środa, 22 sierpnia 2012

I nikomu nie wolno się z tego śmiać



Trudno powiedzieć jak to jest z władzą i poczuciem humoru. Tak w ogóle ale i teraz. Ci, co pamiętają PRL wiedzą, że nie było chyba lepszego okresu dla inteligentnego żartu. I, jak się zdawało, gorszego czasu dla jego autorów. O ile dali się poznać i złapać. Był taki dowcip o oficerze armii czerwonej, który jadąc pociągiem słuchał jak współpasażerowi opowiadają sobie polityczne dowcipy. W końcu zapytał  czy i on może. Pasażerowie, nie bez obaw, przytaknęli a on, oczywiście w formie żartu, zapytał czy wiedzą kto budował Kanał Białomorski. Gdy ci przyznali, że nie, wyjaśnił.
- Jeden brzeg sypali ci, co opowiadali polityczne dowcipy a drugi ci, co ich słuchali.
W III RP rzecz wydaje się zupełnie egzotyczna a poczucie humoru, choć apolityczne pewnie nigdy nie było i nie będzie, nie stanowi żadnej podstawy, by czuć się przez „system” zagrożonym. I pewnie mało kto chciałby przejmować się losem choćby Janusza Rewińskiego. Bo zawsze można mu zarzucić bardziej poważne przewiny niż tak czy inaczej zabarwione poczucie humoru.
Może nie powinienem, ale przejąłem się znalezioną „w polityce” informacją na temat innego speca od niepoważnego spojrzenia na sprawy poważne. Z pozoru patrzącego na te sprawy z jak najbardziej odpowiedniej strony a zatem mającego prawo czuć się bezpiecznie. Tym bardziej, że mającego przy tym pod bokiem kolegę, który nie jeden raz dał się poznać jako osoba stronnicza, pozbawiona w tej stronniczości najmniejszej choćby subtelności i potrafiąca przy tym posunąć się do granic określonych prawem a nawet poza nie. Chodzi o TVN-owski duet trefnisiów w osobach Szymona Majewskiego i Jakuba Wojewódzkiego.
Gdyby tak na logikę spróbować zgadnąć, który z owych panów może mieć kłopoty z pracą w stacji, nie siedzący w temacie bez wątpienia wskazaliby na pana Kubę. Wszak to on ma sprawę za sprawą a każda z paragrafu, który byłby powodem do wstydu dla potencjalnego pracodawcy.
Jednak pan Kuba trzyma się mocno a pracy musi szukać ten drugi. Rzecz wyjaśnia pan Edward Miszczak, który w stacji jest jakimś capo di tutti capi.
lemingi nie chcą, żeby się specjalnie śmiano z Platformy Obywatelskiej” a „Majewski nie ukrywał swoich rozterek politycznych. - Wiem, że powinna być partia, jak PO, która pcha nas ku Europie. Ale jest też miejsce dla PiS, który pamięta, dba o tradycje, historię. Mam rozdarta naturę - mówił w maju i zapewniał, że żarty dla niego kończą się tam gdzie giną ludzie, więc żartować z katastrofy smoleńskiej nie zamierza.”*
Oczywiście nie twierdze, że w tym przypadku miesza obecna władza zdominowana przez Tuska i PO. Raczej skłonny byłbym sądzić, że ów pan Miszczak jest jak sławetny Jajec z „Pułkownika Kwiatkowskiego”, który z całych sił wzbogaca bandycką ofertę nowego systemu, dla niepoznaki zwanego „demokracją ludową” swą osobistą nadgorliwością. Wywalenie Majewskiego, który, inaczej niż Kuba Wojewódzka, ma niewłaściwe poczucie humoru i najwidoczniej za mało politycznie słusznej wazeliny we krwi, to zapewne efekt takiego współczesnego „ukąszenia heglowskiego”, które dotyka Miszczaka i jemu podobnych. Prawdę mówiąc nie ma chyba nic bardziej żałosnego od władzy, którą trzeba podpierać zamykając gęby żartownisiom. Zakazywanie publikacji poetom, eseistom czy publicystom, kreślenie szpalt gazet i akapitów w książkach jest podłe ale złowrogie. Ganianki za dowcipnisiami są bez wyjątku żałosne. Tu przypomina się mój „rzeczywisty koniec komuny”, gdy dowiedziałem się o „Pomarańczowej Alternatywie” i furii, z jaka komuna na nią reagowała. Choćby sławna wypowiedź „krasnali” „A potem SB-cy zatrzymali mnie, podpaskę i kolegę” czy opis akcji Wojsk Ochrony Pogranicza, które podpuszczone przez SB łapały po Karkonoszach „uzbrojone grupy podejmujące próby przekroczenia granicy z Czechosłowacją”. WOP-iści sumienie spisywali zdobytą broń w rodzaju „drewnianych pukawek, sztuk trzy, korkowców, sztuk jedna” a dowódca apelował do Frydrycha „proszę pana jak major majora, niech zaapeluje pan by się poddali” by usłyszeć „nic z tego, nie popełnię błędu Petaina i nie poddam armii, która jest zdolna do walki”
Nie wiem czy mamy do czynienia z początkiem końca czy też Majewski jest tylko ofiarą indywidualnej nadgorliwości. Ale jasnym jest, że są tematy, na które trzeba uważać, jeśli chce się mieć spokój w swym pełnym stabilizacji i często paru kredytów życiu. Pamiętając że „I nikomu nie wolno się z tego śmiać”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz