Myślę,
że jutro zaowocuje jakąś liczbą publikacji i wypowiedzi medialnych, które będą pod
niebiosa wynosić Tuska- rodzica. Za to, że jest kimś na wzór „taty roku”, tak
wspaniale potrafiącym zarazem łączyć jak też rozdzielić sprawy zawodowe od
problemów rodzinnych. Właściwie powinienem się przyłączyć bo jakby nie było pan
Premier zrobił to co sugerowałem ja a nie koleżanka podpowiadająca użycie „oleju”.
Rzecz
jednak nie w całokształcie ale w szczegółach, które diabeł ponoć upodobał sobie
jako miejsce przesiadywania. Nie wiem jak wiele osób zauważyło pewien fragment wystąpienia
Premiera. Opowiadając o samodzielności swego syna przyznał, że ten konsultował
z nim zamiar pracy na rzecz OLT. Zgadza się to nawiasem mówiąc zarówno z wersją
Tuska – juniora jak też z tym co na ten temat mówił Plichta. Premier przyznał,
ze odradzał synowi ten zawodowy mariaż. Przytoczę tę część wypowiedzi Donalda Tuska,
która dotyczyła właśnie szczegółów konsultowania z nim przez syna sprawy
kooperacji z OLT:
Kiedy
usłyszałem te wątpliwości sformułowane przez jednego z posłów opozycji, że
ostrzegłem swojego syna ponieważ miałem dostęp do jakichś tajnych danych, to
uznałem, że ta sugestia jest na tym samym poziomie nierozumna co nieprzyzwoita.
Po pierwsze informacja o reputacji właściciela Amber Gold była powszechnie
znana nie tylko w Trójmieście ale w całej Polsce od pierwszego dnia gdy zrobiło
się o nim ponownie głośno to jest od powstania linii lotniczych. Między innymi
w gazecie, w której pracował mój syn pisano od samego początku o dwuznacznej przeszłości
tego człowieka. A więc wtedy, kiedy pojawił się w rozmowie z moim synem ten
komunikat, że będzie pracował na lotnisku i nie wykluczone, że będzie współpracował
z OLT dałem mu taka ojcowską, szczera radę i chętnie ją powtórzę każdemu innemu,
nie należy współpracować z nikim, kto nie ma dobrej reputacji. Od tego typu
ludzi, niezależnie czy mają dobre zamiary czy złe, lepiej trzymać się z daleka.
I to moje przekonanie nie jest, jak się okazuje, powszechnym przekonaniem i nie
podzielił tego przekonania także mój syn. […] Materiały na temat tych ryzyk
pojawiały się w prasie od kwietnia systematycznie a w maju już bardzo intensywnie.
I dlatego sugestia z jednej strony że
mogłem mieć jakieś tajne informacje i uprzedzałem swojego syna jest, delikatnie
mówiąc, niemądra. I tak, jak wspominałem, dalece nieprzyzwoita. […] Późna
wiosną i latem, informacje, jakie otrzymywałem, nie wykraczały poza to, o czym
media informowały dość szeroko i nie zmuszała mnie do podejmowania żadnych
zadań ponad te zadania, które służby państwowe już wykonywały.[…] To że mój syn
pracuje dla OLT nie było jakąś szczególna tajemnicą jak się państwo domyślacie.
Natomiast … w rodzinie rozmawialiśmy o tym dwa razy. Wtedy, kiedy po raz
pierwszy pojawił się w ogóle pomysł że mój syn rezygnuje z pracy w gazecie i
przenosi się na lotnisko i pojawiło się to w kontekście także współpracy medialnej
z OLT i to był pierwszy moment kiedy powiedziałem uważaj chłopie bo to nie są
dobre pomysły, wchodzenie w kontakty z ludźmi, którzy mieli kiedyś jakiś kłopot
z prawem. Lepiej nie. Tak dla bezpieczeństwa. Nie miałem wówczas powodu by sądzić
coś złego o tej firmie. Tylko oczywiście dla reputacji, bezpieczeństwa rodziny
i dla jego własnego bezpieczeństwa uznałem za stosowne powiedzieć, że nie
robiłbym tego na jego miejscu.*
Z
pozoru to się broni i wszystko wyjaśnia. Jednak jeśli odwołać się do
chronologii zdarzeń przedstawionych przez Plichtę i potwierdzonych przez
Michała Tuska wspomniana rozmowa miała najpewniej miejsce nie „wiosna i latem”
2012 r, lecz pod koniec roku 2011, kiedy sam Michał Tusk złożył szefom OLT
ofertę. Jak sam miał później odmawiając dość niespodziewanie gotowej z nim współpracować
firmie „swoją decyzję uzasadniał rozmową z rodziną, która miała go przekonać do
rezygnacji z pracy w OLT”**. A nawet jeśli rzecz miałaby mieć miejsce przed
sławetnym marcowym spotkaniem w gdańskim Hiltonie, na którym prezes portu
lotniczego w Gdańsku Tomasz Kloskowsk zaproponował szefom OLT
Michała Tuska jako „właściwego człowieka od wizerunku”, było to, jakby nie
patrzeć, zanim „Materiały na temat tych ryzyk pojawiały się
w prasie od kwietnia systematycznie a w maju już bardzo intensywnie”.
Może
inni będą mieli więcej szczęścia bo ja, nurkując w głębinach netu znalazłem
dwie publikacje, które faktycznie mogły być znane Premierowi przed wspomniana
przez Donalda Tuska rozmową z synem. Obie autorstwa Magdaleny A. Olczak zostały
opublikowane w gazeta.biz w roku 2010 (kwiecień i czerwiec). Przyznam, iż
szczerze wątpię by tak mocno się zapisały
w pamięci Premiera, że od razu rozjaśnił synowi sytuację. Tym bardziej nie
wierzę w takie skojarzenie, w którym (załóżmy) syn mówi
-
„Tata, rzucam robotę w „Wyborczej” i idę
na lotnisko. A tam mi podsuwają jeszcze zlecenie dla OLT, wiesz, tej nowej
linii lotniczej.”
-
„OLT?... Czekaj no. To Plichta. Ten gość o którym dwa lata temu pisali, że ma
wyrok w zawieszeniu. Ty synu uważaj…”
Jeśli
naprawdę Donald Tusk czytał artykuł Magdaleny
A. Olczak, powinien też pamiętać jego konkluzję, wedle której Plichta robiąc
to, co robi, narusza prawo. W tym momencie trudno nie zapytać Premiera czemu w całej
znanej (jak sam przyznał) sobie sprawie uznał za stosowne tylko powiadomić syna
choć jego powinnością było zawiadomienie kogoś zupełnie innego.
Inna
rzecz, że historia czy raczej historyjka pana Premiera jest mało prawdopodobna.
Oba materiały dotyczyły działań Plichty na co najmniej rok przed pojawieniem
się OLT i tak szybkie skojarzenie obu spraw wymagało, by być w temacie… powiedzmy
bardziej oblatanym. Wierzyć w to, że pan Tusk bez powodu śledził losy akurat
pana Plichty byłoby wyjątkową naiwnością.
Wydaje
mi się, że w swej nieco łzawej, mającej wzruszać opowieści Donald Tusk posunął
się, być może w nerwach, o kilka słów za daleko. Dając powód podejrzeniom, że z
jego wiedza o Amber Gold, OLT i Plichcie było nieco inaczej acz zdecydowanie
lepiej niż sam przyznaje.
I
te kwestię bezwzględnie należałoby wyjaśnić. I ta komisja, co to, jak sypnął
ojca Michał Tusk, „nie powstanie”, wydaje się teraz zdecydowanie bardziej
konieczna.
* zapis mojego autorstwa na podstawie
nagrania konferencji D. Tuska z
14.08.20212 r, zamieszczonego w: http://www.tvn24.pl/szczery-uczciwy-silny-donald-o-michale-sluzby-nie-beda-inwigilowac-moich-dzieci,270970,s.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz