Trudno o inną pobieżną i zarazem
dosadną ocenę II tury wyborów. Oczywiście nie da się teraz powiedzieć czy stało
się to, co stać się bez względu na wszystko musiało czy też to wynik wyborczego
wrzenia z ostatnich tygodni. Wrzenia przede wszystkim medialnego ale też, jak
widać, społecznego.
Na to wrzenie wskazuje spora
frekwencja tam, gdzie wynik II tury miał być „sprawą życia lub śmierci” czyli w
największych miastach. Choć PO tryumfuje, poza Poznaniem jej sukces ma mocno
gorzki smak. Dotychczasowi „pewniacy”, uzyskujący wcześniej już w I turach „wyniki
marzeń” teraz musieli potwierdzać swą pozycję i to w większości, co cztery lata temu zdawało się oczywistą
fantastyką, w starciu z kontrkandydatami z PiS. To był wizerunkowy sukces PiS,
odniesiony w I turze. Dający jakieś (w mojej ocenie raczej iluzoryczne)
nadzieje na sukces ale tylko pod warunkiem wielkiej koncentracji i spójnej
kampanii.
Oczywiście ten nieco gorzki smak
zwycięstwa PO jest jednak zdecydowanie smakiem zwycięstwa. Zastanawiam się czy
taki Dutkiewicz nie pożałował mariażu, który kosztował go najgorszy wynik i
sporo nerwów. Ale który, co bardzo prawdopodobne, ostatecznie go uratował.
PiS, można oczywiście spierać się czy
z przyczyn obiektywnych czy też na własne życzenie, poniósł klęskę. Utraty
Radomia i Elbląga nie da się inaczej nazwać.
Szczególnie bolesna jest przegrana w tym pierwszym mieście, bo
poniesiona w bezpośrednim starciu z kandydatem PO przez wieloletniego
prezydenta z PiS.
Nie będę rozwodził się nad
skutecznością nieco dwubiegunowej narracji, która zdominowała kampanię głównej
partii opozycyjnej przed II turą. Powiem, że zbyt spójna ona nie była. Na jej
temat powstaną teraz liczne teksty analityczne. No, może raczej liczne teksty.
II tura wyborów jakąś diagnozę
sytuacji politycznej i społecznej oczywiście daje. W tym sensie, że pozwala wyciągnąć
zainteresowanym stosowne wnioski na przyszłość. Co ciekawe z uzyskanych wyników
mogą cieszyć się i Hanna Gronkiewicz-Waltz, i Paweł Adamowicz i (w najmniejszym
stopniu) Rafał Dutkiewicz. Ale już ci, którzy za nimi stoją powodów do
zadowolenia maja jakby mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz