Ledwie mogliśmy nacieszyć się głębią
politycznych ocen ostatniej bohaterki czy może ofiary dociekliwości Roberta
Mazurka, znalazłem informację o pomyśle SLD, by „zagospodarować” inną osobę,
która swego czasu podzieliła okrutny los Ligii Krajewskiej. Wywiad Mazurka z
Danielem Olbrychskim był chyba najbezwzględniejszą operacją tego autora,
popełnioną na żywej tkance naszej elity. Pisze „elity” bo pewnie zdecydowana większość
Polaków temu przyklaśnie niż oburzy się zaliczeniem do wspomnianego grona pana
Olbrychskiego.
Panowie z Sojuszu, jak mniemam w
akcie skrajnej niemocy i desperacji, postanowili złożyć naszemu wielkiemu
(piszę naprawdę bez ironii) aktorowi propozycję nie tylko kandydowania do
Europarlamentu ale wręcz przyjęcia roli „twarzy kampanii”.* Trudno oprzeć się
pokusie uwagi, że skoro był on nie tak dawno „twarzą Biedronki” to może też firmować
inne czerwone insekty. Proszę mi wybaczyć dosadność poprzedniego zdania ale
skoro lewica od Millera z takim uporem chce zafundować nam „powrót do przeszłości”,
poddaję się temu odrobinę, przypominając co o nich myślało wówczas wielu
obywateli, „uszczęśliwionych” w poprzednim systemie ich wersją wolności,
równości i innych, podobnych komunałów.
Wspomniana na początku rozmowa
Roberta Mazurka skłoniła mnie nawet swego czasu do wytknięcia mistrzowi
prasowych egzekucji tego, że dopuścił się zwyczajnego skopania osoby w jakiś
sposób niepełnosprawnej.** Jeśli kto nie pamięta tamtej rozmowy a chciałby
wyrobić sobie podgląd, może wesprzeć organ pana Hajdarowicza kupując dostęp do
wspomnianego tekstu.*** Kto woli oszczędzić pieniędzy i dobrego samopoczucia,
niech mi wierzy na słowo, lepiej by pan Daniel Olbrychski nie wypowiadał
kwestii, których mu ktoś zdecydowanie mądrzejszy, na przykład jakiś tam
Sienkiewicz, nie napisze.
Wbrew pozorom osób pani Ligii
Krajewskiej i Daniela Olbrychskiego wcale nie łączy przede wszystkim to, że
stały się ofiarami swej pychy, skonfrontowanej z brakiem litości Roberta Mazurka.
Przede wszystkim stanowią znakomity przyczynek do lamentu albo i skowytu nad
poziomem naszej sceny politycznej.
Krok SLD to przecież jawnie
przyznanie się do tego, że poza atrakcyjną i znaną gębą, w dodatku jak na razie
obcą, nie maja wyborcom nic konkretnego do zaoferowania. Manifestują to
sugerując równocześnie co ich zdaniem jest najistotniejsze w polityce. Aż się
chce im doradzić, by zamiast dość wyblakłej gwiazdy, której pewnie jakaś (ta
młodsza) część elektoratu Millera nawet nie kojarzy, wystartowali z taką
propozycją do George Clooneya. Chłop, obok wypchanego dolarami portfela ma
jakieś tam lewicowe ciągoty więc może by się zgodził i jeszcze za dużo nie wziął?
Zresztą ze słów menadżerki aktora
wynika, że nie tylko paczka Millera wpadła na ten pomysł i Olbrychski dostał
też inną podobna propozycję. Jak na razie nie podejmuje jeszcze decyzji, bo mu
to jakoś tam koliduje z zawodową aktywnością, ale ma jednak zamiar wziąć udział
w Kongresie Lewicy. Co, zważywszy na fakt zakumplowania się niegdysiejszej „twarzy
opozycji”, cierpiącej swego czasu „za miliony” z emigracyjnego oddalenia, z
przyczyną owego wygnania- Wojciechem Jaruzelskim, dziwić nie powinno.
Właściwie pomysł SLD powinienem nie
tylko obśmiać ale i stanowczo oprotestować. Jakby nie było, tam, w Brukseli pan
Olbrychski, choć wyekspediowany przez Millera, będzie jednak odbierany jako mój
reprezentant. A to nie jest absolutnie powód do zadowolenia.
Jednakże z drugiej strony im dalej
takim gościom jak Olbrychski do spraw krajowych, tym dla mnie i dla kraju
lepiej. Niech więc wezmą sobie Azję Tuchajbejowicza i wywiozą do Brukseli. Jakby
co, mogę też przygotować listę kolejnych „twarzy”, które również przydałoby się
gdzieś daleko wyekspediować.
*** http://www.rp.pl/artykul/601531.html
(dostęp płatny)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz