sobota, 7 lutego 2015

Prezydent Bronisław i jacyś goście



Nie wiem czy tylko ja odnoszę wrażenie, że w zbliżających się wyborach prezydenckich wystartuje jeden kandydat. Oczywiście Bronisław czy tam Władysław Komorowski. Czy tam Malanowski. Przepraszam, że żartuję sobie  z zapomnień, przejęzyczeń i drobnych niechlujstw, które jakoś łączą cię z osobą kandydata wszystkich Polaków. Zabawne jest, że on taki oczywisty a nie wiadomo czy Bronisław czy Władysław…  Odnosiłem to wrażenie nawet wówczas, gdy Bronisław Komorowski intensywnie zastanawiał się czy wziąć udział w wyborach czy też nie. Wiadomo, musiało to potrwać. Taka już uroda tego naszego jedynego kandydata.

Tytuł wziął mi się z innego żartu, którym zakończyli jeden ze swych programów panowie Clarkson, May i Hammond, autorzy szalenie popularnej brytyjskiej serii telewizyjnej „Top Gear”. W jednym z odcinków otrzymali oni zadanie wcielenia się w dawnych, XIX – wiecznych podróżników (ich zdaniem niezłych cwaniaków co to wyjeżdżali z domu i „gubili się” na lata gdzieś tam w najbardziej przyjaznych rejonach Afryki) dotarcia do źródeł Nilu. Zorientowani w dziejach odkryć panowie mieli świadomość, że, tak jak niegdyś, do historii przejdzie tylko jeden z nich, ten, którzy w wyścigu wyprzedzi resztę. Odcinek kończy zatrzymany kadr, stylizowany na starą fotografię, podpisany „James May (on był pierwszy), odkrywca prawdziwych źródeł Nilu i jacyś dwaj goście”.

Można tam sobie zwracać uwagę, że Bronisław Komorowski jeszcze wyborów nie wygrał. To oczywiście prawda. Tyle, że za długo już po tym świecie chodzimy by nie wiedzieć, iż nie o prawdę akurat chodzi i nie ona ma teraz znaczenie. 

Chodzi o to, żeby „cała Polska” miała wrażenie, że w tym prezydenckim wyścigu udział bierze Bronisław Komorowski no i jeszcze jacyś goście. Komu o to chodzi nie będę wyliczał bo starczy sobie popatrzeć w ekran, posłuchać z głośników.

Czasem prowokuje to dość zabawne sytuacje. Jak choćby serwis uruchomiony przez portal T. Lisa, który miał za zadanie dzień po dniu relacjonować postępy kandydatów. W przypadku Andrzeja Dudy głównym motywem jest to, że jego wystąpienia „nie przebiły się do mediów” albo że „był on w mediach nieobecny”. Oczywiście nie objaśnia się tam z czego wynika ten brak siły przebicia i te nieobecności. Ale i tak cała para w gwizdek.

Oczywiście bywa i tak, że do stawki „innych gości” dołącza się na własne życzenie jak w przypadku pani Ogórek. Można oczywiście dyskutować czy to dobrze dla nich czy źle, że jest tak tajemnicza i nie chce dać się zbytnio poznać obywatelom. Można dyskutować czy to dobrze dla SLD, że jest Ogórek a nie Kalisz. Ale nieobecność kandydata w tym przypadku to niczyja wina. Poza kandydatką i jej partią.

Strategia medialnego uświadamiania opinii, że kandyduje w zasadzie tylko obecny prezydent może wydawać się dziwna ale jest rzecz jasna całkowicie zrozumiała. Dziwnym zdaje się to wsparcie osoby, która kochają wszyscy i wszyscy na nią chcą głosować. Zrozumiałym jest  robienie z Komorowskiego kandydata bezalternatywnego. To zapobiega oczywistemu odruchowi wyborców czyli chęci poznania alternatywy. 

Zrozumiałe jest to wczorajsze, dziecinne tłumaczenie się Bronisława Komorowskiego z niechęci do debat z rywalami. Tworzenie „nowej, świeckiej tradycji” w tej sprawie to rzecz jasna bareizm, tym mocniejszy że partia, z której poszedł on do Pałacu i za której kasę zrobić zamierza to po raz drugi, niegdyś z „tchórzostwa” rywala unikającego debat zrobiła jeden z motorów swej kampanii. Swoją drogą ciekawe gdzie podziali się co wszyscy obnoszący kiedyś tę strategię po sieci?

By było jasne mój tekst nie jest żadnym, mniej lub bardziej ukrytym wezwaniem by Komorowski nabrał odwagi i stanął w szranki z tymi wszystkimi „jakimiś gośćmi”. Mógłbym rzucić „noblesse oblige” ale akurat Komorowski to jeden z ostatnich, których tym wezwaniem zamierzałbym mobilizować.

Zresztą mam takie przeczucie, że nawet gdyby sensownym argumentom rywali przeciwstawił on, proszę o wybaczenie, wyłącznie „parskanie z kiszki stolcowej” i tak by zostało to przedstawione jako argument za Komorowskim. Że na przykład z niego taki ekstremalny wręcz „swój chłop”. A najgorsze, że „cała Polska” by to kupiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz