niedziela, 10 marca 2013

Najlepsi ludzie Macierewicza…



To tytułowe określenie przychodzi mi do głowy wcale nie w związku z działaniami ekspertów Parlamentarnego Zespołu. Choć panowie bez wątpienia zrobili i robią ile się da, by w sprawie Smoleńska nie zostało tak, jak swego czasu ustalono w Moskwie. To, że ich wysiłki nie mają największego wpływu na to, jak społeczeństwo patrzy na tragedię i to wszystko, co się do dziś wokół nich dzieje nie wynika wcale z ich jakichś potencjalnych słabości ani naturalnego w ich sytuacji braku wystarczających możliwości prowadzenia badań a przede wszystkim prezentowania ich rezultatów. Choć ten ostatni czynnik bez wątpienia jakieś znaczenie musi mieć.
Przede wszystkim jednak nie mogą mierzyć się „siła rażenia” z tymi, których wspomniałem w tytule. Tam umieściłem ich bez cudzysłowu, choć pewnie każdy z nich mógłby się przez to na mnie obrazić. Mam bowiem na myśli panów prokuratorów z Prokuratury Wojskowej oraz pana Laska i jego kompanów od objaśniania Polakom jak to w Smoleńsku „walnęło i się urwało”. Są oni w tym, co robią tak opacznie skuteczni, że nawet gdyby nie było najmniejszych wątpliwości, że 10 kwietnia 2010 roku doszło wyłącznie do fatalnego zbiegu tragicznych okoliczności, po pewnym czasie nikt by w to nie wierzył.
Ostatni koncept panów Prokuratorów, czyli coś w rodzaju zbadania leżących od kilku lat w grobach, w tym niekiedy we właściwych grobach, za pomocą alkomatu to prawdziwe kuriozum. Gdyby przyszło to do głowy naszym śledczym zaraz po zdarzeniu i miało dotyczyć załogi, można by uznać, że ma to w sobie sens. Mający coś wspólnego z szukaniem przyczyny.  Teraz, gdy fachowcy z zakresu patologii uznają takie działanie za absolutnie bezsensowne, ów sens musi najwyraźniej polegać na czymś innym niż wyjaśnienie czegokolwiek.
Gdyby nie to, że z miesiąca na miesiąc i z badania na badanie rośnie liczba sceptycznie nastawianych do oficjalnej wersji smoleńskiej tragedii, uznałbym, że chodzi o grę na czas i dowiezienie niezamkniętej sprawy do następnych wyborów. Po to by pomóc obecnej władzy, niepotrafiącej dotąd przekonać obywateli, że w tej sprawie robi, co powinna i że w ogóle nad nią panuje.
A skoro jest, jak jest a panowie nadal działają tak, jakby właśnie o to im chodziło, sądzić można, że cel mają zupełnie inny. Taki, by drażnić społeczeństwo wymyślając w miejsce sensownych działań kolejne absurdy. By podnosić mu ciśnienie i sprawiać by miał obecną władzę za krętaczy mających niejedno na sumieniu i do ukrycia. I w efekcie by mnożyć tych, co są do władzy nastawieni wrogo lub choćby sceptycznie. I są w tym naprawdę świetni.
Oczywiście nie sądzę, że Antoni Macierewicz jakoś tam skaptował Szeląga, Rzepę czy Laska. Ja nawet śmiem sądzić, że ci wymienieni nie widzą, dokąd zmierza to, co z takim zapałem robią. I choć niewątpliwie są najlepszymi ludźmi, na jakich może liczyć Antoni Macierewicz, podejmujący wysiłki by sprawy Smoleńska by nie dało się ot tak sobie zamieść, pewnie nie zdają sobie z tego sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz