poniedziałek, 9 lutego 2015

Prompter a sprawa polska



Naprawdę trudno w to uwierzyć ale niekwestionowanym tematem dnia ma dziś szansę stać się odpowiedź na pytanie czy Andrzej Duda korzysta z promptera. Tu takie odesłanie wszystkich, którzy teraz pierwszy raz usłyszeli o tym mającym tak wielki wpływ na nasze życie społeczno -  polityczne urządzeniu do niezawodnej Wiki*

Wracając do wiary czy tam niewiary w to, że coś takiego jak prompter, przy całym jego technicznym skomplikowaniu albo prostocie,  może zdominować polityczna dysputę, zdawać by się mogło, że obecna władza, jej zwolennicy, wyznawcy i sojusznicy mogą z łatwością znaleźć z setkę istotniejszych spraw, którymi mogliby się rozprawić z Andrzejem Dudą. Jak robiła to choćby Beata Michniewicz z III programu publicznego radia, dobijająca się dziś u Dudy jakichś deklaracji w sprawie Ukrainy i Jarubasa. Można uznać, że wredna ta Michniewicz ale jednak na pewnym poziomie.

W jakimś tam stopniu sam sobie Duda winien z tym prompterem. Po pierwsze to sam  Duda pozwolił sobie na,  stosowny czy nie, trzymający klasę czy też jej pozbawiony, żarcik, że w debacie prezydent Komorowski też może sobie, tak jak na swej inauguracji z kartki czytać.

Po drugie ale znacznie ważniejsze dlatego, że ośmielił się tak kontrastować z prezydentem Bronisławem Komorowskim, który nie ukrywał się z tym, że na promptera jeszcze nie jest gotowy i pozostał przy tradycyjnej kartce. Ten technologiczny dystans, jaki w związku z tym zdecydowano się mimo wszystko ujawnić a zarazem obnażyć miał być „mniejszym złem” niż takie proste przyznanie, że można też po prostu z głowy czy z pamięci.

Cała „afera prompterowa” może mieć bardzo różne źródła.  Może być na przykład, i ja właśnie na to stawiam, pochodną uświadomienia sobie przez spokojnych dotąd zwolenników, wyznawców i sojuszników obecnej władzy, że Duda zadał ich kandydatowi bolesny cios na tym polu, na którym czuć się on dotąd mógł hegemonem. Chodzi o wizerunek. Dotąd przewaga wizerunkowa, potwierdzona makabrycznym wręcz odsetkiem badanych, zdawała się  zapewniać obecnej Głowie Państwa całkowity spokój. To ważne, jeśli uświadomimy sobie, że w zasadzie w oczach wyborców Bronisław Komorowski to niemal wyłącznie ów wizerunek. Konia z rzędem temu, kto wyjdzie na ulice i znajdzie przechodnia potrafiącego wymienić jakieś dokonania czy inne powody by popierać Komorowskiego. Skupi się najpewniej na wizerunku i jego elementach.

Zatem jeśli ktoś chciałby spierać się o to, że burza z prompterem i kartką to temat poboczny czy wręcz zastępczy tej kampanii, będzie w wielkim błędzie. To początek zasadniczej bitwy tej kampanii!
Wpływ na wywołanie tego najmniej, jak widać, bezpiecznego dla Komorowskiego tematu mają w dużej mierze komentatorzy niezbyt przychylni Dudzie. To oni, chcąc oczywiście podkreślić merytoryczną miałkość głównego kontrkandydata Komorowskiego i zneutralizować zbyt widoczne zachwyty jego osoba (nawet a może przede wszystkim wśród neutralnych komentatorów), zaczęli się skupiać na tych elementach konwencji, które miały z wydarzenia zrobić przede wszystkim rewię konfetti, brokatu i dmuchanych baloników. I tak krążąc od szczegółu do szczegółu zauważyli żonę i córkę kandydata, po nich zaczepili o rodziców, dalej już były tylko gorzej bo komuś się ta prosta kartka Bronisław Komorowskiego wyrwała jako kontrast dla tych tysięcy wydanych na „amerykański styl”. 

No i jesteśmy gdzie jesteśmy czyli w miejscu, w którym przystojny kandydat z szykowną żoną i córką, ze świetnymi rodzinnymi korzeniami, z doktoratem, potrafiący mówić porywająco musi być jakoś zneutralizowany. I stąd się ten z takim zapałem śledzony prompter właśnie bierze. Może nie do końca szczęśliwie bo (niech mi Lchlip wybaczy moje oczywiste chamstwo) jednak technologicznie w zestawieniu z prompterem wymięta nieco kartka wygląda jak… wyklepany polonez przy porsche ;) 

Oczywiście kampania się dopiero zaczyna i trudno przewidzieć jaki przybierze obrót. Trudno wierzyć jednak, że skupi się na kwestiach bardziej merytorycznych. Zatem być może faktycznie zadecyduje o wyniku to, kto będzie umiał sprzedać się w efektowniejszym opakowaniu. Oczywiście nie da się pominąć tego, że to Bronisław Komorowski ma lepiej rozwinięte kanały dystrybucji.  I to chyba w sumie jego największy o ile nie jedyny atut w konfrontacji z Dudą. Reszta jest po stronie młodszego kandydata. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz