poniedziałek, 28 października 2013

Manipulacja (w odpowiedzi Dominice Wielowiejskiej)



Nie nazywam się Karnowski. Nawet na imię nie mam ani Michał ani Jacek. Jednak spróbuję włączyć się w dyskusję a w zasadzie odpowiem na apel pani Dominiki Wielowiejskiej, adresowany do redaktorów tygodnika „wSieci”.
Oczywiście, pani redaktor, zdjęcie z okładki tygodnika braci Karnowskich jest wyrwane z kontekstu. Dokładnie tak, jak sławne zdjęcie Lecha Kaczyńskiego z trybuny stadionu, trzymającego szal z odwróconym napisem „Polska”. I tak, jak pani może się tylko domyślać że braciom Karnowskim chodziło o zasugerowanie czytelnikom, że się Tusk cieszył z jatki w Smoleńsku tak mnie pozostają również domysły czy intencją pani gazety było przedstawienie ówczesnego prezydenta jako niedocofa-analfabety. Przecież zarówno Karnowscy wprost nie napisali, że się Tusk cieszył, jak i „Wyborcza” nigdzie nie wskazała, że Kaczyński ma kłopoty z prawidłowym złożeniem nazwy kraju, którego był głową.
Popada pani w ton dramatyczny, pytając Karnowskich „Chcecie doprowadzić do tragedii podobnej do tej, jaka miała miejsce w Łodzi?” a mnie pierwsze co po tym pani przejawie wielkiej troski przychodzi do głowy, to zapytać panią kto w takim razie doprowadził do tamtej tragedii? Bo chyba nie Karnowscy… Ja wiem, że przedstawienie Prezydenta-debila to może i nie to samo, co zasugerowanie Premiera-mordercy. Choć w sumie to kwestia gustu odbiorcy i nie potrafię za obywateli odpowiedzieć czy woleliby u władzy debila czy mordercę.
Bardzo pięknie obniosła się pani ze swymi zasługami „jedynej sprawiedliwej” co to nawet Palikota potrafiła krytykować. I z tej pozycji ma prawo stwierdzić, że „tygodnik "wSieci" znów przesunął granice i prześcignął Palikota o lata świetlne.” Mnie jednak interesuje, czy te „lata świetlne” wystarczą w „wSieci” by choć zbliżyć się do pani własnej redakcji. Która dała łamy Wajdzie i reszcie pajaców w koronach niczym z Burger Kinga aby zakłócali i żałobę i pochówek, która widziała Błasika wrzeszczącego na Protasiuka na Okęciu i przebywającego w kokpicie, która objaśniała społeczeństwo, że w Smoleńsku lądowały „debeściaki”. Nie dodam sławetnego „jak nie wyląduję to mnie zabiję” bo zwyczajnie nie wiem czy to patent pani gazety czy raczej równie „niewinnej” w kwestii tragedii, „jaka miała miejsce w Łodzi” redakcji z ul Wiertniczej.
Konkludując, pani Wielowiejska, na pani niekorzyść działa to, że to, co miało „miało miejsce w Łodzi”, miało jednak miejsce więc wagę ma tysiąckroć większą od tego, co może się zdarzyć. Bo to „może” robi różnicę ogromna. I z tej perspektywy jedno można powiedzieć. Może bracia Karnowscy postąpili nieładnie albo i podle. Tyle, że ostatnimi, którzy im mają prawo wypominać są wszelkie „debeściaki” z Czerskiej z panią włącznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz