Wspomniani w tytule synowie to oczywisty eufemizm, wynikający z tego, że
właściwego określenia i tytułu z nim nie odebraliby pozytywnie pewni i ci, których
ocena, choć nie tak dosadna, byłaby równie surowa. Jednak, mimo złagodzonego
tytułu nie ukrywam, że ci, o których piszę w pełni zasłużyli na miano takich właśnie
synów, jakich w tytule jednak nie umieściłem.
Czytam właśnie, że Sejm nie przyjął
uchwały w rocznicę śmierci Grzegorza Przemyka bo sprzeciwili się temu posłowie SLD. I o nich
mi głownie chodzi. Choć nie tylko.
W jakiś sposób ich rozumiem bo część
z nich jest w tej sprawie jak
najbardziej zainteresowana zaś ci, co nie są, swoja edukację historyczną
czerpią najwidoczniej z „czerwonej książeczki”,” którą można śmiało nazwać
krótkim kursem historii najnowszej dla debili. Zatem stare komuchy, których
musi ciągle historia Przemyka uwierać , wsparte przez młody narybek, wyraźnie
idący w ślady pana Jońskiego, który pewnie Grunwaldu szukałby wśród pól bitew
ostatniej wielkiej wojny, dostosowali przeszłość do wspomnianej, durnej
publikacji. Karkołomna to próba ale czerwoni tak już mają, że wybierają zawsze rozwiązania
najbardziej nonsensowne czy wręcz idiotyczne. Takie na przykład wymazywanie
jakiegoś tam Jeżowa z fotek.
Ale w tej historii najnowszej, w
której komuchy postanowiły być komuchami a narybek idiotami, jest coś jeszcze
bardziej interesującego. Pani Ewa Kopacz, komentując cała sytuację wyjaśniła,
że „Niestety SLD miało
zastrzeżenia wobec niektórych zapisów projektu, co uniemożliwiło przyjęcie
przez aklamację uchwały”*
Zajrzałem do regulaminu sejmu i stoi w nim, że zarówno komisje jak też
Sejm uchwały przyjmują w glosowaniu. Aklamacja nie jest w żadnym przypadku
formą konieczną. Być może byłoby miło, gdyby właśnie tak przyjęto uchwałę
upamiętniającą zbrodnię komunistów ale naiwnością było liczyć na to, że jest to
możliwe w Sejmie, w którym zasiadają ludzie czynni politycznie po stronie
tamtego systemu. Ale uczciwie byłoby, gdyby pani Kopacz, zamiast oczekiwać
cudu, po prostu poddała uchwale pod głosowanie. A tak wychodzi na to, że o
naszej pamięci tamtych czasów mają decydować głownie ci, którzy nam te czasy
sprokurowali. Nie wiem czemu akurat taką interpretację przyjęła pani Kopacz i
czemu oczywistym wydaje jej się właściwie wyłączne prawo tych synów wspomnianych
w tytule do decydowania o ocenach historii, która za ich sprawą była tak
wstydliwa. Aż się chce powiedzieć, ze Kopacz, z głupoty czy z innych powodów,
stała się ich wspólniczką.
Czynienie z Przemyka zakładnika dobrej woli , pozbawionej selektywności
pamięci i uczciwej oceny takiego, dajmy na to, byłego towarzysza sekretarza KC
PZPR Millera to paranoja. Kiedy pan Iwiński neguje tuszowanie przez ówczesnych
partyjnych i państwowych bonzów sprawy, tłumacząc, że „sad nie wskazał
winnych w tej sprawie” warto zauważyć, że nie miał takiej okazji, gdyż sprawa,
gdy wreszcie mogła się rozpocząć, została z powodu przedawnienia umorzona. I
tyle tylko. Gdy tenże syn wszetecznicy Iwiński
sugeruje, że wspomniana „uchwała zastąpiłaby wyrok sądu” aż
się chce krzyczeć, że właśnie o to chodzi, skoro morderców i ich pomocników nie
dało się skazać wyrokiem sądu.
Za jakiś czas
tenże Iwiński zechce zakazać nam mówić, że za komuny zrobiono cokolwiek złego.
Przecież prawie żaden wyrok w tych sprawach nie zapadł.
Pozostaną nam
tylko „czerwone książeczki”, uczące debili jak fajnie było, gdy rządzili nami
synowie wszetecznicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz