Wiem, w niektórych miejscach nie
poleci ale umówmy się, że poleci. Zatem zanim poleci poświęcę trochę uwagi 23
edycji WOŚP. Niechętnie bo nuży mnie rytuał corocznego, niemal obowiązkowego tłuczenia
przez niektórych w ścianę. Z pozoru w „ścianę” solidarności i ofiarności. Właśnie
o takim wizerunkowym pęknięciu w tej ścianie chciałbym parę słów…
Ale najpierw parę słów o moich relacjach
i moim stosunku do WOŚP. Przez lata wspierałem Orkiestrę i nie miało na to wpływu
moje zdanie o Owsiaku, którego szybko zacząłem mieć za buca, uważającego się za
czwartą osobę boską. A w zasadzie za jedyna osobę boską. Jakoś łykałem i to, że
„Jurek wszystkich Polaków” nie krył się nawet podczas „finałów” z tym, po
której stronie sceny politycznej bije jego serce.
Dla mnie Owsiak i sposób, w jaki
celebrował on wymyśloną przez siebie akcję to były tylko niezbyt strawne
dodatki do pożytecznej idei. Nie chodziłem oglądać sztucznych ogni, słuchać koncertów.
Wrzucałem do pierwszej napotkanej puszki a później starałem się unikać centrum
miasta.
Przestałem wspierać WOŚP po tym, gdy
w wywiadzie Owsiak zapowiedział, że Orkiestra zaczyna pomagać osobom starszym a
parę zdań później przyznał, że według niego formą pomocy osobom starszym jest
eutanazja. Nic mi oczywiście nie wiadomo by WOŚP w jakikolwiek sposób wspierał
uśmiercanie seniorów ale nie daję nie mając gwarancji (oczywiście taką
gwarancją dla mnie nie jest i nie będzie to, ze WOŚP to Owsiak), że przy
pierwszej możliwości to się nie zmieni. I tyle.
Nie utożsamiam się jednak też z
odwieczną krucjatą przeciw Owsiakowi. Nie mam bowiem pewności ile w niej rzeczywistej
troski o jasne reguły a ile uświadomiona sobie zaraz po tym, gdy okazało się,
ze Owsiak jednak nie jest „wszystkich Polaków” zazdrości że to „nie myśmy
wymyślili”.
Przewrotnie tekst ten napisałem chyba
w trosce o wizerunek WOŚP. A raczej idei, za którą stoi fundacja Owsiaka.
W dzisiejszym sporze o Owsiaka i WOŚP
pojawił się interesujący wątek, wprowadzony przez tych, którzy Owsiakowi
(bardziej) i WOŚP (chyba mnie) są oddani bezgranicznie. Tak bardzo
bezgranicznie, że aż poza granice rozumu. W teraz można ich poznać przede
wszystkim po deklaracjach, że „w tym roku dam więcej niż w latach poprzednich”
czy „teraz dam 10 razy więcej niż zazwyczaj”.
Z pozoru to bardzo chwalebne
deklaracje. Póki nie zastanowimy się z czego one wynikają. Czemu kolega Józef
Moneta (którego mimo kosmicznie fundamentalnych różnic lubię a za pracowitość
wręcz podziwiam) akurat w tym roku chce być bardziej ofiarny niż dotąd?*
Przecież adresaci pomocy są podobni jak w latach wcześniejszych. Nie pierwszy
raz WOŚP zbiera na najmłodszych i seniorów.
Wychodzi mi, że te „dam 10mrazy
więcej” wynika z zaangażowania się w walkę o reputację Jerzego Owsiaka. Zatem kiedy
dawało się na chore dzieci, dawało się ile się dawało. Gdy daje się bez dwóch zdań
„na Owsiaka”, daje się „więcej niż dotąd” czy nawet „10 razy tyle co dotychczas”.
I to jest chyba ostatnia sensowna (a raczej pierwsza bezsensowna) rzecz jaką
obrońcy „Jurasa” mogli zrobić.
Dużo sensowniejsze byłoby potraktowanie
głosów przeciwnych czy wręcz wrogich Owsiakowi jako nieistniejących. Jednak wyznawcy
(wybaczy mi Pan panie Moneta) postanowi w swej szlachetnej głupocie dowieść, że
dają „na Owsiaka”. W każdym razie 9 z 10 danych groszy jest na niego. I dzięki
tej cesze swego intelektu sprawili znakomity prezent tym, którzy właśnie to od
lat twierdzą. Matka Kurka (którego prywatnie nie lubię ale szanuję za to, że
jest chyba najbardziej rasowym blogerem w Polsce) ma to, czego chciał za sprawą
tych, którzy chcieli dać mu odpór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz