Platforma postawiła posłom wysokie
standardy i może mieć z tego powodu kłopoty. Oczywiście owe standardy Platforma
stawiała posłom PiS. Pewnie w głowie tych, którzy tak chętnie w związku ze „sprawą
madrycką” to robili ani przez chwilę nie postało, że trzeba będzie zadość czynić
tym standardom na władnym podwórku. Taka sytuacja…
Przeczuwam, że linią obrony PO, jej
wyznawców i zwolenników będzie domaganie się czasu na wyjaśnienia a może i
wyników jakiegoś urzędowego postępowania.
Ale to by nie było zgodne ze
standardami, które obowiązywały trzech ślimaków (wtedy jeszcze) z PiS. Jak
wiadomo złodziejami czy choć kombinatorami nazwano ich już stokroć razy choć
jak dotąd żadna instytucja oficjalnie nie stwierdziła, że dopuścili się oni
jakiegokolwiek złamania przepisów czy obowiązujących zasad.
Zatem czekać aż prokuratura czy nawet
niezawisły sąd uzna, że kolejna odsłona „pana samochodzika” z panami Sikorskim,
Arłukowiczem czy Naumannem to był albo nie był kant byłoby zbytkiem łaski dla
panów, których obowiązują chyba te same wysokie standardy co Hofmana i resztę „zuchów
z madryckich przestworzy”. I jawną dyskryminacją tych ostatnich. Wszak zasady
są dla wszystkich.
Zatem można mówić, że Sikorski i
pozostali z PO zakombinowali. I to na takie tysiące, jakich Hofman zakombinować
nie zdołał. Ci, co no byłych pisowcach mówili „złodzieje” powinni, o ile są
uczciwi, złodziejami nazwać obecnego Marszałka Sejmu, pana ministra i jego
zastępcę. Nie mówiąc już o Nowaku, który chyba na szczęście odszedł w
polityczny niebyt.
Los zgotował PO i jej wyznawcom
fatalna niespodziankę. Oczywiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że poradzą
sobie oni t tym śpiewająco. Wyśpiewają nam peany na temat naszego zapracowanego
„Leonida Teligi” służbowych wyjazdów, realizowanych chyba w 25, 26 a może nawet
w 28 godzinie parlamentarnej i ministerialnej szychty. Znajdą miliony „racjonalnych
wytłumaczeń” tych, a jakże, ze wszech miar uzasadnionych tysięcy, zwracanych
jak najsłuszniej do ministerialnych prywatnych kieszeni za mitręgę w prywatnych
autach.
Moje przekonanie o tym, że nasz „Charles
Lindbergh” poselskich delegacji nie ucierpi na skutek „wysokich standardów”,
tak chętnie używanych przez jego partyjne koleżeństwo wobec konkurencji.
W mediach, które wiedzą o sprawie co
najmniej od wczoraj, jakoś tak dość cicho. Nikogo nie poraża kwota, wypłacana „Krzysztofowi
Kolumbowi” sejmowych wyjazdów. Rzec można, że widać należy mu się. Gdzieś tam
skromnie poupychano relacje o sprawie, sprowadzające się głownie do cytowanie
oburzonych politycznych konkurentów.
Sprawa Sikorskiego, pojawiająca się
po sprawie Hofmana to oczywiście znakomity probierz uczciwości naszych mediów.
Mam przekonanie, że znają się tacy, którzy co do minuty potrafią wyliczyć
TVN-owi ile minut chłostał „madryckich budrysów z PiS-u” a ile poświęci
serialowi „Pan Samochodzik i sejmowa kasa”.
A ja czekam na moment, w którym
Sikorski, Naumann i Arłukowicz stracą posady i partyjne legitymacje. W końcu
standardy obowiązują wszystkich a Ewa Kopacz nie może być gorsza od
Kaczyńskiego. No bo jakże to tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz