Trudno w to uwierzyć, ale wygląda na to, że z całej afery Amber Gold, z
ujawnionych przypadków nepotyzmu czy traktowania państwa jako prywatnego
folwarku ostanie się samiuśki jeden Michał Tusk ogłaszający wszem i wobec
„Jestem debilem”*.
Bo naprawdę trzeba być umysłowo ociężałym by dojść do miejsca, do którego
on doszedł. On, syn najpotężniejszego człowieka w tym państwie. W tym państwie,
w którym jak dotąd większość występków, popełnianych przez pośledniejsze
postacie z mniejszymi koligacjami, nie została ukarana a umiejętnie zamieciona
ludziom sprzed oczu.
Dość dziwne to i jakoś nie najlepiej świadczy o rodzicu Michała Tuska, że
bez reakcji przygląda się tej żałosnej ekspiacji swojego syna. Oczywiście można
by sugerować, że nareszcie Donald Tusk jest tym oczekiwanym bez rezultatu mężem
stanu, który może i gdzieś za kulisami uronił łzę nad latoroślą ale publicznie
palcem nie kiwnie by świat cały zobaczył i zrozumiał, że nie ma zmiłowania dla
nikogo, kto nie przestrzega reguł. Nawet gdy jest synem jego, Donalda Tuska.
Problem z tym „nawet”. Jak na razie wychodzi, że dwóch złych ludzi jest w
tej naszej III RP. Pan Plichta i młody Tusk. Pierwszy wiadomo, drugi… Wychodzi
to tak jakoś nie do końca w zgodzie z
rzeczywistością. I tu, tak dla zobrazowania tego wadliwego bez wątpienia punktu
widzenia brakuje mi choćby tego elementu układanki, którym jest pan prezes
portu lotniczego w Gdańsku Tomasz Kloskowski, który miał
pośredniczyć między młodym Tuskiem a OLT Express. Jeśli nie pośredniczył to
powinien to jasno powiedzieć. Nawet jeśli miałoby to przyjąć formę pozwu
przeciw Tuskowi juniorowi za opowiadanie bzdur mogących prezesowi zaszkodzić.
Jeśli zaś był naganiaczem pana Plichty to co do cholery robią ci
„akcjonariusze”, w końcu podmioty publiczne (!), które już kilka dni temu
powinny poprosić pana prezesa o wzięcie „zaległego urlopu” do czasu wiarygodnego
wyjaśnienia tej kwestii. A wygląda na
to, że co tam jakieś Tuski przy takim panu Kloskowskim! Z młodego Delfina robi się widowiskowo
ostatnią szmatkę a pan prezes urzęduje dalej nie niepokojony jakby nic a nic
nie miał z tym wspólnego. Na jego straży stoi Gdańsk, Gdynia, Sopot i całe
Pomorskie twardo trzymane rękami różnych panów. Prawie w komplecie z…
Prawdą jest, że młody Tusk sądził najpewniej, iż jest pierwszoligowym
cwaniakiem. Prawdą jest, że teraz, w swoich, mających formę płaczliwego autodafe
wypowiedziach jest zdecydowanie bliższy prawidłowej oceny swoich możliwości,
umiejętności i intelektualnych kompetencji. Ale nie można tracić właściwej perspektywy
tylko dlatego, że ma na nazwisko Tusk i może posłużyć misternemu i być może
nawet zasłużonemu kopaniu swego wielkiego taty. Tak naprawdę Michał Tusk jest
tylko pionkiem. I jeśli cała para wyprodukowana w ostatnim czasie pójdzie w
mechanizm uczenia go jak ciężkie i bezlitosne jest prawdziwe, dorosłe życie,
będzie przy tym zasłoną dymną dla rzeczywistych postaci pierwszoplanowych tej
konkretnej gry.
Wałkowanie młodego Tuska jest, owszem, ciekawe. Daje pole do fajerwerków
takich jak kapitalne zestawienie dokonane przez gw1990** (Mam nadzieje, że nie odbierze tego jako złośliwości.
Serio fajnie zestawił). Pozwala na wtykanie stu kolejnych szpil w różne miejsca
naszego potężnego Premiera. Ale, na miły Bóg! Przecież to nie Michał Tusk
wyniósł cichcem z AG w kieszeniach złoto i zdeponowaną tam kasę. Nie on
odpowiada za to, że lekceważono sygnały o możliwych wałkach Plichty i spółki.
Nie ma nawet na sumieniu tych, których OLT uziemiło na lotniskach albo wyczyściło
z gotówki.
Pocieszyliśmy się tą opresją Donalda Tuska, który zasłużył sobie na tę
zgryzotę wcześniejszym mistrzostwem w „przykrywaniu” różnych mało chwalebnych
rzeczy, wskazywaniem winnych nie tam gdzie naprawdę byli. Możemy powiedzieć „Po
stokroć zasłużyłeś na to, czego teraz doświadczasz tatusiu.” I dłuuugo śmiać
się z wszechmocnego Premiera, którego synek jedyny właśnie „przykrywa” tak
grubą aferę i stado tych co za nią stoją albo powinni jej byli zapobiec. I
pytać czy i tym razem „państwo zdało egzamin”. Jest to niewątpliwie jedna z
najefektowniejszych ilustracji degrengolady państwa rządzonego przez Tuska i
PO.
Ale tak naprawdę nie róbmy z Michała Tuska demona zła! To żaden demon. To
śmiechu wart malutki naiwniak, który myślał, że niepostrzeżenie sięga właśnie
Bogu do kieszeni. Zwykły pionek, z którego ktoś a może tylko okoliczności i
efektowne nazwisko robią kozła ofiarnego.
* http://wiadomosci.onet.pl/kraj/syn-tuska-oszukal-wszystkich-jestem-debilem,1,5215724,wiadomosc.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz