Słuchałem z telewizora
rozmowy z panem Andrzejem Olechowskim o tym, co słychać w polskiej polityce. Wiem,
pan Olechowski to cudowne, ale jednak niespełnione dziecko naszej sceny
politycznej. Cudowne, bo mogące się politycznie czuć dobrze czy to z prawicą,
czy to z lewica czy z centrum czy tam, z kim by mu przyszło. Taki Zelig.
Niespełniony chyba na własne
życzenie albo przez nierozważne niedoszacowanie możliwości i politycznej
determinacji Donalda Tuska. Ale prawie zawsze bliski politycznego tygla, więc
warto słuchać, co tam sobie gada.
A gadał o wszystkim, w
tym i o tym, co jest najważniejsze w obecnej polityce. Gdybym teraz zadał
czytelnikom pytanie, „co jest najważniejsze, jako cel polskiej polityki”
zapewne usłyszałbym, że zapewnienie dostatku obywatelom, stymulowanie rozwoju
gospodarczego czy wreszcie zapewnienie Polsce cywilizacyjnego postępu czy nawet
i skoku. Tak by powiedzieli polityczni amatorzy, którzy ze sceną polityczną
mają tyle wspólnego, ile potrzeba było na wrzucenie do wyborczej urny kartki z
niektórymi potencjalnymi uczestnikami tej sceny.
Dla cudownego pana
Andrzeja to, co wymieniłem wyżej nie jest celem, lecz środkiem. Trzeba rozwijać
Polskę, trzeba dbać o dostatek obywateli i o ten awans cywilizacyjny, bo tylko
tak udać się może niedopuszczenie do powrotu PiS, jako partii rządzącej.
Najpierw przyszło mi do
głowy, że tak naprawdę nasza scena polityczna, widziana okiem Olechowskiego, to
taki „zaułek strachu”, w którym zebrali się wszyscy ci, którzy mają powody by bać
się PiS. I przyszło mi też to na myśl, że istnieją jakieś powody tego strachu.
Nie wiem, czego boi się pan Olechowski i czego boi się ta reszta. Ale dobrze,
że się boją. Przynajmniej, jeśli jest tak, jak mówi pan Olechowski.
Przyznam szczerze, że każdy
powód troski polityków o obywateli jest w ostatecznym rozrachunku chwalebny.
Ten zaś, który wspomniał pan Olechowski rodzi jednak pewne pytanie. Otóż, jeśli
trzeba dbać o samopoczucie Polaków ze strachu przed PiS, jak pan Olechowski
określiłby cel polityczny i środki jego osiągnięcia gdyby PiS nie istniał a w każdym
razie gdyby nie był istotnym graczem na scenie, pukającym coraz głośniej w
drzwi do władzy. Czy wówczas też by uważał, że trzeba dbać o obywateli?
Odnoszę wrażenie, że ów
strach przed opozycją jest w establishmencie (nie tylko w samej PO) coraz
większy. Stąd od niedawna tematem numer jeden zaczyna być „brunatna fala”,
która jakoby rozlewa się po Polsce. I, jak sugeruje na przykład pani Środa, wiąże
się z „pewnymi partiami”. Z cała pewnością nie miała na myśli ani PO, ani Ruchu
ani SLD. Pozostaje więc zgadywać o kim myślała.
Ktoś, kto, inaczej niż
Olechowski, Środa czy Napieralski i reszta tego towarzystwa nie odczuwa strachu
przed PiS ani nie za bardzo przejmuje się wspomniana „falą”, jest w dość komfortowej
sytuacji. Jeśli PiS wygra, będzie zadowolony. Jeśli nie wygra, też będzie miał
powody do satysfakcji, bo będzie to efekt mrówczej pracy wszystkich, większych
czy mniejszych „Olechowskich”, którzy ze strachu przed PiS-em będą zasuwać w
pocie czoła by Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej.
TW MUST dołączył do TW.Jerzego i TW.Alka?
OdpowiedzUsuńAle maja pełne portki...
PiS jest tak zdolny do zemsty i rozliczeń,jak ja
do tańca na rurze w Stambule!!
Mieli wszystko...prezydenta,premiera,CBA,NIK...
dobrali sobie sieroty po PZPR i spier**** wszystko.
Kaczmarek,Lepper,Giertych...obraz nędzy i rozpaczy.
No i oddanie władzy...zamiast iść na mniejszościowy.
PiS juz nigdy nie będzie przy władzy,zadba o to
agentura sowiecka i sowieckie serwery.
No i sam Kaczyński...