Kiedy
media od zawsze przychylne obecnej władzy zaczynają w różnych sprawach
porównywać jej działania do tego, co robił czy też miał robić podczas
swych rządów PiS, przeciwnicy tej władzy mają mieszane uczucia. Nie
akceptują prób czynienia z określenia „pisowski” inwektywy ale z drugiej
strony … Nie pamiętam już którą z „fundamentalnych” ustaw rządu Tuska
Agnieszka Kublik nazwała „pisowską” ale pamiętam to moje pomieszanie.
Pomyślałem „oż ty wredna babo” ale też z satysfakcją odebrałem, że aż
tak raczyła pojechać. Bo dla niej określenie czegokolwiek „tuskiego”
jako „pisowskie” musiało wywoływać prawdziwy ból serca.
Organ
pani Kublik, nie mam oczywiście na myśli jej serca ani nic z wnętrza
jej trzewi lecz organ prasowy dla którego pracuje, nie oparł się
oczywiście by o podsłuchach, które jakoby swoim byłym kolegom i byłym
szefom miały zakładać służby na polecenie byłego szefa MSW a dziś
„intelektualnego zaplecza PO”, Bartłomieja Sienkiewicza pisać przy
użyciu tej „inwektywy”. Na stronie „Wyborczej” materiał o podsłuchach
figurował pod tytułem „TYLKO U NAS. Generałowie na podsłuchu!
Szefów CBA, ABW, SKW i BOR inwigilowano. Powód? Bartłomiej Sienkiewicz
miał podejrzewać spisek” i anonsował „Historia jak z IVRP.
Funkcjonariusze naginali prawo, popełniając takie same nadużycia, o
jakie oskarżano służby specjalne w czasach rządów PiS.”
To,
że w oczach ludzi z Czerskiej III RP i rządy PO nie różnią się od IV RP
i rządów PiS to chyba najgorsza możliwa ich recenzja. I tyle radości
teraz coś od siebie.
Ja
oczywiście wiem, że pan Siemoniak stanowczo dziś zaprzeczył, by „jego”
służby, jak donosi (pozostańmy w klimacie) RMF, brzydko się bawiły.
„Siemoniak w RMF FM: Oficerowie SKW nie tworzyli żadnej grupy w MSW, nie
inwigilowali szefa innej służby”** Oczywiście czepialski zwróci uwagę,
iż można a nawet należy z tego wysnuć wniosek, że szefa swojej służby
owszem. Ja przypomnę, że ktoś kiedyś wyraził swoją opinię na temat
informacji zdementowanych.
Mnie
znacznie bardziej interesuje fakt czy choćby i możliwość (bo skoro
„ludzie gadają” to przynajmniej tego drugiego nie wykluczają)
inwigilowania siebie nawzajem przez to ukryte „zbrojne ramię” władzy.
Byłby to, przynajmniej moim skromnym zdaniem ciekawy a może nawet
niepokojący (także dla mnie) sygnał, dotyczący kondycji obecnej władzy.
Zwykło
się uważać, że schyłkowym momentem każdej rewolucji jest moment, w
którym zaczyna ona pożerać własne dzieci. Oczywiście ktoś zapyta „jaka
rewolucja!?”. Pewnie będzie miał uzasadnione wątpliwości ale przypomnę
ile miało się zmienić a także, że nawet Tomasz Lipiński, który „nie
wierzy politykom nie!” zapewniał, że „będzie przepięknie”.
Zatem
skoro władza musiała powoływać jakieś tam „specgrupy” by sprawdzać czy
jej najważniejsi „czekiści” nie chcą jej „obalić przemocą” to albo
naprawdę źle się między nimi dzieje albo… źle się im dzieje w głowach.
Czyli powariowali ze strachu.
Czy
to już TEN moment trudno powiedzieć. Co prawda parę osób ważnych kiedyś
dla PO i tej ekipy odeszło z polityki „do historii” ale, być może
niestety (piszę to „niestety” z przyczyn czysto poznawczych) obecnie
gilotyna modna nie jest więc głowy się nie potoczą rozwiewając
ostatecznie moje wątpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz