Nie, nie mam żadnych informacji, z których wynikałoby,
że partia rządząca, po tych wszystkich latach leniwego dość pozostawania u
steru, zdecydowała się wreszcie na jakieś odważne czy nawet radykalne ruchy.
Nic mi nie wiadomo aby po latach pozostawania w stanie samozadowolenia wynikającego z
sugerujących bezgraniczną niemal miłość obywateli wyników badań opinii nagle
zdecydowali „starczy tego dobrego, czas wreszcie brać się do roboty”. Nie, nic
takiego nie będzie. I wcale nie dlatego, że jest na to jakby za późno. Raczej
przez to, że partia rządząca ma teraz chyba nieco inne priorytety. A w zasadzie
chyba zawsze je miała tak wlanie usytuowane.
Przyspieszenia Platformy doszukuję się w zupełnie czym
innym niż jakaś chęć reformowania. W tym raczej, co stało się w Rybniku, w
Elblągu. W tym, o czym napisała odnosząc się do rządów swej partii lokalna
działaczka PO z Siemianowic Śląskich. Coraz częściej mówi się o tym także w
kontekście kolejnych zapaści miasta stołecznego Warszawy.
Z tych elementów coraz wyraźniej układa się obrazek,
pokazujący rzeczywistość, w której mamy do czynienia z przejawami bezczelnej
pazerności, nie liczenia się z opinią publiczną a często nawet oczywistego
bezwstydu w ignorowaniu jakichkolwiek granic, poza którymi jest już tylko
bezgraniczna arogancja władzy ozdobiona monstrualnym brakiem wstydu.
Czemu tak nagle, po ponad pięciu latach, niczym
szumowina w nagle podgrzanym kotle, wypływają kolejne takie informacje? Dotąd
serwowano je nam jakby oszczędniej. Wręcz skąpo.
Może oczywiście być tak, jak tłumaczy pan Stefan
Niesiołowski, że nagle media stały się z jakichś tam przyczyn antyrządowe i
dalej podważać sukcesy rządzących a z nimi też ich prawość. Tyle, że trzeba by
odkryć a po tym racjonalnie wyjaśnić cóż się takiego stało, że po latach
niewątpliwych osiągnięć i bezprzykładnych sukcesów wspomniane media, które
przecież były jeśli nie zaprzyjaźnione to choć przychylne, nagle wykonały taka
woltę. I miast opisywać tysiąc sukcesów tysiąca dni rządów Tuska i platformy
piszą o jakimś tam Elblągu czy tych tam Siemianowicach.
To oczywiście mało prawdopodobne, ale jednak do końca
się tego nie da wykluczyć. Ja jednak mam swoją teorię na ten temat. Nie
uwzględnia ona czegoś takiego jak nagłe przejrzenie na oczy przez przychylne i
zaprzyjaźnione media. Sądzę raczej, że jeszcze bardziej przykładają się one do
tego, by rzeczywistość pokazywać bardziej różowo niż się ona faktycznie
prezentuje. Wina leży wyłącznie po stronie owej rzeczywistości, która upchnąć
się gdzieś przed oczami obywateli już po prostu nie da.
Co jednak sprawia, że nagle mamy taki wysyp zdarzeń i
informacji? Co sprawia, że niektóre z nich otrzymujemy z tak zwanych „dołów”
partii rządzącej?
Myślę, że przebrała się miara, którą dotąd dało się od
biedy tolerować. I tu trzeba dodać, że nie „przebrała się” ona sama z siebie.
Istotą tej pazerności i tego rozpasania jest
najpewniej nadchodzący fin de siècle rządów PO. Jak wiadomo końce epok często
mają to do siebie, że niektórym na taką okoliczność puszczają hamulce albo też
i całkiem odbija. I w tym upatruję właśnie źródeł owego „przyspieszenia”
Platformy.
Póki zdawało się, że władza tej partii trwać może do
końca świata i o jeden dzień dłużej, można było pomnażać, ułatwiać i sprawiać,
by żyło się lepiej powoli, z jakimś tam, umownym umiarem. Tak by nikogo w oczy
to nie kłuło. Za bardzo nie kłuło. Kiedy jednak w oddali zamajaczył kres tego
wszystkiego dobrego i wygodnego, nie było już na co czekać i niektórzy zajęli się
głownie tym właśnie, by im i ich znajomym jeszcze trochę lepiej się pożyło. Na
tyle, aby na później też trochę zostało.
Myślę, że to, co już dziś wiemy o „jakości rządów”
Platformy Obywatelskiej w niektórych miejscach jest tylko wierzchołkiem góry
lodowej. A ta już wkrótce może się nam wyłonić w całej okazałości. Skoro
Platforma przyspieszyła w tej materii jest to nie tylko możliwe ale bardzo
prawdopodobne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz