Teoretycznie jest to absolutnie
niemożliwe. Korwin-Mikke uosabia chyba wszystko to, czego salon nie tyko nie
lubi ale chyba wręcz nienawidzi. Zatem odpowiedź na tytułowe pytanie zdaje się
przesądzona.
Zauważyłem jednak ciekawy tekst,
który może oznaczać, że są jakieś kwestie, jakieś powody, dla których nie można
wykluczyć, że pojawienie się Korwina i jego Nowej Prawicy jako siły, która zdoła
zejść z politycznej kanapy, może sprawić tytułowemu „salonowi” jeśli nie radość
to przynajmniej satysfakcję.
Opiniotwórcza postać „salonu”, Monika
Olejnik opublikowała w „Wyborczej” tekst „Don Korwin-Mikke z Nowej Prawicy”.*
Oczywiście skrupulatnie wylicza w nim
co grubsze przewiny Korwina. Pierwsze wrażenie może być takie, że głównym celem
Olejnik jest chłostanie naszego „pierwszego ko-libra Rzeczpospolitej i
nawoływanie tych, którzy za nim stoją, do opamiętania. Ale trudno uciec od poczucia, że najważniejsza
w tym tekście jest satysfakcja autorki, że oto na prawicy pojawia się człowiek,
dysponujący siłą, pozwalającą na polityczne zaistnienie, który, jak napisała
Olejnik, „rozprawia się z mitem Lecha Kaczyńskiego”. W dodatku zmuszając do
milczenia prawicową redakcję „Do Rzeczy” i jej Naczelnego Lisickiego. No może
taka jest intencja nie samej Olejnik ale bez wątpienia redakcji „Wyborczej”,
która na swej stronie internetowej odnośnik do tekstu Olejnik zatytułowała „„Korwin
wkracza na prawicowe salony i rozprawia się z mitem Lecha Kaczyńskiego”.
To, że w ten sposób ludziom „salonu”,
przynajmniej tym z „salonu” ulokowanego blisko Czerskiej, satysfakcję może
sprawić nawet ktoś o poglądach Korwina pokazuje co dla nich jest największym
grzechem. Oczywiście jest nim „mit Lecha Kaczyńskiego”. Gdzie tam do niego
fobiom i herezjom Mikkego?
Oczywiście ta satysfakcja może łatwo
zamienić się w uczucia całkiem odmienne. Trudno przewidzieć przyszłość, ale nie
byłbym tak pewien jak chyba pewni są demiurgowie z Czerskiej, że Korwin to
efemeryda, która przemknie przez naszą scenę by zniknąć szybko, jak się pojawił.
Myślę, że ewentualny sukces wyborczy, którym teraz byłoby przekroczenie
wyborczego progu i ulokowanie choćby drobnej reprezentacji w jakimś gremium,
może być kołem napędowym kolejnych sukcesów. Pewien natomiast jestem, że już
rozpędzony Korwin będzie trudny do sterowania przez kogokolwiek. A już na pewno
nie da się sterować z Czerskiej.
Tak więc uciecha z faktu, że Korwin „wkracza”
i „rozprawia się” może być ostatnia z uciech, jakich „salonowi” zapewni Korwin
i jego Nowa Prawica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz