Na
wstępie proszę, by nie oceniać a już tym bardziej nie wyobrażać sobie
tego tekstu wyłącznie w oparciu o tytuł. Jest jaki jest bo w mojej ocenie dość
celnie komentuje histerię, którą wywołało przyznanie przez Ministerstwo
Kultury dotacji w wysokości 6 mln zł. na organizacje ekspozycji w Muzeum
Jana Pawła II i Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pierwszy larum zagrał
kolega Józef Moneta ale on zawsze bywa pierwszy i zawsze gra larum.
Później widziałem jeszcze kolejne teksty na ten temat, ewoluujące
zarówno co do treści jak tez skali oburzenia. W pewnym momencie chodziło
już o budowę świątyni aż wreszcie pan Jacek Poniedziałek, znany dziś
bardziej ze swej orientacji niż aktorskiego dorobku, zadał z oburzenia,
że za publiczne pieniądze będzie się wystawiać „zażartego antysemitę
Wyszyńskiego”.* Choć dałem sobie spokój z jego tekstem, gdy okazało się,
że pan Poniedziałek ma zamiar głównie biadolić, że te 6 „baniek” jemu
od ust odjęto, stał się on źródłem pewnej inspiracji. Poszło głównie o
ten nieśmiertelny „antysemityzm”, który jest w Polsce niczym szwedzki
klucz uniwersalny w rękach ulicznego poszukiwacza przygodnych
inwestorów.
Kiedy
Poniedziałek zajęczał o tym „antysemicie” uświadomiłem sobie, że chyba
nie pamiętam jakiejś szczególnej awantury, związanej z budową i
otwieraniem w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich. Ktoś mi tu zaraz
pewnie będzie prostował i jakieś linki podsuwał. Oczywiście ja wierzę,
że tu i tam ktoś mógł zgłaszać wątpliwości a ktoś inny nawet i ujadał.
No ale jak na „zażartych antysemitów” to było cicho, jak makiem zasiał.
Czyż nie?!
A wcale nie musiało.
Przede wszystkim z uwagi na wielkość kwot. W najłatwiej dostępnych źródłach można znaleźć informację, że tylko ze strony Ministerstwa ta inicjatywa pochłonęła już koło 100 milionów złotych.
Kolejny
powód, wytrącający ewentualne argumenty, że przecież to, w odróżnieniu
od muzeum „zażartego antysemity”, placówka publiczna, to jej specyficzna
forma organizacyjna. Muzeum jest partnerstwem publiczno- prywatnym, w
które zaangażowane są trzy podmioty.
Mimo
to my, „zażarci antysemici” jakoś spokojnie znieśliśmy i te pieniądze i
tę dziwną strukturę. Nerwy puściły „światlejszej” części społeczeństwa.
Oczywiście
nie ma co do nich, tych płaczących nad ogromem kasy utopionej pod
wilanowską kopuła, startować z argumentem, że gdyby zapytać
społeczeństwa, jakiej ekspozycji sobie życzy, Jan Paweł II z Wyszyńskim
bez wątpienia zdystansowaliby wszystkie nacje, które kiedykolwiek nasze
ziemie zamieszkiwały lub nawiedziły, bez względu na to jak tragiczne
były ich losy. I nie chodzi nawet o to, że ja nie mam zamiaru tak
licytować. Wiem, że dla większości wspomnianych światłych, jak to na
zapiekłych lewaków przystało, jakieś tam społeczeństwo to motłoch
zwykły. Którego o rzeczy mądre się nie pyta. Czy on pojmie, że te 6
melonów bardziej potrzebne są na przykład panu Poniedziałkowi niż
jakiemuś tam Wyszyńskiemu?
Do
nich w ogóle nie warto startować z jakimikolwiek argumentami. Bo po co?
Od momentu gdy w dyskusji, w tekście pisanym czy w jakiejkolwiek innej
formie pojawia się słowo „kościół” im się po prostu wszystko wyłącza.
Prócz ślinianek.
Ze śliniankami dyskutować jest bardzo trudno.
Częścią
mojego dziedzictwa jest też Zagłada. Nie jest ważne, że nie jestem z
tych, co byli zabijani ani tym bardziej tych, co zabijali. Jestem z
tych, co przy tym byli. Trudno znaleźć kogoś, kto mógłby z czystym
sumieniem powiedzieć, że jego to nie dotyczy. Myślę, że jak się na to
spojrzy w ten sposób, żadne 6, 100 ani i 320 milionów nie boli. Tak samo
jest z Wyszyńskim i Janem Pawłem II. Może więc sobie pan Poniedziałek i
każdy inny z tych wrzeszczących o te 6 milionów choćby i wyryć
pentagram w korze mózgowej a nie zmieni faktu, że nosi w sobie okruch
tego, co mamy dzięki tym dwóm. I nie da rady się tego pozbyć. I nie ma
znaczenia, że ten Wyszyński jest ponoć „zażartym antysemita” a nie na
przykład Semitą. Choć może szkoda. Wtedy byłoby pewnie ciekawiej.
Właśnie
przeczytałem, że biała gorączka ekipy „Liberte!” zaowocowała donosem do
prokuratury. W związku z tym mam pytanie do pana Leszka Jażdżewskiego,
redaktora naczelnego. Czy zamierza także donosić w sprawie pozostałych
dotacji dla podmiotów innych niż publiczne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz