Jak ćwierkają wróble, które co raz przelatują tam, gdzie zbierają
się decyzyjne gremia PO, pierwszym i być może najdonioślejszym wnioskiem z
prawdopodobnej przegranej w najefektowniejszej elekcji nowoczesnej Europy będzie
porzucenie przez Ewę Kopacz wizerunku „Naszej Mamy Kochanej” i natychmiastowe
rzucenie się z pazurami na „Kaczora”.
Cieszy mnie ta strategia partii rządzącej. Cieszy z kilku powodów.
Pierwszy, najmniej istotny ale najbardziej radosny to dowód
na to, że z „Miśka” Kamińskiego jest dupa a nie spindoktor. Radość z porażki tego (wedle jego własnych słów,
wygłoszonych po expose Kopacz) „Mickiewicza III RP” to może uczucie niskie, ale
nie wstyd mi ani je odczuwać ani się do niego przyznać.
Powód drugi to danie przez PO argumentu w odwiecznej dyskusji
o tym, „czy nowa twarz Kaczyńskiego to rzeczywista przemiana czy też poza”.
Teraz będziemy mogli podyskutować o tym samym w kontekście „Mamy Ewy”.
Powód trzeci to danie przez Platformę, nie pierwszego zresztą,
argumentu tym, którzy (tak jak ja) uważają, że za podziały w społeczeństwie co
najmniej w tym samym stopniu co PiS odpowiada PO. W świetle zapowiadanej „strategii
na wybory” klip Ewy Kopacz, „zamykającej spory” będzie niezłą rozrywką.
Powód czwarty, odwołujący się do dwóch poprzednich, to dość kłopotliwe
dla PO odwrócenie narracji, która miała dominować w ramach „efektu Kopacz”. To
może część elektoratu zdezorientować a w efekcie zniechęcić. Oczywiście wiem,
ze jest to najtwardsze jądro, które nie zdziwi się a wręcz podchwyci każde
hasło z centrali. Nawet jak im „Mama” Kopacz każe się powiesić, co najwyżej
zapytają czy sznurki maja mieć swoje czy dostana państwowe. Paru może się wyłamać
jeśli się okaże, ze to pierwsze.
Całkiem poważnie zaś oceniając refleksje partii rządzącej nad
tą ostatnią niedzielą można wyciągnąć wniosek,
że w zakresie gotowości do walki w 2015 panuje tam całkowita rozsypka. I nie
chodzi tylko o brak pomysłu na tę tak zwaną „spójna narrację” ale też chyba tam
wszystko opiera się na wierze, ze CBOS wie najlepiej czego a w zasadzie kogo
chcą Polacy.
Mnie to oczywiście nie martwi ale na miejscu pan i panów z PO
martwiłbym się niezmiernie. Wszak na potrzeby kampanii otwarto kilka pól walki
czy tam dyskusji, na których to polach PO może znaleźć sporo kłód pod nogami. A
widać, ze na to ani mentalnie ani merytorycznie przygotowana nie jest.
Niech więc „Mama” się złości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz