Pisałem już kiedyś o tym zjawisku i o
ile mnie pamięć nie myli, tytuł poprzedniego tekstu był dość podobny. Tamten
tekst jest nie dostępny więc problemu nie ma. Przypominając sobie za ni sprawę
planów czy też budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego w jednej z podwarszawskich
miejscowości nie zdziwiłem się, kiedy dwaj lokalni politycy PO z Radomia,
nazywający się Mateusz Tyczyński i Konrad Frysztak wnieśli w imieniu swojej
partii „twórczy wkład” w powstanie radomskiego pomnika pary prezydenckiej.
Regułą jest bowiem, że gdziekolwiek myśli się lub działa na rzecz upamiętnienia
poprzedniego Prezydenta, muszą pojawić się jacyś szmaciarze z Platformy
Obywatelskiej by w maksymalnie złośliwy sposób dołożyć swoją „cegiełkę” do przedsięwzięcia.
Nie będę odnosił się bezpośrednio do
Tyczyńskiego i Frysztaka. Dotąd o nich nie słyszałem i, da Bóg, pewnie więcej o
nich nie usłyszę. I jakoś nie wyobrażam sobie bym z tego powodu strasznie
cierpiał.
Za sprawą takich typków i ich chorej
pomysłowości, która wykorzystana dla sensownych celów może by nawet zapobiegła
pikowaniu ich partii i, jak mam nadzieję, ich politycznych karier, odczuwam,
przeciwnie do ich intencji i zamiarów, żywotność pamięci Lecha Kaczyńskiego.
Przyznam, że sama w sobie stanowi ona, ta zapiekłość, może i specyficzny, jednak
jakże żywy pomnik poprzedniego Prezydenta. Pokazujący jego format przez pryzmat
emocji, których troglodyci z Platformy
Obywatelskiej nie potrafią opanować. Aż chce się im zwrócić uwagę, że skala ich
nienawiści potwierdza tylko jego wielkość. Świadczy o niej i to, że anonimowe
typki, w rodzaju choćby Tyczyńskiego i Frysztaka z Radomia, które wcześniej nie
potrafiły w żaden inny sposób zaistnieć, niejako za jego wstawiennictwem maja
swoje pięć minut sławy. Parszywej ale zawsze. Chciałem narzekać na czasy ale w
sumie od dawna tak było, że ważna była sama sława a nie jej przyczyny. Tak więc
radomscy „pogromcy pomników” pewnie teraz rozdają znajomym wycinki
dokumentujące i specyficzną błyskotliwość, będącą koktajlem zacietrzewienia i głupoty
dumni, że nazwisk im nie przekręcono.
Głupota, wspomniana przed chwilą przejawia
się w braku refleksji i tych dwóch (a może nie tylko, wszak są oni jakąś tam
komórką PO w mieście) z Radomia na temat tradycji, do jakiej ich działania nawiązują.
Przy okazji sprawy poprzedniej,
dotyczącej pomnika w Wołominie przypomniałem metody, z jakimi za poprzedniego
ustroju walczyło się z symbolami i niewygodnymi pomnikami. Metod było tak wiele
jak teraz argumentów wspomnianych wcześniej szmaciarzy z PO i ich suflerów. Gdy
wyczerpane zostają groźby donosu do prokuratury zawsze można rzucić argument,
że pomnik „dzieli” i szczuć na siebie obywateli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz