sobota, 15 czerwca 2013

Niestrudzeni pogromcy pomników (Radom AD 20213)



Pisałem już kiedyś o tym zjawisku i o ile mnie pamięć nie myli, tytuł poprzedniego tekstu był dość podobny. Tamten tekst jest nie dostępny więc problemu nie ma. Przypominając sobie za ni sprawę planów czy też budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego w jednej z podwarszawskich miejscowości nie zdziwiłem się, kiedy dwaj lokalni politycy PO z Radomia, nazywający się Mateusz Tyczyński i Konrad Frysztak wnieśli w imieniu swojej partii „twórczy wkład” w powstanie radomskiego pomnika pary prezydenckiej. Regułą jest bowiem, że gdziekolwiek myśli się lub działa na rzecz upamiętnienia poprzedniego Prezydenta, muszą pojawić się jacyś szmaciarze z Platformy Obywatelskiej by w maksymalnie złośliwy sposób dołożyć swoją „cegiełkę” do przedsięwzięcia.
Nie będę odnosił się bezpośrednio do Tyczyńskiego i Frysztaka. Dotąd o nich nie słyszałem i, da Bóg, pewnie więcej o nich nie usłyszę. I jakoś nie wyobrażam sobie bym z tego powodu strasznie cierpiał.
Za sprawą takich typków i ich chorej pomysłowości, która wykorzystana dla sensownych celów może by nawet zapobiegła pikowaniu ich partii i, jak mam nadzieję, ich politycznych karier, odczuwam, przeciwnie do ich intencji i zamiarów, żywotność pamięci Lecha Kaczyńskiego. Przyznam, że sama w sobie stanowi ona, ta zapiekłość, może i specyficzny, jednak jakże żywy pomnik poprzedniego Prezydenta. Pokazujący jego format przez pryzmat  emocji, których troglodyci z Platformy Obywatelskiej nie potrafią opanować. Aż chce się im zwrócić uwagę, że skala ich nienawiści potwierdza tylko jego wielkość. Świadczy o niej i to, że anonimowe typki, w rodzaju choćby Tyczyńskiego i Frysztaka z Radomia, które wcześniej nie potrafiły w żaden inny sposób zaistnieć, niejako za jego wstawiennictwem maja swoje pięć minut sławy. Parszywej ale zawsze. Chciałem narzekać na czasy ale w sumie od dawna tak było, że ważna była sama sława a nie jej przyczyny. Tak więc radomscy „pogromcy pomników” pewnie teraz rozdają znajomym wycinki dokumentujące i specyficzną błyskotliwość, będącą koktajlem zacietrzewienia i głupoty dumni, że nazwisk im nie przekręcono.
Głupota, wspomniana przed chwilą przejawia się w braku refleksji i tych dwóch (a może nie tylko, wszak są oni jakąś tam komórką PO w mieście) z Radomia na temat tradycji, do jakiej ich działania nawiązują.
Przy okazji sprawy poprzedniej, dotyczącej pomnika w Wołominie przypomniałem metody, z jakimi za poprzedniego ustroju walczyło się z symbolami i niewygodnymi pomnikami. Metod było tak wiele jak teraz argumentów wspomnianych wcześniej szmaciarzy z PO i ich suflerów. Gdy wyczerpane zostają groźby donosu do prokuratury zawsze można rzucić argument, że pomnik „dzieli” i szczuć na siebie obywateli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz