czwartek, 23 maja 2013

Nowak czyli Polska złodziejska



Kiedy gazeta doniosła… Proszę niech się gazeta nie obraża bo od tego przecież jest i zanim dowiedziałem się, że donosić jest brzydko, nie raz dziecięciem będąc słyszałem zwrot „jak donosi Trybuna”… Fakt, akurat donoszenie „Trybuny” najlepszą  ilustracją normalności nie jest. Ale uwierz czytelniku, gazety z natury donoszą.
Zatem kiedy gazeta doniosła, że Minister jest co najmniej o jeden zegarek i jedno auto bogatszy, niż sądzono, jeden z posłów pospieszył do prokuratora i, cóż, doniósł o możliwości popełnienia może nawet i przestępstwa a w każdym razie o brzydkim zachowaniu Ministra. I wygląda na to, szczególnie gdy się patrzy na fotokopie oświadczenia, do którego dopisano jakby w pośpiechu „zegarek” i ten „samochód w leasingu”, że nie bez racji to zrobił.
Można by się spodziewać, że Minister z tego tytułu popadnie w poważne kłopoty a może nawet i przestanie być Ministrem. Jego szef kłopotów wszak ma i tak od cholery i mu szemrany Minister do niczego potrzebny nie jest. Tym bardziej, że te fotokopie są i kto chce, ogląda je w tę i we w tę, i ten zegarek na łapie jest i jak kto poszuka to z setkę zdjęć najsławniejszego przegubu III RP sobie z miejsca wygugla. Są też wreszcie pokrętne wyjaśnienia Ministra, który nagle gotów jest oddawać zegarki, które jakoby mu kumpel czy tam kumple pożyczali, wydawcy gazety, która doniosła.
Słowem sprawa tak się zawikłała, że najlepiej byłoby uznać, że z Nowaka jest „żona Cezara”, która się właśnie puściła i z tego powodu, choć to przecie nie przestępstwo a grzech jedynie, i na stałe czy na jakiś czas (o ile go jeszcze szefowi ministra tyle zostało…) Nowakowi podziękować.
Nie byłoby to głupie zważywszy, że wspomniana „żona Cezara” trafiła się akurat Narodowi, któremu od jakiegoś czasu tłumaczy się, że jest bida, kryzys i z tego czy tamtego powinni jakoś tam rezygnować albo to czy tamto zrozumieć. Kolejkę do lekarza, zlikwidowaną szkołę, punkt procentowy więcej do VAT-u. Jak to w biedzie i kryzysie. I na to trafia się ta „żona Cezara” o nazwisku Nowak (czyli Cezar też musi Nowak… :P :) ) włazi w te cale tłumaczenia, w ten wiek emerytalny podwyższany bo nas  nie stać, w te obciążenia fiskalne, i wymachuje jedną lapą z wystawa zegarków na przegubie i drugą z kluczykiem od pachnącego nowością volvo. I co z tego, że w leasingu. Idź rodaku do volvo i weź! Ciekawe czy dostaniesz? A jak ci nie dadzą, skocz odreagować do klubu, w którym ten nasz kryzys, bywało, Minister Nowak zapijał. Ciekawe czy cię wpuszczą, Rodaku?
Zatem, wracając do wątku głównego, czyli do partii, która upadła „żoną Cezara” zainteresowana absolutnie nie powinna być, można by się spodziewać jakiegoś ruchu z ową „żoną” o nazwisku Nowak.
Jednak partia rządząca jakby nadal była zainteresowana… Tak bardzo, ze jeden z jej funkcjonariuszów, na etacie posła, ruszył do prokuratury by donieść, że w innej jeden też złodziej.
Oczywiście nie powiedział ani, że „też”, ani, że „złodziej”. Nie powiedział bo, tak mi się zdaje, w głowie mu nawet nie postało, że tak to właśnie wygląda. Czemu mu nie postało nie będę biwakował, choć mam swoją teorię. Nie będę bo mi zwyczajnie szkoda tego człowieka, któremu takie oczywistości nie są w stanie w głowie postać. Nawet tak sobie myślę, że związek przyczynowo- skutkowy pojąłby on dopiero, jakby polizał kabel wysokiego napięcia. Na jak długo by pojął to już Bóg jeden wie.
Rzecz jasna nie czepiam się tego nieszczęśnika, co ma głowę za słabą by w niej co postało dlatego, że się lubię czepiać słabszych. Nie lubię. I bym nieszczęśnikowi odpuścił, gdybym wiedział, ze jego inicjatywa będzie ostatnią w tej sprawie, Ale nie wiem.
Może się zaraz przecież znaleźć inny reprezentant Narodu, czy to na etacie posła czy też nie, który wykryje, że „też złodziej” to inny urzędnik wysoki, kolega Nowaka na przykład. A zaraz w rewanżu inny od Nowaka z partii wyszuka kolejnego „też złodzieja”. I tak do momentu, w którym wszyscy dowiemy się, że rządza nami i będą rządzić wyłącznie niemal „też złodzieje”, troszcząc się i odpowiadając za nasze zdrowie, życie, mienie, powodzenie i bezpieczeństwo.
Pan Grzegorz Tomczyk, bo o nim pisze, może oczywiście, donosząc na Kaczyńskiego, ma szlachetne intencje i zasługuje nawet obiektywnie na jakąś tam formę politycznej i demokratycznej kanonizacji. Jednak w takiej sekwencji zdarzeń, jaka on sam sprokurował a ja opisałem wygląda, że kontrowersje wokół jego partyjnego kolegi go nie ruszają zbytnio a „dobra sprawa” w jego mniemaniu jest taka, która „robi dobrze” nie ogółowi, tylko jemu, jego kolegom i jego partii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz