Jeśli
się przyjrzeć temu, co dzieje się od jakiegoś czasu po lewej stronie, szczególnie
zaś wśród lewicowej elity, można odnieść wrażenie wyjątkowej niecierpliwości,
która zaczyna przechodzić w jakąś niezrozumiałą nerwowość. Tak, jakby za kilka
dni nasza Ziemia miała przestać istnieć a ambicją wspomnianej elity jest, by rozpadająca
się Ziemia pękła jako lewicowy Eden. Oczywiście może to być taka zwykła niecierpliwość
pomieszana ze złością, która wynika z tego, że my, czyli „konserwa” trzyma się
ciągle mocno choć siły i środki, od lat rzucane by nas zmiękczyć są wszak
niebagatelne. I niektórym zaczyna przychodzić do głowy, że mogą ziemskiego
Edenu nie dożyć. I może to ich przerażać bo przecież na ten prawdziwy Eden
raczej nie liczą.
Prawdę
mówiąc miałem zamiar zwrócić wspomnianemu towarzystwu uwagę na znane rosyjskie przysłowie
„tisze jedziesz, dalsze budziesz” i dodać by działali „bez nerw”. Nie tak, jak
choćby panie z rodziny Hollandów, z których pani starsza „nie będzie więcej
głosować na oszustów” a młodsza właśnie się pakuje do wyjazdu bo jej się Polska
przestała podobać. Pani Agnieszce chciałbym złożyć skumulowane kondolencje. Po
pierwsze, że mogła od razu na oszustów nie głosować a po drugie by się z tym „więcej”
nie wyrywała tak publicznie bo szykują się właśnie do elekcji tacy oszuści,
przy których ci dzisiejsi to przedszkolaki co najwyżej podmieniające mydełka
kwiatkowego domina a ja dam sobie głowę uciąć, że właśnie na nich pani Agnieszka
zagłosuje. Bo od oszustwa (chciałem napisać „cygaństwa” ale po „żydzeniu” pani
Dykiel strach nieopatrznie szafować archaizmami).
Wszystko,
ta złość i te pakowane walizki, przez „stereotypy kulturowe i religijne”, które
sprawiają, że się tu żyć nie daje. Co prawda jeśli wierzyć „guglowi” ciężkie życie
pani starszej oraz pani Kasi wygląda dość sympatycznie ale najpewniej to tylko
pozory. Pewnie męczy się pani Kasia wykrzywiając usta w uśmiech do kolejnej
sesji zdjęciowej czy też do kamery w „Pytaniu na śniadanie”. Bo przecież żyć tu
się nie da.
Niestety
dla pani Agnieszki, dla pani Kasi i dla całej reszty w lewo skrzywionych „stereotypy
kulturowe i religijne” kształtują się przez stulecia. I myślę, że tyle samo
czasu potrzeba, by je wyplenić. Oczywiście w drodze naturalnych procesów społecznych.
Można to wszystko przyspieszyć ale niestety ma to z reguły dość burzliwy przebieg.
I akurat pani Agnieszka coś na ten temat powinna wiedzieć bo swego czasu była
dość blisko tego tygla, w którym próbowano te wszystkie „stereotypy kulturowe i
religijne” utrzeć na taki macerat, z którego dałoby się ulepić całkiem nową jakość,
nowego człowieka i nowe społeczeństwo. Podczas tego „ucierania”, jak pewnie
pamięta pani Agnieszka, jednym z niezbędnych składników była krew.
To
jakby przepis alchemiczny, taki kamień filozoficzny, bez którego z byle czego złota
się nie da uzyskać.
Zatem,
skoro już przy tym „sprawdzonym sposobie” jesteśmy, musi sobie pani Agnieszka i
pani Kasia i cała reszta powiedzieć wprost, że wszystko musi jednak potrwać.
Albo też trzeba będzie nas, obciążonych beznadziejnie tym „stereotypem
kulturowym i religijnym” zwyczajnie wybić. Co do jednego. Niestety nie rokujemy
żadnych nadziei na reedukację. A kmerska metoda wbijania „nowego światopoglądu”
przez otwór wybity motyką w potylicy też jest czasochłonna.
Oczywiście
zakładam, że dla pani Agnieszki i dla pani Kasi dzień dzisiejszy nie do końca
jest stracony. W końcu jeden katol podał się do dymisji. Ale to krótka radość
bo tylu ich jeszcze zostało.
A niech wypi.. i to im szybciej tym dla nich lepiej. To są też tfurczynie wciskanej Polakom "ideologii" podłości i właśnie nadchodzi pora zbierania plonów a będzie to bardzo dla nich bolesne!!
OdpowiedzUsuńWiem, że późno ale dzięki wielkie za wizytę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie