Podobnie jak Jadwiga Staniszkis
uważam od jakiegoś czasu, że najlepszym w tym momencie kandydatem Prawa i
Sprawiedliwości na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej jest Zyta Gilowska.
Oczywiście nie jest to kandydatura
idealna. Tyle, że idealnym kandydatem nie dysponuje nikt, łącznie z panią Anna
Komorowską i tymi co to „ty wiesz a ja się domyślam”.
Zdaję sobie sprawę, że Gilowską będą
atakować głownie wypominając jej „obniżenie podatków bogatym”. I na dobra
sprawę na tym, poza problemami zdrowotnymi pani Zyty, kończą się potencjalne „minusy”
kandydatury. Jeśli ktoś zna jakieś to proszę pod tekstem. Już widzę zresztą
oblicza tych bogatych, słuchających jak ich „partia pierwszego wyboru” uczyni z
tego i, pośrednio z nich, największą w ewentualnej kampanii „zbrodnię stanu”.
Ale nie dlatego, że jakaś część
elektoratu PO stanie przed pewnym dysonansem uważam Gilowską za kandydatkę
najlepszą. To jest kandydatura, którą w ogóle ciężko będzie zwalczać. Bo niby
jak? Oczywiście od „estetycznych inaczej” z PO trudno oczekiwać, że, pomni
bezmiaru swych grzechów, obciachów i żenad, ugryzą się w język i nie zechcą
wypomnieć jej pamiętnego „nepotyzmu”. Właściwie, oceniając pukający w dno od
spodu poziom piaru Platformy, pewien jestem, że się nie ugryzą.
Można rzecz jasna przyjąć opcję „straszenia
PiS-em”. Tyle, że robiąc z Gilowskiej uosobienie tej partii zrobi się jej (i
pani Zycie i jej partii) oczywistą przysługę.
A zresztą ataki na Gilowską to rzecz
niezręczna. Stan zgenderyzowania społeczeństwa nie jest chyba jeszcze tak
daleko posunięty, by brak szacunku wobec kobiety mógł ujść bezkarnie. A Platforma
(i nie tylko ona oczywiście) pokazała już nie raz, że szacunek wobec konkurentów
to nie jest to, czym może się szczycić czy choćby pochwalić.
Z panią Zytą sławetna debata „Kaczyński
kontra kultura dyskusji Platformy Obywatelskiej” nie mogłaby się zdarzyć. Chyba
nawet ówczesny „spindoktor” pan Sławomir Nowak nie miałby w sobie tyle cynizmu,
bezczelności czy tam odwagi, by przed kamerami napuścić partyjnych kiboli na
Gilowską. Po czymś takim, sadzę, trudno byłoby liczyć na pamiętny rechot
akceptacji. Myślę, że w takim przypadku elektorat PO czułby się jak koń w
polskim filmie.*
W jakimś sensie agituję za tą
kandydaturą, bo zżera mnie ciekawość tego platformerskiego „psa”, który będzie
musiał podchodzić do Zyty jak do jeża. Taki dylemat gościa, co to chciałby być
brutalem i subtelnym kochankiem w jednym a z reguły wychodzi na buca i pajaca „łosz
end goł”.
Poza tym chyba każdy, nawet i sam Bronisław Komorowski przyzna, że
paznokieć pani Zyty ma więcej charyzmy niż obecny Prezydent wraz z cała swoją
Kancelarią i komitetem poparcia. Co zresztą nie dziwi zważywszy, że szczytem
charyzmy Komorowskiego był dowcip rzucony „od niechcenia” Obamie.
Jak bardzo przerasta Gilowska
Komorowskiego wiedzą i wykształceniem nawet nie będę próbował ilustrować bo nie
znajduję proporcji, które byłyby zbliżone do rzeczywistości a do tego łatwe do
objaśnienia i zrozumienia. Po prostu przerasta.
Czy Gilowska mogłaby wygrać? Nie
wiem. I jeśli nie zostanie wystawiona, nie dowiem się. A ja już tak mam, że lubię
wiedzieć.
Zatem zamiast robić jakieś „prawybory”
niech Prezes postawi na najlepszego „konia” w swoim stadzie. W końcu chodzi o
zwycięstwo w wyborach a nie o to, by mu się koniki pomniejsze kopały między
sobą.
* Pod koniec epizodu zatytułowanego „Nie
będę walczył z dinozaurem jak jakiś debil” z 14 zeszytu Wilq Superbohater, w
odpowiedzi na propozycję przyjaciela Alcmana, sugerującego by do przesłuchania schwytanego
dinozaura zastosować metodę „dobrego i złego dinozaura” w stylu Providenta („Ty
będziesz ta miła panią, co przywozi kaskę na opłacenie kolonii dla dziecka a ja
tym kolesiem, co to później przychodzi z wiertarką do przewiercania kolan”)
odpowiada „Czuje się jak koń w polskim filmie”. „Zmęczony?” pyta Alcman. „Zażenowany”
odpowiada Superbohater odchodząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz