niedziela, 2 czerwca 2013

Syn Tuchajbeja w Europarlamencie czyli intelekt na eksport



Ledwie mogliśmy nacieszyć się głębią politycznych ocen ostatniej bohaterki czy może ofiary dociekliwości Roberta Mazurka, znalazłem informację o pomyśle SLD, by „zagospodarować” inną osobę, która swego czasu podzieliła okrutny los Ligii Krajewskiej. Wywiad Mazurka z Danielem Olbrychskim był chyba najbezwzględniejszą operacją tego autora, popełnioną na żywej tkance naszej elity. Pisze „elity” bo pewnie zdecydowana większość Polaków temu przyklaśnie niż oburzy się zaliczeniem do wspomnianego grona pana Olbrychskiego.
Panowie z Sojuszu, jak mniemam w akcie skrajnej niemocy i desperacji, postanowili złożyć naszemu wielkiemu (piszę naprawdę bez ironii) aktorowi propozycję nie tylko kandydowania do Europarlamentu ale wręcz przyjęcia roli „twarzy kampanii”.* Trudno oprzeć się pokusie uwagi, że skoro był on nie tak dawno „twarzą Biedronki” to może też firmować inne czerwone insekty. Proszę mi wybaczyć dosadność poprzedniego zdania ale skoro lewica od Millera z takim uporem chce zafundować nam „powrót do przeszłości”, poddaję się temu odrobinę, przypominając co o nich myślało wówczas wielu obywateli, „uszczęśliwionych” w poprzednim systemie ich wersją wolności, równości i innych, podobnych komunałów.
Wspomniana na początku rozmowa Roberta Mazurka skłoniła mnie nawet swego czasu do wytknięcia mistrzowi prasowych egzekucji tego, że dopuścił się zwyczajnego skopania osoby w jakiś sposób niepełnosprawnej.** Jeśli kto nie pamięta tamtej rozmowy a chciałby wyrobić sobie podgląd, może wesprzeć organ pana Hajdarowicza kupując dostęp do wspomnianego tekstu.*** Kto woli oszczędzić pieniędzy i dobrego samopoczucia, niech mi wierzy na słowo, lepiej by pan Daniel Olbrychski nie wypowiadał kwestii, których mu ktoś zdecydowanie mądrzejszy, na przykład jakiś tam Sienkiewicz, nie napisze.
Wbrew pozorom osób pani Ligii Krajewskiej i Daniela Olbrychskiego wcale nie łączy przede wszystkim to, że stały się ofiarami swej pychy, skonfrontowanej z brakiem litości Roberta Mazurka. Przede wszystkim stanowią znakomity przyczynek do lamentu albo i skowytu nad poziomem naszej sceny politycznej.
Krok SLD to przecież jawnie przyznanie się do tego, że poza atrakcyjną i znaną gębą, w dodatku jak na razie obcą, nie maja wyborcom nic konkretnego do zaoferowania. Manifestują to sugerując równocześnie co ich zdaniem jest najistotniejsze w polityce. Aż się chce im doradzić, by zamiast dość wyblakłej gwiazdy, której pewnie jakaś (ta młodsza) część elektoratu Millera nawet nie kojarzy, wystartowali z taką propozycją do George Clooneya. Chłop, obok wypchanego dolarami portfela ma jakieś tam lewicowe ciągoty więc może by się zgodził i jeszcze za dużo nie wziął?
Zresztą ze słów menadżerki aktora wynika, że nie tylko paczka Millera wpadła na ten pomysł i Olbrychski dostał też inną podobna propozycję. Jak na razie nie podejmuje jeszcze decyzji, bo mu to jakoś tam koliduje z zawodową aktywnością, ale ma jednak zamiar wziąć udział w Kongresie Lewicy. Co, zważywszy na fakt zakumplowania się niegdysiejszej „twarzy opozycji”, cierpiącej swego czasu „za miliony” z emigracyjnego oddalenia, z przyczyną owego wygnania- Wojciechem Jaruzelskim, dziwić nie powinno.
Właściwie pomysł SLD powinienem nie tylko obśmiać ale i stanowczo oprotestować. Jakby nie było, tam, w Brukseli pan Olbrychski, choć wyekspediowany przez Millera, będzie jednak odbierany jako mój reprezentant. A to nie jest absolutnie powód do zadowolenia.
Jednakże z drugiej strony im dalej takim gościom jak Olbrychski do spraw krajowych, tym dla mnie i dla kraju lepiej. Niech więc wezmą sobie Azję Tuchajbejowicza i wywiozą do Brukseli. Jakby co, mogę też przygotować listę kolejnych „twarzy”, które również przydałoby się gdzieś daleko wyekspediować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz