Obejrzałem dziś, skoro świt, powtórkę
wczorajszego starcia pani Moniki Olejnik z panem Sienkiewiczem, Ministrem Spraw
Wewnętrznych. Była to rozmowa bulwersująca z dwóch powodów. A może i z trzech
ale tylko pod warunkiem że jeszcze kogokolwiek bulwersuje to, że PO i
środowiska „okołoplatformiane” (a doi nich zalicza się pan Minister nie będąc
członkiem wspomnianej partii) nie widzą nic zdrożnego w tym, że sobie tu i tam
politycy PO kupują stanowiska „baronów” za Polską Miedź. Mnie nie bulwersuje.
Od czasu Mira, Grzecha, Zbycha i Rycha uważam to wręcz za element etosu tej
partii. Wróćmy więc do tego, co mnie zbulwersowało.
Zaczęło się od sprawy Wiplera. W tej
kwestii tak zwana narracja pana Ministra sprowadzała się do tego, że wszystko
przez Wiplera bo… nie pokazał w stosownym czasie poselskiej legitymacji. Jakby
pokazał, nic by się, Polacy, nie stało. A policjanci przecież nie znają na
pamięć wszystkich posłów! Jako obywatel, którego „spraw wewnętrznych” strzeże
ów pan Sienkiewicz, pojąłem, że aby nie dostać po ryju od policjantów, trzeba
mieć poselską legitymację. Albo być znanym przez policjantów. Inaczej sam sobie
byłbym winien. Dziękuję panu Ministrowi od moich spraw wewnętrznych za
szczerość.
Sprawa Wiplera, jak nas, obywateli
zapewniali ci, co rzecz mieli wyjaśnić, prosta i oczywista, powoli zaczyna się
wikłać. I trudno na to wikłanie patrzeć inaczej niż przez pryzmat bądź to
nieudolności prokuratury i policji bądź też ich nie do końca pełną szczerość.
Jak wiadomo było dotąd, Wipler rzucił się na siły porządkowe, skopał je, opluł,
zwyzywał a wówczas one, po oddaniu 1356 strzałów ostrzegawczych obezwładniły
posła. I wszystko jest na filmie.
Pozostaje tylko zapytać na co, mając
ten film i te, ponoć „nie pozostawiające wątpliwości” zeznania świadków, czeka
prokurator, pozwalając by się nam polityka psuła ponad wszelką miarę? Choć
zdaje się, że bardziej jej zepsuć już się nie da. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to jakaś nie
do końca zdrowa satysfakcja, którą odczują funkcjonariusze i prokurator jak już
po sto szóstym zapewnieniu Wiplera, że jest niewinny, wreszcie puszczą filmik
chichocąc przy tym na samą myśl o winie pana Przemysława. Tyle, że ze
sprawiedliwością i porządkiem nie będzie to miało nic wspólnego.
Drugi powód mego zbulwersowania to
już absolutne kuriozum. Jak już pan Minister przestał zachwalać moc poselskiej
legitymacji i tłumaczyć pamięć funkcjonariuszy ograniczoną tylko do niektórych posłów,
gospodyni programu, pani Olejnik przeszła do tematu zbliżającego się Marszu
Niepodległości. Zapytała Ministra co sądzi on o stawianych rządowi zarzutach
dotyczących zamiaru wyprowadzenia w tym dniu na ulice wojska. Na to, nie
zmyślam wcale, pan minister z uśmiechem sięgnął za pazuchę i wyjął kartkę. Z niej
zaś odczytał, że za rządów PiS wojsko wyprowadzano na ulicę pięć razy w tym dwa
razy za Marcinkiewicza a cztery za Kaczyńskiego. Nie, nie pomyliłem się w
rachowaniu. Pan Sienkiewicz dopiero za trzecim razem, jak już dwa razy
powtórzył, że dwa za Marcinkiewicza a cztery za Kaczyńskiego czyli razem pięć,
załapał, że to jemu się rachunki nie zgadzają i ujął Kaczorowi jedno „wyprowadzenie
wojska”. Ale nie te kłopoty z matematyką na poziomie sześciolatków pani Szumilas
były powodem do bulwersowania się ani też to, że pan Minister potrzebuje
kartki, by wyartykułować informację, będącą jednym zdaniem złożonym. Choć w
sumie o kartkę właśnie chodzi. I o inteligencję pana Ministra. Zbulwersowało
mnie, że pani Olejnik zadaje gościowi zaskakujące pytanie a on, niczym sławny
magik Dynamo, odpowiedź wyciąga zza pazuchy już napisaną. Jak jaki jasnowidz! I
to mnie osłabiło, że nie pomyślał ów Minister od moich spraw wewnętrznych, że
jak zrobi taką sztuczkę magiczną, ktoś, na przykład taki rosemann, mógłby pomyśleć,
że sobie pan Sienkiewicz z panią Olejnik ustawkę przed kamerą robią. Ja
oczywiście wiem, że robią ale czy muszą koniecznie odzierać mnie ze złudzeń, że
minister polskiego rządu jest w stanie zapamiętać i przekazać z głowy
stosunkowo prostą informację? I to minister, co ma pod sobą resort, jakby nie
było, siłowy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz