Korzystając
z faktu, że wielki sukces Polski na szczycie klimatycznym jeszcze nie
przesłonił tematu nr 1 ostatnich dni, pozwolę sobie jeszcze raz (ostatni mam
nadzieję) wrócić do niego. Donald Tusk, po nieproporcjonalnie długim w stosunku
do oczekiwań milczeniu zabrał głos w sprawie ostatniego zamieszania z
Radosławem Sikorskim.
-
Radosław Sikorski w trakcie swojej drugiej konferencji prasowej powiedział
właściwie wszystko, co należało powiedzieć po tym niefortunnym wywiadzie.
Zamknął sprawę mówiąc, że zawiodła go pamięć* -
stwierdził były Premier i chyba uznał, że faktycznie sprawa jest zamknięta.
Niestety,
jest pewien problem. Ja rozumiem, że można popełnić pomyłkę co do tego, czy
spotkał się Tusk w cztery oczy z Putinem 8 lutego 2014 r. czy dopiero na
sopockim molo. Tu zgoda, że „zawodna pamięć” może być wytłumaczeniem. Problem pojawia
się jednak w związku z treścią rozmowy, przywoływaną przez Sikorskiego. Tu już ten
mechanizm nie działa.
Działa
natomiast inny. A w zasadzie mogą w grę wchodzić dwa alternatywne. Pierwszy taki,
że rozmowa w cztery oczy miała miejsce tylko kiedy indziej, co i tak zmusza do
stawiania pytań o jej następstwa lub ich brak, lub jej nie było nigdy. A wtedy
mamy do czynienia ze zwykłą konfabulacją Radosława Sikorskiego.
I
tu jest problem. Którego, jak chce Tusk, Kopacz i inni, niby nie ma skoro pan
Radek „się pomylił”.
Problem
sprowadza się bowiem przy takim postawieniu sprawy do Radka Sikorskiego jako
osoby odpowiedzialnej za słowa a także do wiarygodności jego działań i ich efektów.
Myślę, ze te ostatnie znamy głownie dzięki wypowiedziom pana Sikorskiego. Jeśli
w tych wypowiedziach mamy do czynienia z precyzją równą tej, która wmawia się
teraz nam w sprawie słów Sikorskiego odnośnie rozmowy Putin-Tusk.
Coś
z osiągnięciami naszej dyplomacji pod wodzą Sikorskiego faktycznie może być na
rzeczy, jeśli przypomnieć sobie przypisanie sobie przez Sikorskiego cudzego
pomysłu w sprawie konfliktu w Syrii.
Ja
oczywiście rozumiem, że gwałtowne próby bronienia sytuacji nie do obrony nie
wynikają wcale z chęci pomniejszenia wagi wpadki Sikorskiego. Chodzi, jak myślę
głównie o to, by teraz, gdy za pasem pierwsze z serii wyborów, przestano mówić
źle na temat czegokolwiek i kogokolwiek związanego z PO. Poza tym chodzi o to,
że ktoś Sikorskiego zrobił odpowiedzialnym za nasze sprawy zagraniczne i z tą
odpowiedzialnością pozostawił przez lata. Z widocznym skutkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz