piątek, 9 sierpnia 2013

460 słupów



Najpierw ubaw mieli jedni, gdy okazało się, że można sterować partią za pomocą klawiatury telefonu. Teraz cieszą się drudzy bo w innej partii mają własne zdanie o ile wcześniej je dostaną na piśmie. Oczywiście ani w jednym ani w drugim przypadku nie ma powodów do śmiechu.
Są rzecz jasna w obu partiach tacy, co do których to nawet i lepiej, że nie zostawia się ich samym sobie z ich intelektem. Ale tak w ogóle świadomość tego, że nasze ciało ustawodawcze stanowi tłum słupów może i nawet powinien przygnębiać.
Rzecz jasna nie wszyscy z 460 reprezentantów są zdalnie sterowanymi maszynkami do głosowania. Nie, nie mam na myśli tego, że jak na razie tylko dwie partie przyłapano na tym, że w taki sposób funkcjonują. Raczej przy tych innych chodzi, z powodów oczywistych, mniejsze stado hie… dziennikarzy węszących i podglądających. A może nie za bardzo ma tam kto chwycić za pilota czy tam siąść do klawiatury. No bo taki, dajmy na to Joński…
Tak więc nie 460. Bo przecież musi być paru taki, co wydają dyspozycje i tacy, co te dyspozycje redagują i rozsyłają via sms-y czy stosowne broszurki. Napoca się by cała reszta pojęła albo choć nie pokręciła.
I na dobrą sprawę do nich ograniczać powinno się nasze prawodawcze przedstawicielstwo. Po co mamy utrzymywać stado zdalnie sterowanych, nie mających własnych poglądów atrap przedstawicieli narodu? Jakby się uprzeć to dałoby się przykroić obie izby do 5, 10, góra 15 osób.
Ja wiem, że nie odpowiadałoby to preferencjom wyborców. No ale zawsze można im przydzielić tyle guzików do glosowania, ile wynika z systemu D’Hondta czy tam Sainte-Lague’a. Przecież i tak nimi dysponują. W zamian oszczędzilibyśmy nie tylko na dietach i innych świadczeniach ale i uniknęlibyśmy wielu sytuacji, w których najwidoczniej poczta czy też telefonia mobilna zawiodła.
W tej historii, w obu jej odsłonach smutne jest i to, że się o tym dowiedzieliśmy. I to w szczególny sposób. Przynajmniej w tym pierwszym przypadku, gdy gwiazdy Twittera z PO były czy to za głupie czy też zbyt leniwe by choćby odrobinę przeredagować otrzymany przekaz dnia i żywcem wrzucały słów w słowo to samo. W przypadku PiS smutne jest to, że się wewnątrz partii znalazł jakiś szmaciarz, który poleciał z otrzymanym pakietem do gazety, której istnienie w ogóle powinien wyrzucić z głowy. No chyba, że swą zdobycz zawdzięcza ona innym wysiłkom. Ale to już nie mój ból głowy tylko głównych zainteresowanych.
Konkludując nasza demokracja A.D 2013 prezentuje się niczym istota dotknięta ciężką przypadłością przenoszoną drogą płciową. Zawdzięcza ją najwyraźniej zbyt dużej liczbie amantów, z którymi zmuszona jest utrzymywać stosunki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz