Nie chodzi oczywiście o mój przekaz.
Ja elektoratowi niewyrobionemu nie mam nic do przekazania. Miałbym to i owo,
gdyby nie ten brak wyrobienia, sprawdzający, że to, co powinno, nie dociera, zaś
to, co nie powinno, i owszem.
Nie będzie też, choć tego się mogli
spodziewać niektórzy, sądzący, że
elektorat niewyrobiony leży wyłącznie w obszarze zainteresowania tego
ugrupowania, o przekazie PiS. PiS jak na razie, niestety czy na szczęście, nie
sformułował niczego, co można by nazwać jakimś spójnym przekazem związanym z
wyborami.
Będzie o przekazie partii rządzącej.
Jest on zdumiewający jeśli chciałoby się brać poważnie wszelkie klasyfikacje,
wedle których wyborcy tego ugrupowania to niemal bez wyjątku członkowie Mensy i
absolwenci eMaITi.
Przekaz ów, zawarty w wystąpieniach
szefa Platformy, sprowadza się do komunikatu „jak nas nie poprzecie, spotka was
coś strasznego!”. Tych wykrzykników mogłoby być zdecydowanie więcej bo dla owego
„coś” poprzeczka została już na starcie zawieszona wysoko. Było już o wojnie i
biednej dziatwie, która 1 września nie zasiądzie w szkolnych ławach, teraz zaś
jest o rozpadzie Unii Europejskiej. Nie wiem czy następna w kolejce będzie impotencja.
Przy tym poziomie przekazu, spodziewam się, że kiedy Donald Tusk w swych
przestrogach dobije do utraty przez elektorat klocków, jego ugrupowanie może posłużyć
się przekazem podprogowym, w którym wykorzysta wizerunki przeciwników z
dorysowanymi rogami i wąsikiem a’la Adolf.
Oczywiście kpię sobie ale to jedyna
sensowna odpowiedź na „wyborcza koncepcję” Tuska. Ja oczywiście rozumiem, że
odpowiada za nią po połowie widoczna od dość dawna kompletna zapaść
kreatywności PO, i jej szefów jak też desperackie „chwytanie brzytwy”, podsuniętej
nie tak dawno w postaci kryzysu ukraińskiego. Gdyby wtedy te nieszczęsne wyniki
nie „drgnęły” może Platforma byłaby zmuszona potraktować swych wyborców
poważnie.
Oczywiście można polemizować, wskakując,
że ma Tusk rację. Polemizować można tylko, że nie takimi argumentami. Jak
zauważyło wielu komentatorów, PiS jeszcze nigdy nie był tak euroentuzjastyczny
jak teraz. Skoro Unia podoba się mu bardziej niż przy poprzedniej elekcji, nie
ma teraz najmniejszego niebezpieczeństwa a Tusk „ciągnie łacha” z głupków,
którzy dają
się na takie sztuczki nabrać. Gdyby
było inaczej, i PiS faktycznie miał taką moc sprawczą, by odesłać Unię w
niebyt, Unii już by nie było. Od kilku ładnych lat. I dziś pewnie by PiS żałował.
Ja nie wiem czy faktycznie obecna
kampania PO do europarlamentu to „ręka” Miśka Kamińskiego. Jeśli tak, PO
zrobiła kiepski interes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz