niedziela, 14 kwietnia 2013

Wojsko musi ćwiczyć!



Oburzanie się na gen. Stanisława Kozieja, komentującego rosyjskie ćwiczenie jądrowego ataku na Warszawę słowami, „jeśli ktoś ma wojsko, to to wojsko musi ćwiczyć”* uważam za zdecydowanie przesadzone z dwóch powodów.
Pierwszy jest taki, że Koziej ma rację. Tak w ogóle ma, bo trudno zaprzeczyć, że wojsko musi ćwiczyć. Ma ją również w tej konkretnej sytuacji, bo jeśli ma w nas ktoś strzelać rakietami z ładunkiem jądrowym, niech będzie do tego jakoś fachowo przygotowany. Nie wiem jak to jest z krytykami Kozieja, ale mnie przeraża wizja głowic atomowych w rękach nieszkolonych wojaków. Takich, co miast w Mińsk Mazowiecki strzelą w Mazowiecką Ostrów. Niebronioną, odmiennie niż ów Mińsk (tak załóżmy…), przez naszą „obronę przeciwrakietową”, złożoną z kaprala z granatnikiem na „Rosomaku” i sierżanta z lornetą (ale bez meduzy) na orlim gnieździe (to z Rolexa, którego tekst mocno polecam)**
Tu, tak przy okazji warto zauważyć, że te ruskie manewry mocno przypasowały i Koziejowi i jego szefowi, z tą ich „tarczą”, co do której od razu zgłaszano wątpliwość sprowadzającą się do pytania „kto by miał w nas strzelać rakietami?” No to już wiemy. Aż się ciśnie na usta pytanie czy nie ma „Wielki Brat” ze wschodu w tym przedsięwzięciu jakiegoś „pakietu kontrolnego”? Oczywiście nic nie insynuuje ani nawet nie suponuję. Zwracam tylko uwagę na ten korzystny zbieg okoliczności. Dla kogo korzystny też nie będę wskazywał bo to „temat – rzeka”.***
A wracając do wojaków, którzy ćwiczą, warto zauważyć i to, że w naszym interesie jest by tam na wschodzie do upadłego, tak byśmy to zdążyli dobrze sobie obejrzeć, ćwiczyli jak nas napadną. Lepiej tak, niż jakby atakowali jakąś „Nibylandię” dokładając do pakietu militarnych zagadek dla naszych wywiadowców i tę, w kogo koniec końców tak fachowo przywalą. Tu mamy przynajmniej jasność.
Tu mi się przy okazji taka dygresja nasuwa, tycząca się jak najbardziej tego, co wojsko musi czy tam powinno ćwiczyć. Kiedy zmienił się nam ustrój, a istotnym elementem tej zmiany było wprowadzenie „cywilnej kontroli nad armią”, moją irytację wzbudzały kolejne medialne relacje z ćwiczeń naszej wreszcie demokratycznej, choć już nie ludowej armii. Wszystkie manewry sprowadzały się do ćwiczenia „udziału w operacjach pokojowych”. Miałem wtedy wrażenie, że chodzi raczej o jakieś formacje zakonu szpitalników a nie o nasze zbrojne ramie. A tak przy okazji trudno nie zauważyć, że ograniczanie liczebności naszych wojsk faktycznie prowadzi nieuchronnie ku temu, że będą one w stanie prowadzić działania wyłącznie pokojowe.  Chodzi o zasięg…

Drugi powód by nie przejmować się słowami Kozieja wynika z wcześniejszych, jakże licznych wypowiedzi urzędników z tej samej kancelarii. Dowodzących niezbicie, że przejmowanie się nimi jest zwykłą stratą czasu. Po prostu…

*** Tekst Rolexa wskazuje wystarczająco wiele argumentów, pozwalających sądzić, że ów „program” będzie jedną wielką „dziurą w ziemi”, w której znikną bezpowrotnie ogromne środki, mogące być sensownie wydanymi na modernizację naszej armii. Kto się z tego będzie cieszył proszę odpowiedzieć sobie samemu.

1 komentarz:

  1. Cześć Adam!
    Czytałem Rolexa i musiałem odłożyć kawę,a lubię
    tylko gorąca...
    Czytam tez Ciebie u Czarka i oczywista oczywiestość,że czytam Hiu Granta...
    Teraz nie wiem,kto jest Mr.Hyde,a kim jest Mr.Jekill :-)
    Komorowski ogłaszając "tarczę",zbiera kasę na WSI i GRU.
    Wieża komunistów Gadowskiego---i wszystko jasne.

    OdpowiedzUsuń