Ci, których oburzyła, zdziwiła czy
choć zaskoczyła propozycja nadania jednemu z warszawskich rond imienia Ryszarda
Ochódzkiego, nie maja racji. To znaczy maja rację obiektywnie. Bo istnym
horrendum jest upamiętnianie w przestrzeni publicznej jednaj z najmarniejszych
postaci, wykreowanych przez nasza kulturę masową.
Nie mają jednak racji tu i teraz.
Mylą się, jeśli myślą, że upamiętnianie w przestrzeni publicznej jednaj z
najmarniejszych postaci, wykreowanych przez nasza kulturę masową nie ma swojego
uzasadnienia w Warszawie i w Polsce AD 2014. O skali ich pomyłki świadczy już choćby
to, że znalazła się grupa ludzi, w tym wypadku Rada Osiedla Kamionek, która na
taki pomysł wpadła i, co istotniejsze, podeszła do niego jak najpoważniej, nie
kombinując „co ludzie pomyślą”. Jeśli tego mało, świadczy za tym upamiętnieniem
pozytywna opinia Zespołu Nazewnictwa Miejskiego. Jeśli i to jeszcze nie
przekonuje, jest jeszcze przychylność komisji ds. nazewnictwa miejskiego w
radzie Warszawy, a także rady dzielnicy Praga-Południe. Gdzieś tam, w zespole
czy też komisji do spraw nazewnictwa zasiada zacne grono wizjonerów na czele z panią
Nehrebecką, wsławione otwarciem Wilanowa na świat za pomocą sałaty.
Nie znam nikogo z Rady Osiedla
Kamionek. Niemniej przyznaję, że wykazali się specyficznym rodzajem mądrości. W
mojej ocenie tym, który kiedyś cwaniaczkom w białych skarpetkach i mokasynach z
frędzlem podpowiadał, że warto kupić walutę w Gdyni i śmigać z nią do Łodzi,
uzyskując zawrotne przebicie. Ten rodzaj, który pozwala widzieć dwa dni do
przodu. I ani dnia dalej.
Rada Osiedla Kamionek widzi czy tam
czuje, a nie czują tego lamentujący, że nie ma miejsca na upamiętnianie Lecha
Kaczyńskiego a jest miejsce dla Ochódzkiego, którego przecież nawet nie było,
jak teraz jest. A jest faktycznie tak, że lepiej i krócej niż Ochódzkim tego opisać
się nie da. Zamiast mieszać z błotem pomysł Rady i jej członków, pochylić się
trzeba nad ich odwagą i uczciwością. Bo odwagi i wyjątkowej uczciwości trzeba,
by przyznać, że naszą rzeczywistość najlepiej symbolizować może gość, który
jest esencją chamstwa, nieuczciwości i cynizmu.
To wyżej, o odwadze i uczciwości to
oczywiście ironia. Nie przypisuję zamieszanym podmiotom, tej nieszczęsnej
Radzie Osiedla Kamionek, temu Zespołowi Nazewnictwa Miejskiego, wspominanej komisji
ds. nazewnictwa miejskiego w radzie Warszawy, w żadnym też przypadku pani radnej
Nehrebeckiej, a także radzie dzielnicy Praga-Południe ani jednego ani drugiego.
Domyślam się, że inicjatywa przeszła jak burza, nie budząc żadnej refleksji na
tej samej zasadzie, na jakiej nie budzi refleksji właściciela gęba Guevary w
tej fajowskiej pozie na koszulce. Po prostu wydawała się „fajna” i to
wystarczyło.
Jest coś takiego jak zeitgeist, duch
czasów, który potrafi natchnąć albo skazić czasy, na które się zaweźmie
geniuszem nauki, sztuki albo zbrodni. Nie twierdze, że nasi obecni „nieustraszeni
pogromcy Lecha Kaczyńskiego”, rodzący się gwałtownie od Bydgoszczy, przez
warszawę aż po Nowy Dwór Mazowiecki to
jego dzieło. Raczej jakiegoś jego wyjątkowo nieudanego potomka.
Zatem nie ma co drzeć szat o to, że
nie ma miejsca w publicznej przestrzeni dla Lecha Kaczyńskiego a jest dla
Ochódzkiego. W takiej „przestrzeni publicznej” i z takimi jej kustoszami nie
jest ujmą być na pozornie przegranej pozycji. Jeśli jeszcze uświadomimy sobie,
że w kolejce do upamiętnienia trzeba będzie być może czekać w kolejce z różnymi
Gwaronikami i Grobelnymi, którzy łapią się chyba na etos Ochódzkiego.
Pozostaje mi jeszcze zasugerować dzielnym
radnym Kamionka i Pragi-Południe wystawienie na tym rondzie stosownego
monumentu. Na którym, pod spiżową figurą mogłaby zawisnąć tablica z napisem „Ryszardowi
Ochódzkiemu, patronowi III Rzeczypospolitej, koledzy z nomenklatury”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz