Czekając na dość prawdopodobny sukces
filmu mistrza Wajdy w oskarowej batalii znalazłem inne „polonicum” tym razem
hollywoodzkie „pełną gębą”. Jak podaje Onet, szykuje się wielki powrót
zapomnianej gwiazdy.*„Haley Joel Osment postanowił zakończyć
przerwę od aktorstwa, którą zrobił sobie z powodu zajęć w nowojorskiej szkole
Tisch School of the Arts. Aktor planuje zagrać w dwóch projektach: u Kevina
Smitha i Maxa Landisa.” podaje portal. Informując dalej o szczegółach
planów znanego przede wszystkim z „Szóstego zmysłu” objaśnia, że „Film
Kevina Smitha, zatytułowany "Tusk", będzie horrorem.”
Nie będę ani cytował komentarzy spod
wspomnianego tekstu ani omawiał ich poetyki. Kto się nie domyśla, niech sobie
„wygugla”.
To taka anegdotka na początek, nie
mająca wiele wspólnego z tytułowymi ciekawostkami. Żeby rozrzedzić nieco duszną
czy wręcz mroczną atmosferę, która nam się sama reżyseruje, bez udziału żadnego
Kevina Smitha.
Zainteresowały mnie dwie informacje.
Pierwsza, sprzed kilku dni, dotyczyła możliwości wszczęcia przeciwko prof.
Rondzie postępowania dyscyplinarnego na jego macierzystej uczelni, Akademii
Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Taką informację przekazał rektor tej uczelni,
prof. Tadeusz Słomka. Ten sam, który w pamiętnym oświadczeniu, podpisanym
wspólnie z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, poinformował opinię publiczną,
że działalność Rońdy nie ma nic wspólnego z jego uczelnią.
I tu mnie naszła taka myśl,
pozostająca obok kwestii, czy Rońda zachował się ładnie czy wręcz przeciwnie.
Pomyślałem mianowicie czy pan rektor Słomka nie pakuje się przypadkiem „między
grzybki i buraczki”. Bo skoro działalność Rońdy nie ma z AGH nic w wspólnego, a
to dokładnie raczył Słomka nie tak dawno upublicznić na piśmie opatrując
wszystko własnoręcznym podpisem, to co do niej AGH i rektorowi? W moim odczuciu
oświadczenie z punktu widzenia i uczelni i jej rektora sprawę zamknęło. Dziś
gotowość Słomki by się z Rońdą rozprawić traktuję jako zdecydowanie
nadgorliwość czy wręcz służalczość wobec władz.
Drugą ciekawostką, zwróciła na nią zresztą
nie tak dawno 1maud w Salonie24, jest zadziwiające umocowanie w sprawie
smoleńskiej tragedii pana Pawła Artymowicza, astrofizyka zatrudnionego przez
jeden z uniwersytetów w Ameryce Północnej. Jest on kimś na kształt alter ego
wszystkich uczonych-wolontariuszy, którzy zgodzili się pracować dla zespołu
Macierewicza. O ile oni muszą bazować na materiałach z internetu, „znajdowanych
na wycieraczce” czy kupowanych za własne pieniądze, pan Artymowicz, znany
skądinąd jako You Know Who, nie ukrywa, że spora część jego wiedzy ma korzenie
w wojskowej prokuraturze. Nie oglądałem ostatniego (ani przedostatniego, ani
przedprzedostatniego ani… nie pamiętam kiedy oglądałem…) programu pana Lisa,
ale jeśli wierzyć relacji, występujący w nim astrofizyk miał wskazać, kto stoi
za ostatnim „upadkiem Rońdy”. „Kto dał profesorowi Rońdzie fałszywki? Kto
poinstruował go, że należy kłamać? Pan Macierewicz. Zeznał to profesor Rońda w
prokuraturze wojskowej.”***
Swoją drogą zacytowana wypowiedź
brylującego w zwalczających „smoleńską religię” mediach wyjątkowo źle świadczy
czy to o jego skromności czy w ogóle o inteligencji. Stawiając na to pierwsze
sądzę, że tak bardzo zasmakował w byciu „najlepiej poinformowanym”, że
zwyczajnie nie zauważa, że ktoś taki jak on zwyczajnie nie może wiedzieć tego
co wie. A jeśli już wie to za nic nie powinien wskazywać skąd wie, co wie.
To, że Artymowicz nic sobie nie robi
z popularnej na większości ulic i podwórek zasady by nie wchodzić w układy z
prokuratorami a jak już by się z tym nie obnosić, rodzi tylko jedno pytanie. Po
co jest ten Artymowicz, opowiadający o zasobach prokuratorskich szuflad. Od
tego przecież prokuratorzy (nie twierdze oczywiście, że wszyscy…) maja Kublik i
Czuchnowskiego. Taki Artymowicz znacznie wiarygodniej by wyglądał, gdyby choć
udawał, że to, co mówi, to wynik jego badań i eksperymentów myślowych. W wersji
„prokuratorskiego przekaźnika” już tak mądrze nie wygląda. A prokuratura swoją
drogą też nie wygląda. Ja nie mówię, że zaraz tam mądrze…
Każdy Profesor może mówić, co chce, nawet największe głupoty jeśli ma na to dowody (nawet sobie tylko zrozumiane), tezy, przypuszczenia, wiarę. Uczelnia nie musi podzielać tych przekonań. Ale jeśli Profesor kłamie w sprawie , w której jest ekspertem, to godzi w godność profesorską i źle świadczy o uczelni. Jako szef, to bym Pana Profesora wywaliła.
OdpowiedzUsuń