O tym, że zbliżają się święta Bożego
Narodzenia przypomina nam dobiegający nagle zewsząd, już po 2 listopada
rytmiczny dźwięk świątecznego przeboju „Dżingol Bels” oraz poupychani na
wystawach grubi mistrzowie marketingu z brodami i w czerwonych kubraczkach,
udający świętych. O tym, że zbliża się kolejna rocznica wprowadzenia 13 grudnia
1991 r. stanu wojennego nieodmiennie przypomina nam pan Piotr Piętak. Temu dość
aktywnemu, piszącemu czasem bardziej a czasem mniej sensownie blogerowi w okolicach wspomnianej daty włącza się chyba
jakiś specjalny trybik, który nieodmiennie prowadzi do powstawania strumienia myśli
w rodzaju następującej: „Nigdzie nie napisałem, że J. Kaczyński podpisał
lojalkę ja nie wiem co podpisał, może coś gorszego?”*
Oczywiście kusi skomentowanie tej
urodzonej z obsesji pana Piętaka, niegodziwej uwagi jakże adekwatnym
stwierdzeniem „Nie wiem co bierze pan Piętak, może coś gorszego?”. Ale byłoby
to zbyt proste. A nawet prostackie.
Nie miałem jakoś ochoty włączać się w
dyskusję o tym, jak Jarosław Kaczyński „zawłaszcza” 13 grudnia. Jak wiadomo
Jarosław Kaczyński ma na każdą okazję cały zasób niegodziwych zachowań włącznie
ze sławnym „nienawistnym milczeniem”. Ale pan Piętak niejako mnie sprowokował.
Ja oczywiście wiem, że gdyby Kaczyński któregoś kolejnego 13 grudnia nie
zamierzał nic rozbić, dla Piętaka i dla wszystkich, których dziś tak uwiera
„zawłaszczanie” tego dnia byłaby to okazja do oskarżeń, że Kaczyński stara się
13 grudnia „przemilczeć”. I towarzyszyłoby temu znaczące mrugnięcie okiem „wiadomo
czemu”. Taka już uroda tych, którzy dzień zaczynają od plunięcia na
Kaczyńskiego z kończą… plunięciem na Kaczyńskiego.
Tyle o Piętaku i jego obsesji,
dziwnie ujawnionej po latach. Po latach
zasiadania między innymi w rządzie tegoż Kaczyńskiego, który wszak podpisał
„może coś gorszego”. Dalej będzie o 13 grudnia i „zawłaszczaniu” jako takim.
O „zawłaszczaniu” 13 grudnia głośno
jest w zasadzie tylko wtedy, gdy w Warszawie ma się odbyć marsz firmowany przez
PiS i Kaczyńskiego. Tak poza tym zbyt wielu chętnych do manifestowania więzi z
tą rocznica jakoś tak specjalnie nie widać. Może oni nawet i są ale skutecznie
się ukrywają.
Nie ma chyba, a w zasadzie nie byłoby
problemu z tym, by każdego 13 grudnia pomieścić związane z tą rocznicą
uroczystości i inne marsze. Gdyby się w większej lub mniejszej liczbie
pojawiły. Tyle, że tłoku nie ma. Rzec można, że 13 grudnia, jako rocznica, leży
w zasadzie odłogiem i gdyby się nad nią nie pochylił Kaczyński, pies z kulawą
nogą by jej nie zauważył.
Jak bardzo cenimy pamięć o tamtych
czasach i związanych z nią ludziach najlepiej ilustruje sprawa odejścia i
pogrzebu Kazimierza Świtonia. Nikt z oburzonych Kaczyńskim jakoś nie zauważył a
już na pewno się nie oburzał, że w dniu śmierci człowieka, który mocno zasłużył
się w walce o wolność, pamięć usiłował nam zawłaszczyć dość przeciętny aktor. Dla
Świtonia serca za bardzo nie miał celebrujący swego czasu „człowieka honoru”
nasz „Głowa państwa”.
Dość znaczące w sprawie
„zawłaszczania” pamięci było i to, że w czasie, gdy Prezydentem RP był Lech
Kaczyński, tak mocno sypnęło orderami odznaczeniami przyznanymi ludziom
„Solidarności” i tym, którzy zasłużyli się w walce z komuną. Wcześniej nie było
komu tego zrobić.
Nawet to, że część odznaczonych (w
tym i pan Piętak) odesłała przyznane wcześniej przez Prezydenta odznaczenia
świadczy na korzyść Lecha Kaczyńskiego. Bo trudno mu przecież zarzucić, że
postanowił honorować tylko „swoich”.
Super byłoby więc, gdyby ci, którym
„zawłaszczanie” przez Kaczyńskiego 13 grudnia tak przeszkadza, spotkali się swoim
tłumnym marszem w ten być może mroźny, zimowy dzień z czołem „zawłaszczającego”
pochodu. To oczywiście się ni zdarzy. Wszystkie „psy ogrodnika” zostaną w swych
wygodnych „budach” poszczekując tylko do przystawianych chętnie
zaprzyjaźnionych mikrofonów. Z towarzyszeniem najbardziej uprawnionego do
wskazywania kto może a kto nie ma prawa do tej rocznicy Tomasza Nałęcza. A
relację po wszystkim i o wszystkim napisze najpewniej najbardziej zasłużone,
bezkompromisowe podziemne pisemko tamtych czasów - „Polityka”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz