Miałem dziś nie pisać ale, zgodnie z tytułem
mego bloga, nie mogłem oprzeć się celności jednej odpowiedzi na twitta zamieszczonego
przez „Bronisław Komorowski”. Piszę celowo niezbyt gramatycznie ale nie tylko
ja zdaję sobie sprawę z tego, że, nawet jeśli Prezydent Komorowski w ogóle wie cóż
to takiego twitter, rąk do umieszczania w nim czegokolwiek na pewno nie
przykłada. Tak więc „Bronisław Komorowski” umieścił komunikat o treści „W
drugiej kadencji, jeśli wygram wybory,
będę budował strategiczny program „Start dla młodych”. Swoją
drogą ciekawe jak czuje się ów anonimowy człowiek, który właściwie na cały
świat wysyła komunikat w pierwszej osobie „wygram wybory” i „będę budował
strategiczny program”. Ciekawe to…
Użytkownik twittera, Jakub Kowalski bardzo celnie
i przy tym niezwykle dowcipnie skomentował zapowiedź „Po dotychczasowych działaniach #PBK
i #PO można się spodziewać, że chodzi o start z Modlina do Heathrow”*
Ale nie o poczuciu humoru czy
poziomie dyskusji przedwyborczej zamierzam pisać. O ile Pan Jakub skupił się na
efektownym ripostowaniu, mi do głowy przyszła refleksja dotycząca… ciężkiej doli
Prezydenta Komorowskiego. Proszę tego stwierdzenia nie odbierać jako kpiny.
Zwykło się przyjmować, że w wyścigu
wyborczym ten, kto włącza się do niego z pozycji sprawującego urząd dysponuje niezaprzeczalnym
handicapem. Można go porównać ze startem kilka minut przed konkurentami.
Jest w tym pewnie sporo prawdy. Kandydat
może punktować konkurentów swym niezaprzeczalnym doświadczeniem i, ewentualnie,
dorobkiem. Ma spory zasób zdjęć, na którym prezentuje się w korzystnych
sytuacjach i w korzystnym towarzystwie. Chodzi mi rzecz jasna o zdjęcia, które
sam kandydat i jego otoczenie udostępnia.
Gdyby na stanowisko Prezydenta obowiązywały
korporacyjne zasady rekrutacji, taki kandydat byłby zapewne bezkonkurencyjny.
Jak można się domyślać, wystarczyłoby kryterium „doświadczenie na podobnym
stanowisku” i konkurencja odpada jeszcze w przedbiegach.
Swoja drogą taki nabór pewnie
spodobałby się obecnej Głowie Państwa. Inaczej niż kampania wyborcza, spokojnie
zmieściłby się w tych postulowanych czy wymarzonych 12 dniach.
Jednak, jak już sygnalizowałem, nie
do końca wygląda to tak różowo. Ot choćby ów program strategiczny „Start dla
młodych”. Prezydent zapowiada, że, jeśli oczywiście wygra (ukłon dla
skromności), to będzie budował. A tu aż się prosi, po 5 latach urzędowania, po
którym przeciętny obywatel ma niemal zerową wiedzę o dokonaniach Prezydenta, o
pytanie „czemu dopiero w drugiej?”
W tej sprawie pytanie powinno być
zadane z kilkoma wykrzyknikami po znaku zapytania. Pan Prezydent sam wywołał
temat, który jest tak ważny jak bolesny. Od lat patrzymy na zaiste rabunkową
gospodarkę naszym największym zasobem czyli młodymi ludźmi. Nie chodzi tylko o
ich osobiste przeżycia, decyzje i wyrzeczenia. Chodzi, stwierdzę to bardzo
górnolotnie, o zachowanie ciągłości bytu państwowego i, być może, narodowego.
Jeśli na dostrzeżenie takiego
problemu Bronisław Komorowski potrzebuje aż dwóch kadencji to, po pierwsze nie
dziwi ten jego dotychczasowy dorobek a po drugie dziwi, ze nikt jeszcze nie
zaproponował, by na jego potrzeby wydłużyć czas zasiadania na urzędzie o jedną,
może dwie kolejne kadencje. Ileż „programów strategicznych” uda się wtedy
zbudować!
Wracając zaś do poważnych rozważań o
trudnej pozycji urzędującego Prezydenta w zasadzie dziwi ten brak oczywistego
(mogłoby się wydawać) pytania „czemu dopiero teraz?”
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że
czasem nawet nie warto pytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz