paraleli na ironię losu zakrawa, że dwie sprawy, które miały być sprawdzianami przyzwoitości Tuska i rządzącej partii załatwiane są w tym samym czasie i w tak samo kompromitujący sposób. Komisja hazardowa kończy się przyjęciem dokumentu, który (sądząc z medialnych przekazów) obraża inteligencję każdej myślącej istoty poza trójką PO-wskich feldfebli z Sekułą na czele i dolepionego do nich Stefaniuka. Jeszcze bardziej od treści (bo papier ponoć wszystko zniesie) kompromituje sposób, który wyjaśnia czemu przyzwoita Platforma tak mocno dbała by w sprawie swej przyzwoitości sama sobie być sędzią.
Próba zakończenia publicznego żywota pamięci o tragedii smoleńskiej jeszcze bardziej daje świadectwo tej przyzwoitości o której tak lubi mówić pan Tusk. Szkoda, że i jemu i PO zapału starcza wyłącznie na mówienie o przyzwoitości a nie po prostu na bycie przyzwoitymi. Rzucona jak ochłap i to w dodatku tak chyłkiem i cudzymi rękami ta tak zwana „tablica upamiętniająca” a w rzeczywistości „słup graniczny” pokazujący gdzie kończy się zarazem i cierpliwość oraz skłonność władzy do ustępstw jak też, co oczywiście przede wszystkim, ta pana Tuska i jego ludzi zapowiadana przyzwoitość.
Skoro więc o to chodziło w tej wczorajszej szopce, nazwanej „tu i tam” uroczystością, by pokazać jak bardzo „przyzwoita” jest tak mocno udowadniająca od dłuższego czasu swą nieprzyzwoitość partia rządząca to całą tę tablicę powinna była bardziej przemyśleć. Według mnie trzeba było znacznie większego rozmiaru bo powinny się tam zmieścić wykute ku pamięci przyszłych pokoleń wnioski pana Sekuły i jego pomagierów pokazujące jak przyzwoitymi ludźmi byli Zbycho i Miro. Ich trzeba upamiętnić skoro ma być o przyzwoitości a nie jakieś tam 96 osób, które już przecież ani nie pomogą ani nie zaszkodzą bo ich nie ma. A Miro i Zbycho są i będą. No i, co istotniejsze, jest Platforma jest Tusk i jest ta wykazana takim wysiłkiem wielu ludzi „przyzwoitość”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz