Dzisiejsza wizyta Donalda Tuska u
Ojca Świętego to znakomity, moim zdaniem oczywiście, prognostyk dla tych, którzy oczekują, że w najbliższą niedziele
nastąpi długo oczekiwane odwrócenie trendu. Przyszło mi to do głowy, gdy czytałem
komentarze, dotyczące wizyty Premiera u głowy zachodniego chrześcijaństwa.
Głosy są podzielone. I nie w kwestii celowości
a raczej szczerości intencji. Przypomniałem sobie dzięki temu, że już kiedyś
Donald Tusk spróbował zaangażować Boga do swej kampanii wyborczej. Przypomniałem
też sobie, że równie bolesnych batów jak wówczas nie dostał zapewne nigdy w
swej politycznej karierze. Nawet wtedy, gdy na jakiś czas musiał stać się opozycją
pozaparlamentarną. To też nie było oczywiście komfortowe ale jednak jakoś tam
spodziewane. Kiedy postanowił zaprząc do pomocy Boga, wszystko wyglądało
inaczej. Słowem miało być tak pięknie. Nie było. Może i teraz nie będzie.
Wiem, że w tym, co napisałem, jest wiele
zgryźliwości. Ale widzę to tak, że obśmiewane
tak chętnie ostatnio przebieranie Prezesa w sweterek jest niczym wobec równoległego
ubierania Tuska w komeżkę. To jest
dopiero mistrzostwo w „ocieplaniu oblicza”!
Chciałem napisać, że jeśli
prześledzić historię wypowiedzi Tuska w sprawach, które wszystkimi drogami
wiodą do Rzymu, można dojść do wniosku, że ma on ze swą religijnością problem.
Tyle, że to absolutnie nie jest prawda. On takiego problemu nie ma. Tak, jak
nie ma żadnego innego problemu natury światopoglądowej.
Można zaryzykować twierdzenie, że
Tusk godzi się z Bogiem, i z jego sługami, gdy ma nóż na gardle. A w zasadzie
nie godzi się tylko próbuje robić „dil” Kiedy ostrze przestaje uwierać, zgoda
jakby staje się mniej aktualna.
I tę odświeżaną ponownie niestałość
uczuć widzę nie tylko ja czy ci, którzy nie uwierzyliby Tuskowi, nawet gdyby
zaczął boso chodzić po wezbranych falach Wisły. Poszukując stosownych cytatów
czy wypowiedzi, znalazłem ciekawy tekst Michała Gąsiora, publicysty lisiego „Na
temat”. Tekst >>Od „nie
będę klękał przed księdzem” po wizytę u papieża Franciszka – wyborczy
katolicyzm Donalda Tuska<< zakończył on dość a raczej bardzo
prawdopodobną wróżbą. „Teraz znów mamy
wybory, a "jak trwoga, do to Boga". W kilku ostatnich wystąpieniach,
m.in. przy okazji kanonizacji Jana Pawła II, Tusk podkreślał zasługi papieża
Polaka. Teraz pokazał się w Watykanie. Jednego można być pewnym – po wyborczej
niedzieli także ta twarz premiera stanie się nieaktualna.”*
Osobiście mam nadzieję, że po
wyborczej niedzieli nieaktualnych stanie się kilka innych spraw i rzeczy. Ale,
co by nie mówić, i tak wszystko w rękach Boga. Tak, panie Tusk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz