Tak się złożyło, że po raz kolejny do
pisania inspiruje mnie Senator J.F. Libicki, będący przy okazji kolega z
blogosfery. Dzieląc się wrażeniami z Chorzowa, pewnie nie do końca świadomie przedstawił
porażający kondensat z tego, co jego partia i jego koledzy maja do
zaproponowania obywatelom. Chcąc opisać to najkrócej powiem, że maja do
zaproponowania nieustający i chyba nie dający się już chyba wyleczyć problem z
samymi sobą. Ja rozumiem, że partyjne spędy głownie po to są by tam prano swoje
„brudy” ale nie da się zaprzeczyć, że nie przypadkiem Platforma popędziła na
Śląsk, by stoczyć bitwę z obradująca nieopodal polityczna konkurencją. I można było
sądzić, że symultanicznie zmierzy się z tymi samymi tematami i zaproponuje
alternatywne rozwiązania. Zamiast tego można było usłyszeć, że nie należy „kalać
swego gniazda” (Mistrz Cyprian Kamil się kłania!). Oraz to, że Platforma będzie
znów niczym jedna pięść. Nie skierowana w żadną stronę jak dodał szybko
Premier, przestraszony chyba swym totalitarnym językiem. Mnie się od razu śmiać
zachciało bo ta „pięść niekierowana” przypomniała mi swą symboliką radzieckie „pokojowe
rakiety jądrowe”.
Trudno zaprzeczyć, że Tusk a pewnie i
reszta „partii wewnętrznej” obijającej przy Tusku dłonie do bólu albo i nawet
krwi a milczącej by nie rzec że nieomal buczącej przy Gowinie jakoś gustuje w
języku „miękkiego totalitaryzmu” i nie potrafi już chyba wyjść poza schemat, w którym
sprawowanie władzy to taka mała „moja walka”.
Jeśli ktoś uzna, że przeginam,
zapraszam do wspomnianego J.F Libickiego, który pokazuje to, o czym mówię w
sposób wręcz łopatologiczny. Zawiera się to w zwięzłych dwóch zdaniach „Polityczny
bandyta Piotr Duda nazwał w Sosnowcu Donalda Tuska tchórzem i kłamcą. Naprawdę
apeluję do klubu PO: pozwólcie mi wreszcie napisać tę antyzwiązkową ustawę!”*
Faktycznie znakomity powód do inicjatyw ustawodawczych!
Trudno mi nie być złośliwym i nie zasugerować
panu Senatorowi innego rozwiązania. To, co powiedział Duda, myśli coraz większa
liczba obywateli. Zatem zamiast się trudzić, może przekartkuje Pan, panie
Libicki, dorobek prawny naszych sąsiadów ze wschodu lub zachodu, z lat nie tak
znowu odległych. Może będą jak znalazł i wszystkim dziś tak chętnym szybko odechce
się nazywać Tuska inaczej niż… No to akurat może sobie odpuszczę. Ale jakby nie
patrzeć, coraz więcej takich „politycznych bandytów” i chyba trzeba coś z nimi
zrobić.
Powód, dla którego Platforma
Obywatelska przestała być nie tylko atrakcyjna ale w ogóle przydatna jako podmiot
mogący kierować państwem i gdziekolwiek je zaprowadzić poza manowcami, w
Chorzowie było widać doskonale. Nawiązując do optymistycznego języka konwencji,
starającego się mimo wszystko przekonać widzów z zewnątrz hali, że ów chory człowiek
ciągle jeszcze „sika na stojąco”, PO zaprezentowała się niczym Napoleon
Bonaparte, przekonany, że ciągle jeszcze ma szansę na pokonanie wroga. Niestety
był to Napoleon spod Waterloo, częściej poddający się dolegliwościom
gastrycznym niż kontrolujący sytuację. Czas zatem odpuścić może sobie na jakiś
czas, porobić ‘domowe porządki” i dopiero ruszyć „odzyskiwać zaufanie”. Bo jak na
razie problemem jest przecież odzyskanie zaufania radnego Barana, który nie dostał
zwrotu za bilet bo starczyło zaledwie na wino, cygara, kobiety, sushi i trochę
ciuchów. I, jak mi się wydaje, nie jest to wcale ostatnia „egzema” wyskakująca
na ciele partii rządzącej. Jakoby z potrzeby niesienia demokratycznych reguł
pod strzechy wpadła ona na pomysł „oddania władzy ludziom”, którzy sobie
powszechnie wybiorą przewodniczącego. Pamiętając bogate tradycje Platformy,
sięgające pamiętnych prawyborów i rozciągające się od Krakowa po Wrocław i od Wałbrzycha
po Gorzów myślę, że może być ciekawie. Ktoś oczywiście przypomni jakże udane wybory
kandydatów na kandydata. To mało trafny przykład jeśli zwarzyć, ze był to
casting na „stróża żyrandola” a Donald Tusk nie walczył tam o swój polityczny żywot.
Podsumowując pozwolę sobie „polecieć”
Donaldem Tuskiem i, odnosząc się do tego czym zajmuje się obecnie PO powiem, że
nie mam czasu na czekanie aż dojdzie ze sobą do porządku. Naprawdę nie mam czasu.