Jestem niezmiernie wzruszony tym
aktem jedności, jaki towarzyszy postanowieniu, że nic dla Ukraińców nie
zrobimy.
Ja oczywiście wiem, że zjednoczono
się, by „zrobić wszystko”. Tyle, że jeśli nie zrobiono tego dotąd, teraz nie
zrobi się tego tym bardziej. I nie jest ważne, czy nie zrobiono dotąd bo się
nie dało czy dlatego, że się nie chciało.
Teraz jest po prostu tysiąc razy
trudniej. Jest trudniej bo dotąd sprawa
dotyczyła polityka, który być może nie chciał, żeby cokolwiek robić. Dziś
dotyczy zbrodniarza, który ma na rękach krew własnych rodaków.
Jest trudniej i dlatego, że z zasobu
możliwych środków zostały już tylko te, które dziś żadnego wrażenia nie zrobią.
Nie ma wątpliwości, że gnuśnej Unii, która pokazała, że albo nie umie albo nie
chce podjąć skutecznych działań wobec Ukrainy, pozostało tylko ogłoszenie sankcji.
Rzecz w tym, że takie, jakie Unia gotowa jest wprowadzić, nikogo nie obejdą.
Nie wyobrażam sobie, by Unia czy ktokolwiek stojący po stronie prawa i
porządku, nałoży sankcje na Ukrainę jako państwo. Nie tylko dlatego, że byłoby
to niesprawiedliwe, bo uderzyłoby w ogół obywateli. A w zasadzie we wszystkich,
poza tymi, w których uderzyć powinny. Wszak to nasz „geniusz złotousty”
minionej epoki dobitnie uświadomi, że „rząd się wyżywi”. To nie zmieniło się i
nie zmieni.
Natomiast sankcje przeciwko elicie władzy? A
gdzieś ona będzie je miała. Jak wiadomo, w grę wchodzi jakiś tam zakaz podróżowania
i, bardziej uciążliwe zablokowanie kont. Podróżować będą sobie panowie rządzący
i panowie stowarzyszeni z nimi do wód gdzie indziej. Do Soczi na przykład. A
konta? Zaboli ale nie minie kwartał i sobie odbiją. Na węglu i na stali, której
Moskwa potrzebuje niczym kania dżdżu.
Może być tak, że dla tych, którzy bez
większych albo i żadnych problemów poradzą sobie z krwią na rękach, łatwiej
będzie uczynić nam za wschodnią granicą nową Białoruś czy nawet północną Koreę
miast oddać najmniejszy choćby kawałek władzy. Wyżywić się będą mogli długo,
długo…
Może więc być tak, że na wschód ob. Bugu
pojawi się wielka dziura w ziemi. W którą zapadnie się miliony ludzi. Nie to, że
chcą. Po prostu nikt im nie dał wyboru.
W tej naszej dzisiejszej jedności drażni
a może i złości to, że paskudnie grubo podkreśla ona dotychczasową bezczynność
czy żałosna skuteczność. Wszak mówione było, że jesteśmy ponoć jednym z „chrzestnych”
sprawy ukraińskiej w unii. Jako taki nie spisaliśmy się. Tu, w zastępstwie
tych, których obowiązkiem było pakować się oknem wszędzie tam, gdzie ich w
sprawie Ukrainy i Ukraińców wypraszano za drzwi, powinienem zostawić kilka
linijek obelg, słów uznawanych powszechnie za obraźliwe. Pod adresem tych
wszystkich, którym zabrakło wyobraźni i stanowczości by przewidzieć, że w końcu, czując się
bezkarni, zaczną strzelać i gdzieś będą mieli te popiskiwania zamiast prostego
komunikatu, że za takie coś będzie potężny kop w dupę i taki sam cios w ryj.
Jestem niezmiernie wzruszony tym
aktem jedności, jaki towarzyszy postanowieniu, że nic dla Ukraińców nie
zrobimy.
Może szczerze chcemy. Tyle, ze najwidoczniej
słuchają nas równie wnikliwie jak tych bitych i ostrzeliwanych na Majdanie. Obyśmy
nie znaleźli się w takiej sytuacji z takimi sojusznikami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz