poniedziałek, 26 sierpnia 2013

20% które wstrząśnie Polską



Tak naprawdę to nie wstrząśnie. Myślę nawet, że będzie wprost przeciwnie. Będzie oczywiście jakieś tam markowanie zamierzeń i działań ale już widać, że w najbliższym czasie uwagę szefa partii rządzącej a więc i partii rządzącej przykuwać będzie przede wszystkim własne podwórko. Na którym rozpocznie się ostra zabawa w „ganianego”. Potrwa to trochę bo kandydatów do ganiania zasadniczo jest dwóch ale oprócz nich co najmniej te 20% (plus, minus 1600).  Polska będzie musiała poczekać. W sumie, jeśli się patrzy na skutki zaangażowanie Tuska w cokolwiek, dla Polski to bez wątpienia lepiej.
Gdzieś tak od połowy kampanii podzielałem zdanie Ufki, że pomysłodawca tego „udemokratycznienia” procedur wewnątrzpartyjnych powinien zostać przez Tuska rozstrzelany. Teraz już tak nie myślę. Teraz jestem zdania, że powinien być łamany kołem, odarty ze skóry i  poćwiartowany. A każde koło PO po tym ćwiartowaniu powinno dostać kawałeczek. Ku przestrodze.
Ewolucja poglądu na sprawę wynika z tego, iż przypuszczałem, że rzecz cała zamieni się w cyrk. Nie przypuszczałem zaś, że wyjdzie z tego taka kiła zaogniona.
Choć w sumie mogłem przypuszczać. Trudno znaleźć w Polsce lepszego i skuteczniejszego roznosiciela tej zjadliwej przypadłości.
Wczoraj słuchałem wypowiedzi pana Janusza Lewandowskiego, który dał popis zadziwiający. Znam anegdotę o obywatelu, który (w czasach PRL-u) przyznał, że ma swoje zdanie ale zaraz dodał, że się z tym zdaniem zupełnie nie zgadza. Nie sądziłem, że coś podobnego będę miał okazję oglądać w naturze. Indagowany przez moja ulubioną Anitę Werner na okoliczność planowanych zmian w OFE i zniesienia progów ostrożnościowych, prominentny działacz PO i komisarz UE z łaski tej formacji uchylił się od odpowiedzi tłumacząc, że jego zdanie nie ma nic do rzeczy bo on czym innym się zajmuje w tej chwili a tym zajmuje się Rostowski. Uchylił się też jednak przed przyznaniem, że rozwiązania proponowane przez jego partię są w porządku.
Trudno powiedzieć, czy to efekt „znalezienia się Gowina praktycznie poza PO” czy takie niezależne od okoliczności zmiękczenie kręgosłupa. Jest jednak znamienne jeśli wziąć pod uwagę, że to jeden z, wydawałoby się, niepodważalnych autorytetów Platformy.
Wygląda na to, że na nieskrępowaną wolność słowa w PO pozwolić sobie mogą tylko ci, których słowa, choć miłe panu Przewodniczącemu, lepiej byłoby jednak skrępować i ukryć tak głęboko, by nikt nie był w stanie zapoznać się z ich brzmieniem i znaczeniem. Z ta grupą najsprawniejszych platformerskich dupowłazów w rodzaju Biernatów przeróżnych też jest jednak kłopot. Nie wiem jak poradzą sobie oni z faktem, że czwarte miejsce w elekcji zajęła ponoć Majka Jeżowska i że mimo swego zapału i swych chęci akurat jej mogą co najwyżej na puklerz skoczyć. Czy tam naskoczyć. W zależności od preferowanej techniki.
Przy całym rozbawieniu „demokracją made in PO” naprawdę trudno przewidzieć kiedy spektakl pod nazwą „bezpośrednie wybory przewodniczącego Platformy Obywatelskiej” ostatecznie się skończy i co do tego czasu będziemy jeszcze mieli przyjemność oglądać. Ja tam nie mam nic przeciwko temu, by miał tyle odcinków co „Klan” albo „M jak miłość”. Nawet gdyby każdy odcinek miał być transmisją oblicza pomysłodawcy takiej metody „odwrócenia niekorzystnego dla Platformy trendu”, reagującego na kolejne doniesienia CBOS-ów czy OBOP-ów (wiem, że teraz to już inna firma) jak „trend” się zmienia. Oglądałbym z przyjemnością. Chyba w tej sprawie napisze do prezesa publicznej telewizji.
Na koniec uwaga do baronów o pomniejszych kacyków PO, którzy tyle się napracowali „weryfikując członków” przed wyborami by na koniec kampanii na nowo pompować koła niczym jakie sprężarki wysoko wydajne. Taka zabawa jest szalenie niebezpieczna. Szanowni baronowie! Od takich zabaw ciśnieniem albo wy dostaniecie odmy płuc albo wam te koła zwyczajnie pieprzną!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz