niedziela, 24 marca 2013

Z frontu walki o świetlaną przyszłość



To mógłby być niezły powód do kolejnych kpin z naszej „nowej lewicy” i jej wodza. Mam na myśli sugestie… Nie, nie pomysł! Za twierdzenie, że mają taki pomysł, pajacyki będą ciągać po sądach. Chodzi o sugestie, że utrzymanie granicy wieku partnera, poniżej której seks byłby penalizowany, na obecnym poziomie nie nadąża za „zmieniającym się światem”. Tę sugestię wyrzucił z siebie Janusz Palikot w rozmowie z Monika Olejnik a pytany, czy pozwoliłby swojej 13-letniej (bo tyle sugerował jako granicę bardziej „nadążającą” ów „polityk”) córce na kontakty intymne z kimś starszym, stwierdził, że to ona zdecyduje.*
Bardzo szybko partia uświadomiła sobie, że szef po raz kolejny swym nieprzemyślanym gadaniem uzbroił kolejną bombę, która może zasypać zdychający „Ruch” taką ilością odłamków, że trudno będzie truchło zlokalizować. Czym prędzej więc zaprzeczono by w ogóle rozważano taką koncepcję, uznając widać, że lepiej by szef (nie pierwszy w końcu raz) wyszedł na idiotę niż by cały „Ruch” wyszedł na bandę pedofilów.
Słowa jednak poszły w świat więc trzeba było jakoś wyjaśnić, czemu akurat takie. Rozsądniejsza twarz „Ruchu”, pan Rozenek wytłumaczył więc, że zabierając publicznie głos w sprawie, Janusz Palikot „nie wiedział jaki jest wiek przyzwolenia”.** Sugerując niejako, że najpewniej uważał, iż jest to 12 a może i mniej lat i chciał podnieść do 13. Oczywiście kpię bo Palikotowi zdawało się, że 18…
I tu przestało mi się chcieć śmiać. Choć cały „Ruch” razem z Palikotem i Rozenkiem na nic innego poza śmiechem nie zasługuje. Przestało mi się chcieć śmiać, bo po raz kolejny przekonałem się, na czym polegać będzie „podążanie za światem” w wykonaniu wszelkich możliwych lewic. No może z wyjątkiem tej, które się na przełomie dziejów nachapała i teraz na pewno swych pełnych barków i złotych kart nie zaryzykują choćby mieli się przez to przenieść w wiek XIX. Cała reszta jest tak odważna, że zmieni nam Polskę, bo jej się będzie wydawało.
I to jest modus operandii charakterystyczny dla mniej lub bardziej nasiąkniętych ideologią lewaków. Uszczęśliwiają, bo im się wydaje a w efekcie muszą później „tak długo kochać, aż wszyscy ich pokochają”. Choćby miała to być miłość szorstka jak onuca na nodze Zeka karczującego tajgę.
Może z punktu widzenia inżynierii społecznej tę odwagę wpierdalania (inaczej tego nazwać nie umiem) ludzkości w kolejne ociekające krwią eksperymenty dałoby się nawet podziwiać za rozmach. Do dziś wszak nie oszacowano liczby trupów, będącej ostatecznym bilansem wyczynów wszelkich, większych i mniejszych „czerwonych braci”, od Soso i Mao począwszy a na krasnych fuhrerkach z Grenady kończąc.
Generalnie człowiek ze mnie spokojny. I wolę z mającymi odmienne od moich poglądy ścierać się na argumenty niż wdawać się we wzajemne obszczekiwanie. Jednak w kilku sprawach nie uznaję czegoś takiego jak „odmienne poglądy”.  Jedną z nich jest właśnie sprawa zabierania się polityków a jeszcze częściej „polityczek” za objaśnianie dzieciom pewnych spraw, od których powinni się trzymać jak najdalej.
Jeśli ma pan Palikot ochotę wpychać swoje dzieci komuś do łóżek, jego wola. Dzieci dorosną i z perspektywy tej swej dorosłości tatę jakoś ocenią. Może nawet i pozytywnie. Kto wie… Ale od całej reszty on, Rozenek i cala reszta tej niebezpiecznej menażerii niech się trzyma z daleka. Tu nie ma tak, że się zobaczy za jakiś czas, czy to dobrze czy źle. Kto nie pojmuje, że ludzie, a w szczególności dzieci to nie zwierzęta doświadczalne do sprawdzania w praktyce durnych pomysłów na „lepszy świat”, jest zwyczajnie niebezpieczny. Żaden tam, kontrowersyjny. Niebezpieczny!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz