Racjonalne wyjaśnienie poważnego zgrzytu między panami Tuskiem i Sikorskim w sprawie pani Ashton i Tupolewa łatwe nie jest. Bo
i jak wyjaśnić tak oczywisty przypadek działań dyskredytowania działań
Ministra przez jego szefa. Racjonalne byłoby, gdyby ów szef powiedział
co myśli o Ministrze w sposób, w jaki zrobił to Tusk, zaraz po odwołaniu
Ministra z funkcji.
Jednakże
w sprawie relacji Tuska i Sikorskiego w ogóle trudno dopatrywać się
jakiejś racjonalności jeśli by wykluczać istnienie czegoś, co nazywać
zwykliśmy „drugim dnem”. Zdziwiłbym się mocno, gdyby ktoś uczciwie, tak z
głowy potrafił wyliczyć jakieś ostatnie przykłady aktywności pana
Sikorskiego w tej dziedzinie, do kierowania którą został powołany i za
kierowanie którą bierze wynagrodzenie.
Nasza
aktywność międzynarodowa w ostatnim czasie zdaje się sugerować, że o
roli swego Ministra na tej niwie pan Premier myśli dokładnie to, co
napisałem w tytule parafrazując inną wypowiedź Tuska, dotyczącą kogoś
innego.
Jak
zatem wytłumaczyć konieczność utrzymywania bezproduktywnego Ministra i
równocześnie powściągliwość Premiera wobec możliwości dania Sikorskiemu
okazji całkowitego skupieniu się na „tłitowaniu”. Raczej trudno.
Jeśli
by próbować, najłatwiej chyba pójść tropem sugestii czy tam plotek
wskazujących, że pan Sikorski jest ponoć jednym z potencjalnych
„Delfinów”, który już myśli o zagospodarowaniu „masy spadkowej” w
wypadku gdyby „król” w ten czy inny sposób musiał odejść. Trudno nie
przyznać racji tym, którzy od jakiegoś czasu widzą czy choćby
podejrzewają że, jak to się w pewnych sytuacjach i pewnych kręgach
zwykło mawiać, Donald Tusk „zaczyna już cuchnąć”. Trudno też nie
rozumieć tych, którzy taki stan starają się w jakiś racjonalny sposób
wykorzystać i ewentualny problem rozwiązywać zanim stanie się naprawdę
palący. Gdyby w partii Tuska po prostu czekano bezczynnie aż szef
odejdzie, byłoby to czekaniem na polityczne unicestwienie a zatem
oczywistą głupotą. Która skończyć by się musiała jakąś wewnątrzrodzinną
masakrą.
Czemu
jednak pan Tusk, który bez wątpienia nigdzie, a tym bardziej w
polityczny niebyt raczej się jeszcze nie wybiera toleruje Sikorskiego? A
ma inne wyjście? Pozbycie się najkompetentniejszego (he he he),
przynajmniej w opinii obywateli ministra to chyba ostatnia rzecz, jaką
mógłby teraz robić przytłaczany kolejnymi opresjami Tusk. No chyba żeby w
pakiecie z Arłukowiczem i Muchą w ramach jakiejś „racjonalizacji i
rekonstrukcji rządu”. Ale to też ryzykowne.
Może
taż być jednak i tak, że w istocie Tusk bez Sikorskiego, szczególnie w
kwestii stosunków międzynarodowych i dyplomacji żyć nie może. I ten tak
naprawdę odwala całą robotę a „tłity” to już w wolnym czasie… Zaś ta
aktywność, mogąca w sposób jakże mylący sugerować, że faktycznie Tuskowi
Sikorski na nic, to taka przyszłościowa strategia Premiera starającego
sobie poprzecierać ścieżki w Brukseli akonto ewentualnej kariery w
„strukturach unijnych”. To faktycznie tłumaczyłoby czemu Tuska tak tam
pełno a Sikorskiego taki deficyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz