Arytmetyka głosowania w sprawie uchylenia
immunitetu Michałowi Kamińskiemu postawiła sejm i kawał tej bardziej świadomej
Polski na głowie, stawiając przy okazji kilka ciekawych pytań i podsuwając
kilka smutnych wniosków. Smutne nie jest oczywiście to, że Kamiński ocalał.
Choć kiedy czyta się opinie zwolenników obecnej władzy, można odnieść wrażenie,
że właśnie w tej postaci nastąpił jakiś black out demokracji. On miał miejsce,
ale gdzieś indziej.
Smutny jest przede wszystkim wyłaniający
się w związku z tą sprawą wizerunek wpływowego ciągle „najlepszego prezydenta
III Rzeczpospolitej” a przede wszystkim jego żony „lekcji stylu”. Styl, w jakim
rzecz całą rozgrywali, przypomina jakąś kosowska czy inną mafię. „Buty za 350”,
„samochód w standardzie amerykańskim” i inne patenty godne prawdziwych „kobiet
mafii”. Wołomińskiej czy pruszkowskiej, sami zdecydujcie.
Smutna wobec tego, co miał okazję usłyszeć
Sejm, jest rola obecnej władzy i jej szefa, który teraz wygląda, przynajmniej w
sensie politycznym, na „cichego wspólnika” owej kosowskiej mafii.
Obecnej władzy trudno będzie nawet
bronić się twierdząc, że Kamiński bredzi, fantazjuje i takie tam. Wszak gdyby
Kamiński miał bredzić, Wojtuniuk nie wysłałby listu do Kopacz, próbując, w
stylu bardzo południowoamerykańskim, w ten sposób zamknąć Kamińskiemu usta „tajemnicą
państwową” czy też „służbową”. Jak wiadomo bredzenia i fantazje nie mogą być
taką tajemnicą. Choć kto tam wie. W końcu to III RP.
Ale wróćmy do tej przywołanej na
początku arytmetyki. Szczególnie do liczby 23 odnoszącej się do posłów PO,
którzy nie poparli wniosku. Ale też do 184, którzy poparli. Albo tych 7
przeciwnych i 16 wstrzymujących się popisało się wyjątkową odwagą, idąc pod
prąd partyjnym instrukcjom albo też tych 184 wykazało wyjątkową tępotę lub też
wyjątkowy cynizm i oportunizm. Można sądzić, że ci, co nie poparli wniosku
wysłuchali Kamińskiego, zrozumieli o czym mówi i to nimi wstrząsnęło a tych 187
albo nie pojęło nic a nic z tego, co mówił albo pojęli doskonale, ale mieli do
w dupie. Obstawiam osobiście to drugie.
Wystąpienie Kamińskiego dostępne jest
z jakichś odtworzeni z „drugiej ręki” a i tak robi wielkie wrażenie. Tak duże,
że nie dziwi nawet ten jeden wstrzymujący się głos z partii „zaprzyjaźnionej” z
Aleksandrem Kwaśniewskim i kilkanaście z partii „pokłóconej” ze swym byłym
szefem. Te elementy arytmetyki są również bardzo wymowne.
Nie wiem czy będzie dalszy ciąg.
Przynajmniej w kwestii „lekcji stylu”. Raczej wątpię. Żyję w tej Polsce dość długo
a nijak przypomnieć sobie nie mogę, by ktokolwiek z „wielkich” odpowiedział za
to, że tę Polskę ordynarnie dyma. Czemu dziś miałoby być inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz