Tak jak wielu jestem zbulwersowany
sprawą profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, Bogusława
Pazia, który umieszczony czy opublikowany na swym na swoim profilu na Facebooku
film przedstawiający prorosyjskich separatystów znęcających się nad Ukraińcami.
skomentował "Banderowskie ścierwa dostają łomot aż miło. I jak tu nie
kochać Ruskich?"
W odróżnieniu
od większości zbulwersowanych moje odczucia nie są jednak tak jednostronne.
Oczywiście nie mam wątpliwości, że profesor Paź zademonstrował własnym
przykładem poziom nauk humanistycznych pukających donośnie od spodu w dno.
Trudno uwierzyć, że można łączyć taką mentalność z uniwersytecką katedrą
filozofii. Aż ciśnie się na usta stwierdzenie, że jaka rzeczpospolita takie jej
intelektualne elity.
Z drugiej
jednak strony, tak, jak kiedyś uważałem, że durne występy pani Bratkowskiej w
telewizji nie są powodem domagania się wywalenia jej z roboty przez wszystkich,
poza tymi, których ona uczy i którzy za jej uczenie płacą, tak, jak nie mając
wątpliwości, że wypowiedź pani Wójciak o papieży Franciszku świadczy o jej
prymitywizmie, byłem przeciw wywalaniu ją z kierowania Teatrem Ósmego Dnia tak
i teraz sądzę, że kroki, podjęte przeciwko panu Paziowi są zbyt radykalne.
Prawdę
mówiąc w dobie „Je suis Charlie” koncept karania kogokolwiek za jakąkolwiek
wypowiedź wydaje się oczywistą aberracją ale widać wolność wypowiedzi jak na
razie dotyczy tych wypowiadanych w języku francuskim. Ale to taka dygresja.
Jak na razie
wobec swego pracownika Uniwersytet Wrocławski, decyzją swego rektora zastosowano
zawieszenie w obowiązkach do wyjaśnienia sprawy a prokuratura zastanowi się,
czy nie postawić Paziowi zarzutu w związku z nawoływaniem do nienawiści na tle
rasowym albo znieważenie grupy ludzkości z powodu jej przynależności narodowej.
W tym drugim
przypadku mam spore wątpliwości. Bo złośliwie zauważając, jeśli już do czegoś
Paź nawoływał to raczej do miłości do wspomnianych „Ruskich”. Nie sugerował
natomiast by ci jego ukochani „Ruscy” jakoś szczególnie znęcali się lecz
rozpływał się nad tym, co już się zdarzyło. Upierałbym się zatem, że z rzeczy,
które szerzył pan Paź, najbardziej rzuca się w oczy jego głupota. Bo trzeba być
wyjątkowym głupcem, co ja mówię, trzeba być skończonym debilem, by wyznawać
miłość bandytom dowodzącym swym zachowaniem, że jednak chyba w ich genotypie
musi czegoś brakować by móc z czystym sumieniem uznać je za istoty ludzkie. No
chyba, ze pan Paź ma jakąś skłonność pałania afektem do facetów wymachujących
majchrami i wpychających coś innym przemocą w usta.
Tyle, ze to
raczej sprawa dla terapeuty a nie dla prokuratora ani komisji dyscyplinarnej. W
tej drugiej sprawie zresztą Uniwersytet stawia się w sytuacji dość niezręcznej.
Oto bowiem będzie czy to za chamstwo czy też poważniejsze uchybienia karał
samodzielnego pracownika naukowego, humanistę – filozofa, któremu przyznał
stanowisko profesorskie.
Tym, co mnie jeszcze bulwersuje, jest
niezbyt ładny a chyba coraz bardziej masowy wysyp delatorów. Bo jakoś trudno mi
wyobrazić sobie, że rektor UW lata po socjal mediach i sprawdza co tam doktorzy
albo profesura bredzi sobie w gronie znajomych. Nie wierze też, że media są w
stanie monitorować całego „fejsa” czy „tlita” i wychwytywać tego typu
intelektualne spadki formy naszej elity intelektualnej takiego czy innego
autoramentu.
Ja wiem, że rozwój mediów społecznych mocno
zredefiniował pojęcie prywatności. Ale niestety żadna „redefinicja” nic by nie
zdziałała gdyby nie stada donosicieli, z różnych powodów podsuwających rektorom,
prokuratorom czy redaktorom przykłady „mowy nienawiści”. Pewnie część donosicieli
robi to dla jakichś korzyści. Może najrzadziej dla forsy bo nie wiem czy ktoś
delatorom płaci, częściej by podłożyć świnię, wykopać dołek albo obrobić dupę
komuś, czyjś upadek będzie dla delatora początkiem drogi w górę. Ale są też, i
tych chyba bać się należy, tacy, co kablują z poczucia misji, bo uważają te tak
trzeba.
Pisze to także z perspektywy moich doświadczeń
bo zdarzały mi się bardzo miłe liściki otrzymywane w poczcie, w których takie
potencjalnie ideowe kable przy okazji szczególnie denerwujących ich zdaniem
tekstów uprzejmie zapytywali czy moi przełożeni znają poglądy i jeśli nie, to
mogliby ich zapoznać. Myślę, ze w innych okolicznościach podobne propozycje
usłyszeć mogli mający przekonania odmienne od moich.
Wracając zatem do Uniwersytetu Wrocławskiego
to przedmiotem postępowania powinno być nie to, co napisał pan Paź na swoim
prywatnym (powiedzmy) profilu lecz to, w jaki sposób ktoś taki mogli objąć takie
stanowisko na Uniwersytecie z takimi tradycjami i kto do tego dopuścił. Bo
jeśli swymi wypowiedziami kala pan Paź swą Alma Mater, ona kala się na równi z
nim robiąc z pana Pazia profesora.
Prokuraturze podpowiem, by zostawiła
pana Pazia w spokoju. On sam się kara najskuteczniej pokazując światu szeroko wymiar
swego humanizmu. I niech tak trzyma, na nic więcej nie zasługuje poza tym, by
był znany głównie z miłosnych westchnień do bandytów.
W całej tej historii w zasadzie trudno
dopatrzyć się jakichkolwiek pozytywnych bohaterów. Brzydzi mnie humanizm Pazia,
dziwi mnie polityka kadrowa uniwersytetu, mierzi mnie donos.