Sposób,
w jaki środowisko „Gazety Wyborczej” reaguje na decyzję o emisji filmu Anity
Gargas jest najlepszym dowodem na to, jaka jest rzeczywista waga tego obrazu.
Oczywiście nie chodzi o żadną walkę o prawdę bo w ustach ekipy, która do dziś
nie raczyła się rozliczyć z „czterech podejść”, sławetnego „jak nie wyląduję to
mnie zabije”, z „Błasika w kabinie” trzymanego tam do końca i niemal siłą i wreszcie
„kłótni Protasiuka z Błasikiem na Okęciu” słowo „prawda” zawsze będzie budzącym
sprzeciw dysonansem.
Kiedy
czytam z jakim zapal em Agnieszka Kublik propaguje skrajnie idiotyczną tezę,
wedle której „kłamliwy” film Gargas przynosi „potwierdzenie
faktów opisanych przez jego komisję” (komisję Millera), jest mi jej po ludzku
żal. Przestaję od niej wymagać jakiejkolwiek logiki w jej wynurzeniach bo jest
ona niejako ofiarą mizerii tych, na dokonaniach których musi w swej walce
bazować. Swego czasu odniosłem się do jej wynurzeń na temat lecącego „kołami do
dołu” samolotu, który w tym czasie „był pochylony o 90 stopni” i myślę, że nie
warto się rozwodzić nad szczegółami argumentacji czy to wspomnianej autorki.
Kto chce, powinien sam zmierzyć się z fiksacją Kublik, powtarzającą te swoje
„pochylony o 90 stopni, więc podwozie było doskonale widziane z drogi”* Ona z
tym osobliwym przypadkiem „logiki” i „geometrii Smoleńskiej” pozostanie już
pewnie na zawsze.
Ciekawsza jest taka
generalna uwaga, którą można adresować do całej redakcji z Czerskiej jak też
indywidualnie do Kublik czy też do wspierającego ja mocno ostatnio
Maziarskiego**. Uwagę, która pewnie i tak odbije się od przeradzającej się w
agresję (proszę przeczytać linkowany wywiad Kublik z Braunem) niemocy wobec
społecznego odbioru smoleńskiej tragedii. Jeśli Kublik… Choć ją może zostawmy.
Jeśli nie widzi ona sprzeczności w traktowanej przez nią niczym fragment biblii
uwadze Laska, że kłamstwa filmu potwierdzają wersję komisji, a wersja ta jest
samą prawdą, znaczy, że szkoda od niej wymagać czegokolwiek ponad te jej
przejawy desperacji. Ale reszta, z Maziarskim na czele powinna być przecież
zadowolona z faktu, że ogłupiani dotąd… Swoją drogą ciekawe kto ogłupiał tych
Polaków jeśli mieli oni dotąd do czynienia niemal wyłącznie z wersją oficjalną
oraz z wynurzeniami redakcji z Czerskiej i Wiertniczej? Tak więc powinni się na
Czerskiej cieszyć, że Polacy będą mieli okazję zetknąć się wreszcie z filmem
Gargas i go wyśmiać.
O ile wyśmieją.
I chyba właśnie w
tym problem Kublik et consortes. W tym, że o ile oni nie potrafili wbić do
głowy Polakom tego, co wcześniej lansowali a ja przy początku przypomniałem, z
filmem Gargas i jego tezami może być całkiem inaczej.
I stąd ten strach.
Stąd ta nerwowość Kublik plotącej o tych 90 stopniach, stąd ta frywolność
Maziarskiego, który najchętniej pozbawiłby Polskę prądu, cofając ją do
Średniowiecza. Byle tylko nie poszły w eter konkluzje „Anatomii upadku”.
Aż się chce
Maziarskiego miarkować w tym jego totalniactwie zwracając uwagę, ze mamy wiek
XXI i cały arsenał lżejszych środków. Znanych przecież od dość dawna. Jakby pan
Maziarski dobrze poszukał, pewnie w jakiej piwnicy czy garażu znalazłby jakiś
sprawny zestaw, którym kiedyś, bez żadnego tam wyłączania prądu, ograniczano
Polakom dostęp do „kłamstw monachijskich”. Niech pan poszuka, panie Maziarski a
nie od razu jak jaka „małpa z brzytwa”, niepomna ciągłego progresu.
A swoją drogą jeśli
spory zestaw „kłamstw smoleńskich” wytrzymały szpalty rodzimej gazety państwa
Kublik i Maziarskiego to chyba i telewizja publiczna wytrzyma treści, od
których pani Kublik odruchowo obraca się o 90 stopni, podwoziem do dołu a
Maziarskiemu wyłącza się prąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz