poniedziałek, 4 czerwca 2012

20 rocznica Michała Boniego

Kiedy czytam u pana Igora Janke „Sposób w jaki to zrobiono - i sama uchwała i jej realizacja i skutki, które sobą pociągnęły, były kompromitujące. To był klasyczny przykład tego, jak ważną i potrzebną rzecz można spaprać i oddać przeciwnikom wszystkie możliwe argumenty do ręki.”* burzy się we mnie nieco. Nieco bo równoważy to zaraz Piotr Zaremba przyjmując w „Rzeczpospolitej” w jakiejś części punkt widzenia Kaczyńskiego na temat tamtej próby lustracji  A jednak Kaczyński twierdzi, ze w tę awanturę wdać się należało, bo po upadku rządu Olszewskiego, który był już w tym momencie przesądzony, jednym z pierwszych działań nowego układu rządowego byłoby prawie na pewno ukrycie tych materiałów pod korcem.[…] Teza Kaczyńskiego jest taka: aby klasa polityczna poczuła się zmuszona zabrać się po 4 czerwca, ślamazarnie i bez entuzjazmu, do konstruowania normalnej procedury lustracyjnej, z sądowymi zabezpieczeniami, musiał się najpierw zdarzyć wstrząs. Łącznie z wszystkimi błędami i dwuznacznościami. Podzielałem ten punkt widzenia, a jeszcze mocniej podzielam go teraz.”**
Burzy się we mnie bo jakoś trudno mi przyjąć do wiadomości, że coś, co dane zostało oczom Zaremby zdołało umknąć dziecięcej naiwności Igora Janke.
I mam wielką ochotę odesłać pana Igora pod ministerstwo Cyfryzacji by sobie na żywo obejrzał, jakby mu przyfarciło, pomnik tamtego dnia i stosunku do niego III Rzeczpospolitej.
Z tamtego zamieszania pamiętam urywki ledwie. W śród nich i urywek bezczelnie szczerego tekstu w „Wyborczej”, prezentującego kulisy tamtej „nocnej zmiany”. Był to fragment rozmowy ówczesnych „gdańskich liberałów”, zwanych wtedy potocznie „aferłami”, którym przewodził pan Donald Tusk. Nie wiem czy on był jednym z dójki kablujących między Gdańskiem i Warszawą. Tekst przytoczę z pamięci:
- Uderzyli w dwóch naszych!
- To co? Przewracamy rząd?
Wtedy i teraz uderzał mnie całkowity brak zainteresowania tym, czy w owych „naszych” „uderzyli” słusznie czy bez dania racji. Nie wiem, nie chce mi się szukać kto był tym drugim. Wiadomo zaś że „uderzyli” w pana Michała Boniego. Wiadomo już też, że ze wszech miar „uderzyli” słusznie.
Wiadomo wreszcie, że ani to, że „uderzyli” ani to, że słusznie, panu Boniemu nie zaszkodziło. Nie przeszkodziło ani do dziś nie przeszkadza tym, co wtedy „przewracali rząd”.
I to jest najlepsza odpowiedź dla pana Igora, który w miejsce „kompromitacji” pewnie oczekiwał czegoś cywilizowanego.
Podzielam pogląd Kaczyńskiego/Zaremby, że gdyby nie tamta uchwała i jej „kompromitująca” realizacja, do dziś nie doczekalibyśmy, zamiennie, tylu ekspiacji pod hasłem „zmusili mnie, nie podjąłem współpracy, to była taka gra” towarzyszącej przyznaniu po latach, że „uderzali” pod właściwy adres lub przedziwnych zniknięć różnych ludzi z polityki zaraz po tym, gdy „ucywilizowano” lustrację.
Nie mam złudzeń, że gdyby nie trzeba było znaleźć formuły „czyszczenia” mniejszych i większych „Michałów Bonich”, nie byłoby lustracji do dziś. Nie tylko w tej kulawej formie, która pozwala uwolnić od zarzutu gościa, po którym zostały i odręczne raporty i pokwitowania odbioru forsy. Nie mieli byśmy żadnej. Za to mielibyśmy znacznie liczniejsze stado „bohaterów” obnoszących się ze swoją „czystością” i „martyrologią”.
Ktoś zapyta po co w ogóle lustracja i związana z nią wiedza. Po to samo, po co temu pytającemu zapytanie o karalność, gdy chce kogoś zatrudnić jako kasjera. Na wszelki wypadek. Przecież nikt mu nie broni przyjąć w takim charakterze kasiarza czy kieszonkowca. Ale lepiej wiedzieć, że mamy do czynienia z jednym lub drugim.
Smutnym epilogiem tamtej nocy jest dzisiejsze wyniesienie Michała Boniego. Gościa, który kiedyś okazał się tchórzem i kłamcą. Nie, nie mam na myśli momentu, w którym dał sobie wcisnąć w rękę długopis czy tam ołówek kopiowy i podpisał co sobie esbecy życzyli. Nie znam kontekstu a i sam nie wiem jak bym na jego miejscu się wtedy zachował. Nie byłem wszak na jego miejscu. Tchórzem okazał się gdy „zapomniał” później o tym powiedzieć. Czy to publicznie czy kolegom. Bo chyba im nie powiedział… Inaczej to „uderzyli w dwóch naszych” nabrałoby jeszcze innego wymiaru. Zdecydowanie bardziej koszmarnego.
Zatem pozostaje na dwudziestolecie tamtego „przewracania rządu” kontemplować twarz kłamcy i jego kolegów „przewracaczy”.
Tak , Panie Igorze, byłoby, gdyby tamtego dnia nie „spaprano” ważnej i potrzebnej rzeczy, podobnych twarzy znosić musielibyśmy znacznie więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz