wtorek, 22 października 2013

Ciekawostki…



Czekając na dość prawdopodobny sukces filmu mistrza Wajdy w oskarowej batalii znalazłem inne „polonicum” tym razem hollywoodzkie „pełną gębą”. Jak podaje Onet, szykuje się wielki powrót zapomnianej gwiazdy.*„Haley Joel Osment postanowił zakończyć przerwę od aktorstwa, którą zrobił sobie z powodu zajęć w nowojorskiej szkole Tisch School of the Arts. Aktor planuje zagrać w dwóch projektach: u Kevina Smitha i Maxa Landisa.” podaje portal. Informując dalej o szczegółach planów znanego przede wszystkim z „Szóstego zmysłu” objaśnia, że „Film Kevina Smitha, zatytułowany "Tusk", będzie horrorem.
Nie będę ani cytował komentarzy spod wspomnianego tekstu ani omawiał ich poetyki. Kto się nie domyśla, niech sobie „wygugla”.
To taka anegdotka na początek, nie mająca wiele wspólnego z tytułowymi ciekawostkami. Żeby rozrzedzić nieco duszną czy wręcz mroczną atmosferę, która nam się sama reżyseruje, bez udziału żadnego Kevina Smitha.
Zainteresowały mnie dwie informacje. Pierwsza, sprzed kilku dni, dotyczyła możliwości wszczęcia przeciwko prof. Rondzie postępowania dyscyplinarnego na jego macierzystej uczelni, Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Taką informację przekazał rektor tej uczelni, prof. Tadeusz Słomka. Ten sam, który w pamiętnym oświadczeniu, podpisanym wspólnie z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, poinformował opinię publiczną, że działalność Rońdy nie ma nic wspólnego z jego uczelnią.
I tu mnie naszła taka myśl, pozostająca obok kwestii, czy Rońda zachował się ładnie czy wręcz przeciwnie. Pomyślałem mianowicie czy pan rektor Słomka nie pakuje się przypadkiem „między grzybki i buraczki”. Bo skoro działalność Rońdy nie ma z AGH nic w wspólnego, a to dokładnie raczył Słomka nie tak dawno upublicznić na piśmie opatrując wszystko własnoręcznym podpisem, to co do niej AGH i rektorowi? W moim odczuciu oświadczenie z punktu widzenia i uczelni i jej rektora sprawę zamknęło. Dziś gotowość Słomki by się z Rońdą rozprawić traktuję jako zdecydowanie nadgorliwość czy wręcz służalczość wobec władz.
Drugą ciekawostką, zwróciła na nią zresztą nie tak dawno 1maud w Salonie24, jest zadziwiające umocowanie w sprawie smoleńskiej tragedii pana Pawła Artymowicza, astrofizyka zatrudnionego przez jeden z uniwersytetów w Ameryce Północnej. Jest on kimś na kształt alter ego wszystkich uczonych-wolontariuszy, którzy zgodzili się pracować dla zespołu Macierewicza. O ile oni muszą bazować na materiałach z internetu, „znajdowanych na wycieraczce” czy kupowanych za własne pieniądze, pan Artymowicz, znany skądinąd jako You Know Who, nie ukrywa, że spora część jego wiedzy ma korzenie w wojskowej prokuraturze. Nie oglądałem ostatniego (ani przedostatniego, ani przedprzedostatniego ani… nie pamiętam kiedy oglądałem…) programu pana Lisa, ale jeśli wierzyć relacji, występujący w nim astrofizyk miał wskazać, kto stoi za ostatnim „upadkiem Rońdy”. „Kto dał profesorowi Rońdzie fałszywki? Kto poinstruował go, że należy kłamać? Pan Macierewicz. Zeznał to profesor Rońda w prokuraturze wojskowej.”***
Swoją drogą zacytowana wypowiedź brylującego w zwalczających „smoleńską religię” mediach wyjątkowo źle świadczy czy to o jego skromności czy w ogóle o inteligencji. Stawiając na to pierwsze sądzę, że tak bardzo zasmakował w byciu „najlepiej poinformowanym”, że zwyczajnie nie zauważa, że ktoś taki jak on zwyczajnie nie może wiedzieć tego co wie. A jeśli już wie to za nic nie powinien wskazywać skąd wie, co wie.
To, że Artymowicz nic sobie nie robi z popularnej na większości ulic i podwórek zasady by nie wchodzić w układy z prokuratorami a jak już by się z tym nie obnosić, rodzi tylko jedno pytanie. Po co jest ten Artymowicz, opowiadający o zasobach prokuratorskich szuflad. Od tego przecież prokuratorzy (nie twierdze oczywiście, że wszyscy…) maja Kublik i Czuchnowskiego. Taki Artymowicz znacznie wiarygodniej by wyglądał, gdyby choć udawał, że to, co mówi, to wynik jego badań i eksperymentów myślowych. W wersji „prokuratorskiego przekaźnika” już tak mądrze nie wygląda. A prokuratura swoją drogą też nie wygląda. Ja nie mówię, że zaraz tam mądrze…

1 komentarz:

  1. Każdy Profesor może mówić, co chce, nawet największe głupoty jeśli ma na to dowody (nawet sobie tylko zrozumiane), tezy, przypuszczenia, wiarę. Uczelnia nie musi podzielać tych przekonań. Ale jeśli Profesor kłamie w sprawie , w której jest ekspertem, to godzi w godność profesorską i źle świadczy o uczelni. Jako szef, to bym Pana Profesora wywaliła.

    OdpowiedzUsuń