niedziela, 15 lutego 2015

Czy Tomasz Lis bierze pieniądze od sztabu Komorowskiego?



Nie, to nie ja zadaję takie pytanie. Ja akurat nie mam najmniejszych wątpliwości, że Tomasz Lis z całych sił działa na rzecz reelekcji obecnego prezydenta jako absolutny i bezinteresowny wolontariusz.

Tytułowe pytanie, zgodnie z zaprezentowaną jakiś czas temu specyficzna „logika firmy”, powinien ktoś, być może redaktor Kulczycki, zadać panu Lisowi przy jego najbliższej wizycie w siedzibie telewizji publicznej. W ramach tego sławetnego „poszukiwania ekwiwalentu”, o którym nie tak dawno informował pan Rakowiecki.

Oczywiście nikt a już szczególnie Kulczycki i Rakowiecki tego nie zrobią. Gdybym miał obstawiać, stawiałbym na to, iż dla Jacka Rakowieckiego prawdziwym dramatem jest to, że nie może wypchać redaktora Lisa i ustawić, jako wzorca „obiektywizmu retoryki” w holu gmachu na Woronicza. Żeby różne Warzechy mogły się uczyć i brać przykład.

Demonstrowane przez niektórych zwolenników Komorowskiego czy też przeciwników Dudy schamienie, którego najbardziej widocznymi przykładami są Tomasze Nałęcz i Lis, niektórzy odbierają jako dowód obaw obozu prezydenckiego o wynik kampanii. Nie wykluczam, że tak jest jednak może to być czymś zupełnie innym. Nie wiem o co chodzi Nałęczowi, który podczas ostatnich występów był wyraźnie pobudzony i jakby niezdyscyplinowany intelektualnie. Może on akurat się czegoś boi. Ale z drugiej strony czy ktoś pamięta coś takiego jak „dyscyplina intelektualna” pana Nałęcza?

W przypadku Lisa stawiam na poczucie misji. Nie chce rozwodzić się nad wzorcami, z których Tomasz Lis czerpie swój „obiektywizm retoryki” ale narzuca mi się porównanie do gości z lat pięćdziesiątych, którzy doskonale wiedzieli, że z bohaterami ich „demaskatorskich” materiałów i bez ich wkładu pracy ubecy i inni „czekiści” byli w stanie zrobić wszystko, że te ich teksty nie miały w zasadzie większego albo i żadnego znaczenia. Mimo to w teksty o „zdrajcach z Londynu” wkładali cale serce, cały talent.

Kiedy więc redaktor naczelny Tomasz Lic zaaprobował na okładkę ów jakże głośny dziś passus o Dudzie „nowym Lepperze, spadkobiercy nieudacznika Lecha Kaczyńskiego”, też w jego decyzji więcej było „serca” w stylu „Trybuny Ludu” z lat 50 – tych XX wieku niż wyrachowania. On chyba tak ma, że skupiał się będzie na Dudzie, Kaczyńskim, Macierewiczu bez względu na to czy tamtym rokować się będzie 50 czy też tylko 5%.

Na zaplanowaną w taki sposób przez jakiś tam sztab  „narrację” kampanii wspierającej Komorowskiego wskazuje ta sama melodia, na która zdecydowali się, każdy na swój sposób fałszować Nałęcz i Lis. Nałęcz niezbornie, w sposób, który jeśli o komuś źle świadczy to przede wszystkim o nim i Lis zupełnie bez trzymanki.

Trudno stwierdzić, czy atak na Lecha Kaczyńskiego, mający bez wątpienia na celu sprowokowanie i zmuszenie do aktywności Jarosława Kaczyńskiego, którego nieobecność tak teraz uwiera jego wrogów, to tylko „impreza towarzysząca” czy jedyny pomysł na kampanię Bronisław Komorowskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz