Gdyby
Godson wyleciał z PO usunięty na wniosek Biernata, który chyba postanowił
wyprzedzić resztę ewentualnych konkurentów do partyjnych fruktów (miejsce na
jakiejś intratnej liście) techniką ślizgu na wazelinie, byłby zapewne tylko częścią
pakietu Gowina. I najpewniej mało kogo by to obeszło bo też i mało kto zagłębiałby
się w szczegóły pakietu, który ów „vaselinesurfer” Biernat wykopałby z partii.
Byłoby, jak to się niegdyś mawiać zwykło, że Gowin wyleciał samotrzeć.
Decyzja,
którą dziś podjął i publicznie John Godson ogłosił, sytuację radykalnie
zmieniła. I to zmieniła na gorsze dla PO. I wcale nie dlatego, że mistrz
wazeliny Biernat nie będzie miał okazji wykazać się tak, jak wykazać się
zamierzał. Zmienia radykalnie na niekorzyść dlatego, ze teraz to Platforma jest
w defensywie. I nie zmieni swej pozycji w sposób, w jaki zwykła wywijać się z
podobnych opresji to jest mieszając z błotem i śliną ewentualnego sprawcę swego
dyskomfortu.
Wyobraźmy
sobie na przykład, że, tradycyjnie, uruchamia w tym celu swego największego od
secesji Palikota speca od takiej brudnej roboty. Niechby ten poseł Niesiołowski
w swoim stylu przejechałby się po Godsonie. Wyglądałoby to jak lincz dokonany
gdzieś na południu USA a PO śmiało mogłaby pretendować zbiorowo do Ku Klux
Klanu.
Wybaczy
mi poseł Godson, człowiek sam z siebie bardzo ciekawy i godzien szacunku, ale
swą pozycję medialną i swą rozpoznawalność zawdzięcza głownie temu, że jest
posłem czarnoskórym. I mało kto wiedział dotąd że z niego konserwatysta i
stronnik Gowina. A to, że stronnik Gowina też niewiele na jego rozpoznawalność
by wpływało gdyby nie wspomniany przed chwilą główny jej powód. Dziś dość sługo
musiałem osobie jakoś tam zorientowanej w polityce tłumaczyć kim jest Żalek i „jakich
znowu trzech” może osłabić PO. Gowina znała bo gadają o nim od niedawna w koło a
Godsona znała bo… bo trudno nie znać. Żalkowi zaś nie pomógł ani konserwatyzm,
ani groźby Biernata ani nic innego. Nie jest wszak ani Gowinem ani Godsonem.
I
przez ten zasadniczy powód rozpoznawalności Godsona, jego dzisiejsze odejście z
PO jest dla tej partii bardzo poważnym osłabieniem. Dla tych, którzy znają i
podzielają poglądy Godsona to koniec wspólnej drogi z PO. Dla tych, którzy
widzą w Godsonie tylko pewną osobliwość sejmową to sygnał, że dla kogoś takiego
nie ma miejsca w PO. Bez wnikania w przyczyny takie stwierdzenie, ze w PO nie
ma miejsca dla Godsona to komunikat fatalny.
Myślę,
że nie tylko ja tak to widzę. Przypomnę, ze jakiś, wcale nie tak znowu dawny
czas temu, gdy pogłoski o kryzysie wiary Godsona w Platformę były dość częstym
tematem medialnych przekazów, Donald Tusk kopnął się do Łodzi i zasiadł przy
stole Godsonów by wysiorbać domowej zupy. Czemy teraz niczego nie siorbie nie
wiem. Widać stracił wiarę w to, że siorbaniem mógłby cokolwiek naprawić a
inaczej naprawiać nie umie.
Co
by nie mówić, starczy popatrzeć na paski w telewizjach informacyjnych by przekonać
się jaką wagę przykłada się do tego odejścia, którego z przyczyn obiektywnych
nie dałoby się nie zauważyć.
Taki
Biernat. Jego mogliby wywalać z PO trzy razy dziennie i nikt by się tym nie
zainteresował. Nawet gdyby wylatywał on wykonując na tak przez siebie lubianej
wazelinie genialne ewolucje.
Odchodzący
Godson to co innego. To odejście jest jak trudne do zignorowania oderwanie się
sporego kawałka gzymsu z walącego się gmachu o nazwie Platforma Obywatelska.
Za
te stratę PO wizerunkowo musi zapłacić. W sytuacji, gdy płaci właściwie bez
przerwy i bez przerwy wyraża przekonanie że to już ostatni taki rachunek, to
zdarzenie naprawdę fatalne.
I
tylko zastanawiam się czy ktoś tam w PO zdołał odepchnąć od ucha szefa „króla
wazeliny” Biernata i uświadomić, że posunięto się chyba o jeden Godson za
daleko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz