Kolega mi opowiedział jakiś czas temu
o scence z poprzedniego roku, gdy idąc z krewnym , warszawiakiem z Woli, pamiętającym
powstanie, miastem, w którym teraz mieszka, stanęli kiedy zawyły syreny. Obok,
w piwnym ogródku trzech chłopaków w wąskich spodniach, kapelusikach i z
gustownymi bródkami, popijając, rzecz jasna na siedząco, piwko, zaczęła
dyskusję w duchu niedawnego, niesławnego tekstu Jakuba Nocha na portalu pana
Lisa. Ów warszawiak, słysząc że jeden z tamtych jest niezadowolony czy wręcz zły,
że się celebruje pamięć Powstania, gdy umilkły syreny zwrócił mu uwagę, że w
1944 widział szczególnie wielu niezadowolonych z powstania. Niemal wszyscy
nosili mundury w kolorze feldgrau. Chłopak
się odgryzł rzucając coś o odpowiedzialności powstańców za mordy na ludności
cywilnej. Starszy człowiek, który jako dziecko przeżył rzeź na Woli, powiedział
o tym i dodał, że nie widział wtedy żeby w mordach uczestniczyli powstańcy albo
ich dowódcy. Na koniec zasugerował, by młodzieńcy ze swym zapałem i punktem
widzenia założyli jakąś grupę rekonstrukcyjną, zwalczającą powstanie.
Zaproponował nazwę „Dirlewanger” za co omal nie oberwał, mimo swego wieku, od
najbardziej wygadanego młodzieńca. Skończyło się tym, że młodzieńców obsługa
lokalu wyprowadziła dość brutalnie z prośbą by więcej tam nie wracali. Za nimi poleciały
ich kapelusiki, utracone w trakcie szamotaniny.
***
Przypomniało mi się to, może bez
sensu, w związku ze znalezioną w necie informacją, że niemiecka prasa „zauważyła”
iż w Polsce „pojawiają się pytania o sens zrywu”.* Nie wiem jak naprawdę jest
ale potrafię sobie wyobrazić, że te „pytania o sens” raczej budzą ciepłe
uczucia za Odrą i Nysą Łużycką. Z co najmniej trzech powodów. Pierwszy taki, że
miło jest dzielić się z kimś odpowiedzialnością za swoje zbrodnie i swoje barbarzyństwo.
Drugi jest taki, że w tym dzieleniu są wyręczani ochoczo przez miejscowych „rekonstruktorów-dekonstruktorów”
w rodzaju tych trzech z piwnego ogródka czy wspomnianego Nocha. Nie napracują
się a efekt jakiś zawsze będzie. Po trzecie, chyba najistotniejsze,
niewątpliwym powodem do niemałej niemieckiej radości są wszelkie głosy
podważające sens zrywu przeciwko nim, gdy się gdzieś wproszą wbrew czyjejś
woli.
***
Zastanawiam się, czy jeśli w sprawie
Powstania już będzie (o ile, nie daj Boże, będzie) „pozamiatane” nasi „rekonstruktorzy
historyczni” nie wezmą się na przykład za wrzesień 1939 r. Argumenty te same.
Dysproporcja sił, przepaść technologiczna, zawodne sojusze, kiepscy dowódcy, ofiary
i zniszczenia. Na koniec udowodnią, że ci z Katynia sami są sobie winni.
Przecież mogli nie brać udziału w tym „samobójstwie”. Starczyłoby, żeby
spojrzeli realistycznie i porachowali…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz