Do protestu w Salonie24 nie przyłączyłem się. Ustaliłem to i wyjaśniłem w
korespondencji z organizatorami.
Oczywiście bardzo przeszkadza mi zwijanie notek. Trudno, żeby nie
przeszkadzało skoro jedna z notek znikała na moich oczach. I było to o tyle
dziwne by nie rzec nonsensowne bo wspomniany tekst był wiernym cytatem komentarza
blogerki RRK-i. I nic więcej nie zawierał. Może chodziło o to, że autor „milczał
nienawistnie”?
Zatem czemu odmówiłem? Wskazałem inicjatorom protestu dwa z czterech ich
postulatów, których poprzeć nie chciałem uznając, że są nie do przyjęcia. Przede
wszystkim chodziło o pierwszy postulat: „Zaprzestanie promowania na SG słabych
tekstów i miernych autorów.”
Nie, żeby mi nie zależało na poziomie Salonu24 i jakości piszących tu
publicystów. Tyle, że piszę i jestem w Salonie już na tyle długo iż nie mam złudzeń,
że pojęcia „słaby tekst” i „mierny autor” mają dość specyficzne znaczenie. Najczęściej
„mierny autor” i „słaby tekst” to te i ci, którzy nie podzielają poglądów
wystawiających takie oceny. Pewien jestem, że nie pojawił się w S24 żaden autor
oraz tekst, któremu ktoś (choćby jeden) nie postawiłby powyższych zarzutów.
Z mojego punktu widzenia mało wdzięczna robota Adminów, czasem owocująca
nieporozumieniami, to coś, co nazwę „mniejszym złem”. Potrafię sobie wyobrazić
jak wyglądałby Salon24 gdybyśmy to my ich wyręczyli. Nie mam złudzeń co do tego.
I powód drugi. Ostatni postulat brzmiał „Żądamy uzyskania oficjalnej
odpowiedzi władz S.24 na nasz protest”. Wyjaśniłem, że takie stawianie sprawy
nie stworzy atmosfery sprzyjającej dyskusji. W jakiś sposób zmusza bowiem drugą
stronę do ukorzenia się. Mało wygodna pozycja do rozmowy. Igor Janke zdobył się
na to tym większy szacunek dla niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz