Nie mam rzecz jasna zamiaru wdawać
się w jakieś głębokie teologiczne rozważania ani nawet przekonywać, że boska
miłość dotyczy zarówno ludzi zacnych, co na nią całkowicie zasługują jak też
kłamców, krętaczy i manipulantów, co zawsze jeszcze mają szansę poprawy.
Chodzi mi o łaskawość losu czy też właśnie
opatrzności, na którą wciąż może liczyć Donald Tusk. Trudno znaleźć w naszej a
pewnie nie tylko naszej polityce większego farciarza, który tyle razy wywijał
się zasadzkom, , zdałoby się nie do
ominięcia, i mógł cieszyć się przychylnością fortuny. Owszem, można założyć, że
to kwestia jego przymiotów. Ale wtedy musielibyśmy przyznać, że miały one jakiś
wpływ na to, że się Wladimir Władimirowicz Putin wprosił na Ukrainę. A sądzimy
chyba inaczej.
Wczorajsze wyniesienie Tuska nieomal
na szczyt unijnej hierarchii to
oczywiście jego wielki sukces, wynik jego determinacji, pracy a pewnie i
przebiegłości.
Mówi się też, że to zasługa i sukces
Polski. Czy za sługa, trudno mi powiedzieć bo nic na ten temat nie wiem a czy
sukces to się dopiero okaże.
Oczywiście uważam, że przyjęcie przez
Tuska stanowiska szefa Rady Europejskiej to dobra wiadomość. I, odmiennie od
ocen większości bliskich mi poglądami komentatorów, nie uważam tak dlatego, że Polska
bez Tuska z założenia jest czymś lepszym. To pewnie też ale oczekuję, że
potrafi Tusk wykorzystać osiągniętą pozycję pro publico bono. Funkcja, jaką
uzyskał, jest kulminacją jego kariery i nie ma już on motywacji, by postępować
jak dotąd czyli skupiać się na grach i intrygach. Nie musi dzielić bo tam,
gdzie jest rządzić i tak nigdy nie będzie.
Myślę więc, że osiągając ten
historyczny sukces, zechce się też pozytywnie zapisać w historii. Mimo tego, że
najbardziej dziś zadowoleni z nominacji są szefowie w Berlinie, Moskwie i
Londynie.
Przyznam, że jeśli coś mnie w
kadrowych decyzjach Unii naprawdę martwi, to zdecydowanie postawienie na czele
unijnej dyplomacji miłośniczki Władimira Władimirowicza.
Wracając zaś na krajowe podwórko nie
podzielam euforii przeciwników Tuska i Platformy, przekonanych, jak Karol
Karski, że to koniec PO.
Być może partia Donalda Tuska bez
niego zapadnie się w niebyt. Nie wierzę, że po latach czyszczenia przez Tuska
partii z indywidualności, potrafi go ona zastąpić tym, co po nim zostało. Gdyby
jednak odważyła się zaryzykować i już teraz zdyskontować sukces swego wodza rozwiązując
Sejm i decydując się na przyspieszone wybory, mogłaby się uratować. Dziś
przekaz brzmiałby „patrzcie, jacy jesteśmy świetni i poważani na świecie”. Za
rok, pod kierownictwem kogokolwiek spośród osób zgłaszanych dziś na giełdzie
będą mogli iść chyba raczej z hasłem „patrzcie jacy jesteśmy beznadziejni”.
Oczywiście może być tak, że nie
doceniliśmy Tuska i swoje przenosiny do Brukseli, przy których nieźle się
nachodził i, sądząc z językowych postępów, nasiedział, przygotował starannie
także jeśli chodzi o sukcesję. Ale nie wierzę w to. Tak samo jak i w to, że
odejście Tuska partia zniesie bez najmniejszych wstrząsów.
Ale to dopiero przed nami.
I jeszcze coś.
Napisałem, że stanowisko szefa Rady
Europejskiej to kulminacja kariery Tuska. Jednak sądzę ze nie jej koniec. Nie
wiem czy ktoś już podsunął podobną sugestie, ale tytułowa boska przychylność
może sprawić, że wróci do nas Donald Tusk i to na białym koniu. Notkę zamierzałem
początkowo zatytułować Donald Tusk, następny prezydent RP”. Terminy są dla Tuska
na tyle korzystne, że kiedy będzie kończył całkiem możliwą drugą kadencję na
powierzonym mu właśnie stanowisku, u nas opróżni się akurat Duży Pałac. I nie
wyobrażam sobie, by ktokolwiek był w stanie łatwiej porwać większość Polaków od
„najbardziej szanowanego na świecie polskiego polityka”. Dokładnie tak, jak
nikt nie jest w stanie dziś na Śląsku zagrozić w kolejnych wyborach Jerzemu
Buzkowi. Który dla głosujących na niego nie jest tym Buzkiem, który jako
premier zapracował na niemal powszechną niechęć rodaków lecz tym Buzkiem,
którego Europa zrobiła na jakiś czas szefem swego parlamentu.
Zanim zatem zechcecie szanowni
czytelnicy pomachać Donaldowi Tuskowi na pożegnanie, zastanówcie się, czy po
latach nie będziecie machać chustkami przy jego powrocie.
Wszak nikt nie pokazał bardziej niż
on, że na uśmiech fortuny może od jakiegoś czasu liczyć przy każdej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz