Tak
naprawdę to nie wstrząśnie. Myślę nawet, że będzie wprost przeciwnie. Będzie oczywiście
jakieś tam markowanie zamierzeń i działań ale już widać, że w najbliższym
czasie uwagę szefa partii rządzącej a więc i partii rządzącej przykuwać będzie
przede wszystkim własne podwórko. Na którym rozpocznie się ostra zabawa w „ganianego”.
Potrwa to trochę bo kandydatów do ganiania zasadniczo jest dwóch ale oprócz
nich co najmniej te 20% (plus, minus 1600). Polska będzie musiała poczekać. W sumie, jeśli
się patrzy na skutki zaangażowanie Tuska w cokolwiek, dla Polski to bez wątpienia
lepiej.
Gdzieś
tak od połowy kampanii podzielałem zdanie Ufki, że pomysłodawca tego „udemokratycznienia”
procedur wewnątrzpartyjnych powinien zostać przez Tuska rozstrzelany. Teraz już
tak nie myślę. Teraz jestem zdania, że powinien być łamany kołem, odarty ze skóry
i poćwiartowany. A każde koło PO po tym
ćwiartowaniu powinno dostać kawałeczek. Ku przestrodze.
Ewolucja
poglądu na sprawę wynika z tego, iż przypuszczałem, że rzecz cała zamieni się w
cyrk. Nie przypuszczałem zaś, że wyjdzie z tego taka kiła zaogniona.
Choć
w sumie mogłem przypuszczać. Trudno znaleźć w Polsce lepszego i
skuteczniejszego roznosiciela tej zjadliwej przypadłości.
Wczoraj
słuchałem wypowiedzi pana Janusza Lewandowskiego, który dał popis zadziwiający.
Znam anegdotę o obywatelu, który (w czasach PRL-u) przyznał, że ma swoje zdanie
ale zaraz dodał, że się z tym zdaniem zupełnie nie zgadza. Nie sądziłem, że coś
podobnego będę miał okazję oglądać w naturze. Indagowany przez moja ulubioną
Anitę Werner na okoliczność planowanych zmian w OFE i zniesienia progów ostrożnościowych,
prominentny działacz PO i komisarz UE z łaski tej formacji uchylił się od
odpowiedzi tłumacząc, że jego zdanie nie ma nic do rzeczy bo on czym innym się
zajmuje w tej chwili a tym zajmuje się Rostowski. Uchylił się też jednak przed
przyznaniem, że rozwiązania proponowane przez jego partię są w porządku.
Trudno
powiedzieć, czy to efekt „znalezienia się Gowina praktycznie poza PO” czy takie
niezależne od okoliczności zmiękczenie kręgosłupa. Jest jednak znamienne jeśli
wziąć pod uwagę, że to jeden z, wydawałoby się, niepodważalnych autorytetów
Platformy.
Wygląda
na to, że na nieskrępowaną wolność słowa w PO pozwolić sobie mogą tylko ci, których
słowa, choć miłe panu Przewodniczącemu, lepiej byłoby jednak skrępować i ukryć
tak głęboko, by nikt nie był w stanie zapoznać się z ich brzmieniem i
znaczeniem. Z ta grupą najsprawniejszych platformerskich dupowłazów w rodzaju
Biernatów przeróżnych też jest jednak kłopot. Nie wiem jak poradzą sobie oni z
faktem, że czwarte miejsce w elekcji zajęła ponoć Majka Jeżowska i że mimo
swego zapału i swych chęci akurat jej mogą co najwyżej na puklerz skoczyć. Czy tam
naskoczyć. W zależności od preferowanej techniki.
Przy
całym rozbawieniu „demokracją made in PO” naprawdę trudno przewidzieć kiedy
spektakl pod nazwą „bezpośrednie wybory przewodniczącego Platformy
Obywatelskiej” ostatecznie się skończy i co do tego czasu będziemy jeszcze
mieli przyjemność oglądać. Ja tam nie mam nic przeciwko temu, by miał tyle
odcinków co „Klan” albo „M jak miłość”. Nawet gdyby każdy odcinek miał być transmisją
oblicza pomysłodawcy takiej metody „odwrócenia niekorzystnego dla Platformy
trendu”, reagującego na kolejne doniesienia CBOS-ów czy OBOP-ów (wiem, że teraz
to już inna firma) jak „trend” się zmienia. Oglądałbym z przyjemnością. Chyba w
tej sprawie napisze do prezesa publicznej telewizji.
Na
koniec uwaga do baronów o pomniejszych kacyków PO, którzy tyle się napracowali „weryfikując
członków” przed wyborami by na koniec kampanii na nowo pompować koła niczym
jakie sprężarki wysoko wydajne. Taka zabawa jest szalenie niebezpieczna.
Szanowni baronowie! Od takich zabaw ciśnieniem albo wy dostaniecie odmy płuc
albo wam te koła zwyczajnie pieprzną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz