czwartek, 6 lutego 2014

Gangsta rap czyli PSL



W tej samej podróży, podczas której usłyszałem informację, będącą podstawą wczorajszego mojego tekstu, miałem też okazję wysłuchać rozmowy w ramach „Salonu politycznego trójki”. Nie napisałem, że „miałem przyjemność” ale jakiś rodzaj mojego podziwu pan Minister  Rolnictwa Stanisław Kalemba, będący gościem pani Michniewicz wzbudził. Nie, żeby wyszedł na prawdziwego salonowca. Wręcz przeciwnie. Słuchając go, nie pierwszy raz i nie tylko odnośnie Kalemby, pomyślałem, że oni tam w tym PSL-u muszą mieć jakieś specjalne szkolenia medialne. Dzięki którym człowiek nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z „działaczami chłopskimi”. Są to w większości ludzie, którzy swoje zawodowe, a już na pewno polityczne życie spędzili z dala od wsi i przysiółków. Kiedy jednak się odezwą, człowiek nie może opędzić się od wrażenia, że przed radiowym mikrofonem siedzi gość dzierżący w spracowanej dłoni kosę na sztorc, w kujawskim czy tam góralskim kapelutku , w długich butach, w które włożył nogawki pasiastych spodni. Napisałbym jeszcze o onucach ale wtedy znajdą się tacy, którzy mnie, wnuka mazowieckiej schłopiałej szlachty oskarżą o pogardę dla włościan.

Wróćmy zatem do działacza chłopskiego, Stanisława Kalemby. Większość rozmowy poświęcona była sprawie naszych wędzonek. I o niej pisać nie będę bo rzecz jest przesądzona. Ot, po prostu kijek z kiełbasą trzeba wyżej wieszać, jak tłumaczył minister.

Mnie zaciekawiła ostatnia minuta rozmowy. Przerywając słowotok Kalemby, prowadząca program Beata Michniewicz poprosiła go o komentarz do opisanej przez jedną z gazet sprawy wykorzystanie przez PSL środków jednej z, nazwijmy to wprost, dzierżonych przez PSL rządowych agencji na promocję przedwyborczą poprzednika pana Kalemby. Miało być tego coś koło dwóch milionów złotych polskich.  Panu ministrowi została minuta audycji. To aż za wiele by prosto i konkretnie, o co zresztą prosiła prowadząca program, rzecz skomentować. Stwierdzając „to kompletne bzdury” albo mężnie przyznając „no… faktycznie zdarzyło się nam” i dodając jeszcze „ale to nie ja tylko kolega”. No bo cóż innego można by tu powiedzieć? Otóż można. Ja nie wiem kto zainspirował pana Kalembę. Być może oglądał on kino akcji pod tytułem „Egzekutor” (Eraser) ze sceną, w której grany przez Jamesa Caana agent rządowy, ewidentny czarny charakter, złapany na gigantycznym przewale wychodzi z sądu i bez zmrużenia oka mówi do dziennikarzy, że wszystko robił „dla kraju”. A może poprawiał sobie pan Kalemba humor sprawnie zrealizowaną komedią „Wojny w Pentagonie (The Pentagons war) opowiadającą o wprowadzaniu na wyposażenie US Army wozu piechoty „Bradley”. Tam też szef projektu, grany przez Kalseya Grammera, gdy stanął przed komisją, aby wyjaśnić czemu prototyp pochłonął środki, za które pewnie dałoby się wybudować jakiś mniejszy lotniskowiec, bronił się swym poświęceniem dla Stanów Zjednoczonych. Może świetnie byłoby obejrzeć sobie te dwa klasyki gatunku zanim posłucha się ostatniej minuty rozmowy Michniewicz z Kalembą. A w zasadzie monologu Kalemby bo próby sprowadzenia go na właściwy tor przez autorkę audycji nie miały najmniejszych szans.

Ten słowotok od razu skojarzył mi się z takim ekstremalnym gangsta rapem. Jak przystało na gatunek, było o kasie i, choć nie wprost, o wojnie gangów. Oczywiście gang Kalemby to ci fajni, co to otwierają boiska do kosza dla dzieci swych „czarnych braci” i zaopiekowali się jelonkiem Bambi a ci drudzy wymyślili crack, noszą spluwy i zarabiają głównie na nierządzie.  Tytuł kawałka mógł brzmieć „To nie nasza ręka”.

Leci on tak:

Toczy się brutalna walka polityczna. Najbardziej dla PiS-u jest niewygodny PSL. Toczy się bitwa o głosy na wsi. To jest tak, że PSL walczy i każdego dnia w sprawie rolnictwa wyniki negocjacji w Unii. Natomiast PiS („To nie prawda jest?” – Michniewicz) Natomiast PiS w Brukseli mówi ich głosami premier Kaczyński później Konrad Szymański, że należy zmniejszyć środki na wspólna politykę rolną, o to walczą konserwatyści, liberałowie brytyjscy a tu się mówi, że za mało środków jest.*

Słuchając Kalemby można odnieść wrażenie, że:
a)      Skoro Kaczyński chce zmniejszyć, to co szkodzi, jeśli zmniejszy Stefaniuk.
b)      Skoro tylko „się mówi, że za mało środków jest”,  jest ich aż tak dużo, że co tam te 1,8 miliona?

Konkludując zaś należy zwrócić uwagę, ze nie popisała się pani Michniewicz. To jej „To prawda jest?” było zdecydowanie spóźnione. Zamiast prosić o komentarz, powinna wprost zapytać już na początku „Wzięliście tę kasę czy nie?” I nie dać szans Kalembie, by opowiadał, jak to każdego dnia się dla Polski poświęca i jak ja kocha. Bo przecież ciekawsze jest, ile sobie za to liczy ta Polska Si… znaczy Stronnictwo.

* Całość rozmowy tu: http://www.polskieradio.pl/9/299/Artykul/1041431,Kalemba-chcemy-odszkodowania-za-rosyjskie-embargo rap zaczyna się na początki 13 minuty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz