Na samym początku „obrony potocznej” siedzenia
pani Hanny Gronkiewicz Waltz, zanim Premier podsunął pokrętne dość ale dziś
stanowiące obowiązującą wykładnię poglądów Platformy i wszystkich, co się na
niej mieszczą albo choćby chcieli, wyjaśnienie, że zadowoleni z pani Prezydent zostają
w domu na znak poko… znaczy zostają w pokoju na znak poparcia, bezsens
organizowania referendum tłumaczono inaczej. Też głupio ale miało to choć zewnętrzne
znamiona logiki.
Wymyślono oto, że na referendum iść
nie warto, gdyż organizatorzy nie mają bądź nie chcą ujawnić alternatywy dla rządów
pani Waltz. Ci, którzy tak tłumaczyli byli albo kompletnymi ignorantami albo
też za takich, w sporej części zresztą słusznie, uważali tych, którym tak
tłumaczyli.
Jeśli nie mieli pojęcia, że
organizatorzy mogą sobie wymyślać alternatywy ale znaczenia żadnego to nie ma,
znaczy że są durnie. W drugim przypadku cwaniaki halickie, że się tak wyrażę.
Od Halicza oczywiście, bo ponoć tam najgorsze :).
Kiedy zdecydowano się zbierać podpisy
pod wnioskiem o odwołanie wyłącznie obecnej Prezydent M.S. Warszawy bez
odwoływania Rady M.S. Warszawy, wiadomo było, że nie od inicjatorów ani nawet
nie od obywateli zależeć będzie decydowanie o tym, co będzie dalej. Takie
prawo, ze jak rada miasta zostaje, to ona decyduje czy wybierać nowego włodarza
miasta czy nie. Ta, która jest… wiadomo. Zatem to domaganie się od Guziała, od
Kaczyńskiego i „wszytkach świętych” natychmiastowych wyjaśnień co mają zamiar
robić jak już HGW odwołają było takim chwytem pod publiczkę, pozwalającym
zabełtać w głowach kiepsko zorientowanym w legislacjach dotyczących tych
kwestii. Po prawdzie grali w ciemno no bo kto przy zdrowych zmysłach traci czas
by zapoznawać się z ustawami o gminach, powiatach i reszcie samorządu?
Ale widać z tym zabełtaniem nie do
końca wyszło skoro nie trzymano przerażonego ludu Warszawy do końca w
niepewności czy głosując przeciw HGW nie wybierają przypadkiem Guziała właśnie czy
tam innego Glińskiego. Tak przy okazji ogłaszając możliwość powołania pani
Hanny na komisarza przeciwnicy wytrącili sobie z ręki kolejny argument contra
referendum. Ten mianowicie, że referendum plus nowe wybory to będzie horrendalny
koszt, do cna obracający miast w ruinę. Teraz, gdy wiadomo, że nie trzeba
będzie być może nawet zmieniać tabliczki na drzwiach gabinetu, może ów
wspomniany lud jakby z lżejszą duszą pójść do urny i dać pani Gronkiewicz Waltz
symboliczny jedynie paszport z miasta.
I tu właśnie zaczynam się zastanawiać
o co chodzi PO. Bo skoro dziś już wiadomo, że nie ma się co martwić o przywoływane
nie tak dawno „ale co dalej?”, gdy wie się też, że przedterminowe wybory nie będą
kosztować nic bo się nie odbędą, daje się sygnał, że może jednak nie jest to
takie głupie. W zasadzie mamy sytuację, w której cokolwiek się w dniu
referendum zrobi, będzie to miało wymiar jedynie symboliczny. Zostajesz w domu,
symbolicznie popierasz panią Hankę, idziesz, symbolicznie ją odwołujesz. Pokusa
jednym słowem.
Przez chwilę pomyślałem, że ten
sygnał o możliwości powołania pani Waltz na komisarza Warszawy, w istocie
mogący wqrwić sporą część tych, co dotąd w kwestii referendum zajmowali
stanowisko szwajcarskie, to jakiś taki diabeł, który zaszalał nieco bardziej
niż zwykle w panu Tusku po to, by sprawdzić jakie jeszcze idiotyzmy jest w
stanie wymyślić pan Andrzej Halicki, którzy od tygodni broni partyjnej
koleżanki z taką determinacją, jakby nie była ona wcale jakimś tam marnym prezydentem
czegokolwiek tylko na własnych barkach trzymała ziemski glob, co po jej
odwołaniu zapadnie się Bóg wie gdzie wraz z cała cywilizacją.
Pan Halicki oczywiście nie zawiódł, ogłaszając
natychmiast, że ów komisarz to świetny pomysł. Zapunktować u Tuska zapunktował
ale nijak nie zmniejszyło to poziomu durnoty argumentów. Tłumaczy on, że
odejście HGW wprowadzi „chaos i paraliż” czy nawet wręcz „destrukcja i paraliż”
(tak na marginesie wobec destrukcji, panie Halicki, paraliż to już chyba nie
problem). Rzecz w tym, że odejście HGW w normalnym trybie czyli po wyborach pociągnie
za sobą dokładnie takie same skutki. Co więcej w obu przypadkach będzie to
efekt demokratycznych procedur. A że nie wtedy kiedy by chciał Halicki? No cóż…
nie skomentuję.
Jedynym ratunkiem dla Warszawy,
której destrukcji i paraliżu nie życzę, jest więc po prostu wpisanie do
konstytucji, że prezydentem M.S Warszawy jest Hanna Gronkiewicz Waltz. A o to
skąd Halicki, ratując miasto przed chaosem i paraliżem, będzie brał kolejne Hanny Gronkiewicz Waltz,
to już niech się martwi Halicki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz