Nie
za bardzo miałem wczoraj możliwość jakiegoś pilniejszego śledzenia
rzeczywistości, w której odbywała się
rzecz bez wątpienia doniosła. Przynajmniej z naszego punktu widzenia taka
powinna być bośmy się o niej nieco nagadali zawczasu i na nią trochę naczekali.
Przyplątała
mi się jednak jakaś infekcja i z nią gorączka więc dzień przespałem w
większości i tylko coś tam w różnych miejscach przeczytałem z doskoku.
Oczywiście szukając pierwszych komentarzy dotyczących wizyty. I to najlepiej
takich, które najtrafniej pokazywałyby jak się ona widzi Miastu i Światu. A jak
ma być światowo to wiadomo, że najbardziej jest na Czerskiej. I z tej
perspektywy wyszło mi, że się nie za specjalnie udało.
Nie
za sprawa Cerkwi i nie z winy Cyryla. To znaczy nie z wyłącznej choć jakąś
część on ponosi za sprawą całokształtu swych poczynań jako Patriarchy a nie tej
ostatniej wizyty. Wątpliwą przysługę arcykapłanowi wyświadczył jego najbliższy
i najpotężniejszy sojusznik. Nie, nie Władimir Putin a państwo rosyjskie. Bez
niego byłby Władimir nikim a Cyryl pewnie znacznie słabszy.
Czasowa
zbieżność dokumentu, który w założeniu miał być przesłaniem na wskroś
pozytywnym z wyrokiem na Marię Aliochinę, Nadieżdę Tołokonnikową i Jekaterinę
Samucewicz niweczy to, co przez tak długi czas było przygotowywane. Jeśli
wspólny dokument, ogłoszony wczoraj w Warszawie miał pokazać inne, nowe oblicze
kościoła wschodniego i być dostrzeżony nie tylko nad Wisła i Wołgą ale i nad
resztą rzek przecinających Europę i nie tylko Europe to i Cerkiew i sam Cyryl mogą
o tym zapomnieć. Jeśli dnia 17 sierpnia AD 2012 cokolwiek o Cerkwi na świecie
pisano to w tym tonie, jaki znalazłem gdy się, oczywiście wirtualnie, udałem
wczoraj na Czerską. Najlepiej chyba oddaje to cytat z Doroty Jareckiej. „Ten
wyrok poruszy świat, choć można się było go spodziewać. Ani Cerkiew, ani
Władimir Putin nie mogli darować trzem kobietom z grupy punkrockowej, że
modliły się głośno o to, by przestali trząść krajem.”*
Oczywiście można zżymać się na autorkę tych słów podając w wątpliwość
skłonność pań z Pussy Riot do modlitwy jak też ich wiarę w to, że jest do kogo
się modlić ale, niestety, trudno odmówić racji w jednym. Świat, przynajmniej ten,
ku któremu zamierzał się Cyryl ze swym Kościołem jakoś tam bardziej odwrócić,
tak to będzie widział.
Nie twierdze, że zachowanie Cerkwi wobec wybryku dziewczyn z Pussy Riot
stoi w sprzeczności z treścią listu. Wręcz przeciwnie, pewne fragmenty jakoś
tam pasują do tej bierności wobec surowości władzy państwowej a nawet do tej
surowości. Tylko, że pewnie mało będzie takich, którzy w racje Cerkwi w tamtej
sprawie zechcą się wsłuchać.
W takich sprawach czasem faktycznie może się wydawać, że Kościół, Cerkiew
czy nawet pojedynczy wierny (Kościoła czy Cerkwi) nie ma żadnego argumentu w
dyskusji bo zaraz zostanie skontrowany niezawodnym argumentem „drugiego
policzka”. I nie umiem niestety powiedzieć jak z tego wybrnąć sensownie bo mi
się taka dygresja z dość absurdalną puentą per analogiam nasuwa. Kiedyś, dawno
dość, amerykańska hip hopowa grupa NWA nagrała utwór „Fuck the police”.
Rzecznik nowojorskiej policji publicznie stwierdził, że to nie w porządku i
zapytał jak by się czuli muzycy, gdyby policja nagrała utwór „Fuck the NWA”.
Muzycy odparli „OK, nagrywajcie”.
I w tym problem, że z Pussy Riot Cyryl nie ma szans. Na ich gruncie co oczywiste
ale i na gruncie neutralnym. Bo ten neutralny też jest bardziej Pussy Riot niż
Cyryla. Ich happening, o ile rzeczywiście wykonały w cerkwi pieśń „Богородица, Путина прогони”**, nijak nie ma szans na
zrozumienie wśród wiernych. Czy to Cerkwi czy choćby nas. Bo był w swej pysze „posiadania
monopolu na rację” czystym chamstwem. I dowodem na absolutny brak zrozumienia
wartości drugiej strony i szacunku dla niej. Mam na myśli nie Cyryla tylko
wiernych. Tyle, że ze zdaniem takich jak my mało kto się liczy bo nie jesteśmy „nowocześni”
tylko „zaściankowi”. Swoją drogą skąd ci nasi „oświeceni”, tak skłonni do okładania
nas tym „zaściankiem” biorą miarkę, która pozwala nowoczesne ziarno oddzielać
od przestarzałych plew. Ale to taka dygresja kolejna. Tak więc, wracając do
tego NWA, nowoczesny świat oczekiwałby pewnie raczej, że Cyryl wkroczy gdzieś
na teren Pussy Riot i ich zwolenników i wykona gniewne „Богородица, Pussy Riot
прогони”. Tak, to by świat zrozumiał. I za nic by miał to, że nie zrozumieliby
wierni, mający od takiego zdarzenia Cyryla za szaleńca.
W tym rzecz, że jest absurdem nawet to sobie wyobrażać.
Taki kształt dyskusji. Nie jest to winą Cyryla ani nikogo z wiernych, że świat
w swych przekonaniach i poglądach granicę absurdu już jakiś czas temu
przekroczył. Dlatego właśnie cokolwiek zrobi czy to Cyryl czy cała Cerkiew,
zawsze będzie w miejscu, z którego wraz z Władimirem Putinem ekspediuje do
łagru „zrewoltowane kotki” czy tam „myszki”. Jakby szedł i szedł z zapałem do
przodu po wstędze Möbiusa stale dochodząc w to samo
miejsce.
Ps.
Gorączka mi jeszcze nie minęła i nie wiem czy to, co napisałem ma jakikolwiek
sens. Po przeczytaniu sam nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć :)
** Czytałem,
że samego utworu w cerkwi panie nie wykonały tylko nagrały, że tak powiem,
choreografię a słowa doklejono do filmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz